Dodany: 21.06.2019 22:38|Autor: mika_p
Szkolne nagrody książkowe
Dziecko moje młodsze skończyło przedwczoraj podstawówkę, wróciło z nagrodą. Rozumiem, że książki są drogie, a na nagrody jest mało pieniędzy, rozumiem nawet, że obdarowanie dziecka lekturą szkolną może wydawać się dobrym pomysłem. Ale kolejny raz w karierze dziecko przyniosło w nagrodę lekturę omówioną w mijającym roku szkolnym. Tym razem "Quo vadis?", wcześniej "W pustyni i w puszczy", obie wydane przez wydawnictwo Greg, to, które wydaje lektury szkolne z notatkami na marginesach, ułatwiającymi omawianie na lekcji.
Na półce nade mną stoi trzytomowe wydanie "Przeminęło z wiatrem", moja nagroda z VII klasy. Trochę byłam na nią za młoda, a jeszcze na pierwszej stronie pada słowo "powiat" (powiat w Ameryce? podejrzane!), więc trochę potrwało, zanim ostatecznie się z tą książką zmierzyłam.
Już z liceum mam "Cesarzową" P.Buck, po którą sama bym pewnie nie sięgnęła, ale jak już była, to przeczytałam.
Nie wiem, czy ja miałam szczęście do ludzi, którym się chciało wybrać coś sensownego na nagrody, czy może czasy się zmieniły - bo pozaszkolne nagrody książkowe też nie zachwycają: najczęściej są to cienkie albumy z ciekawostkami, w lakierowanej okładce. W moim odczuciu grupą docelową takich tomików są dzieci z pierwszych klas podstawówki - mało tekstu, dużo obrazków, a nie nastoletni laureaci międzyszkolnych konkursów wiedzy z różnych przedmiotów.
Trochę mi smutno, trochę jestem zła.
PS. "Quo vadis?" mamy w domu w fajniejszym wydaniu, Gregiem pewnie uszczęśliwimy bibliotekę.