Dodany: 13.04.2020 14:25|Autor: tilia8
Olga Tokarczuk i jej felieton "Okno"
Bardzo przepraszam za wyrażenie, ale wspomniany felieton noblistki "Okno" poświęcony wirusowi jest według mnie manifestem idiotki. Przez to słowo rozumiem osobę ograniczoną emocjonalnie. Oto naszej "czułej" pisarce zabrakło i czułości, i empatii. Wobec ludzi zamkniętych w domach, młodzieży i dzieci odizolowanych od świata zewnętrznego i przyjaciół, chorych, wobec nas udręczonych wszelkiego rodzaju zakazami i brakiem podstawowych wolności.
Bo cóż nasza noblistka? Ona wspomina socjalistyczne czasy, kiedy była dzieckiem i mogła obserwować mrówki, nie przeszkadza jej izolacja, miała dość szybkiego świata, nie żałuje zamkniętych kin. Cieszy się, bo świat według niej wrócił do "normalności". Znów przepraszam, ale czy ktoś jej zabraniał w tym "hektycznym" (Boże, co za słowo) świecie żyć po swojemu? Ja też lubię dosyć powolne życie i potrafiłam nim żyć i w zwykłych czasach, ale nikomu nie narzucam mojego stylu życia. Zawsze podejrzewałam, a nawet wiedziałam, że wielu pisarzy w gruncie rzeczy ma naturę dyktatora i chciałoby, żeby wszyscy ludzie żyli tak, jak oni sobie wyobrażają i lubią. I oto wyszło szydło z worka. Pani Tokarczuk chce sobie poobserwować mrówki i cieszy się z epidemii, bo może to robić do woli i nie obchodzi jej, jak żyją inni ludzie, czego pragną, co utracili.
I wstyd, i przykro, gdy to się czyta.
I na koniec oczywiście słowa "prorokini": "Nadchodzą nowe czasy". Przepraszam, ale skąd nasza profetka to wie? Pewnie znów się cieszy, że w tych "nowych czasach" (ach, jak znów pisarze za tym przepadają, niby lubi powolne życie, ale oto "coś się dzieje" i będzie mogła napisać jakąś książczynę o ludzkich dramatach i może jeszcze znów za nią otrzymać Nobla). Pogratulować dobrego samopoczucia i ograniczonego myślenia.