Dodany: 03.02.2024 23:33|Autor: Marioosh
Intrygująco i zwariowanie
„Cień śmierci” to książka składająca się z dwóch krótkich powieści posiadających dwóch wspólnych bohaterów: kapitana Anioła z milicji oraz Artura Morenę, czyli alter ego samego Andrzeja Wydrzyńskiego. Drugim wspólnym elementem jest klasyczne zagadnienie literatury kryminalnej: zagadka zamkniętego pokoju.
Pierwsza opowieść zaczyna się podczas imprezy odbywającej się w willi krytyka muzycznego, Henryka Dolińskiego: reżyser Michał Gabriel siedzący na parapecie okna niespodziewanie znika; wkrótce jego zwłoki zostają znalezione na dnie basenu, a sekcja wykazuje obecność w ciele trujących alkaloidów powodujących całkowity paraliż. Kapitan Anioł twierdzi, że zatruty drink był przeznaczony dla kogoś innego i teraz tylko trzeba czekać na drugie morderstwo – i wkrótce w swoim szczelnie zamkniętym mieszkaniu zostaje znaleziony martwy wiolonczelista Leon Waleń; na przegubie jego dłoni znajduje się maleńki otwór, prawdopodobnie po kolcu zawierającym jad węża. W następnej historii Artur Morena pojawia się 13 maja w biurze Marcina Koriola, prezesa spółdzielni produkującej ozdoby choinkowe; od miesiąca otrzymuje on listy grożące, że umrze 14 maja o północy. Koriol obiecuje Morenie, że jeśli nic mu się nie stanie, to następnego dnia otrzyma brylant wartości dziesięciu tysięcy dolarów. Morena wraz z kapitanem Aniołem zamyka Koriola w szczelnie zamkniętym pokoju i staje na straży przy drzwiach; punktualnie o północy Koriol pada jednak martwy, a badanie wykazuje błyskawiczne działanie bardzo silnej trucizny.
Dobrze się czyta te historie: są krótkie i treściwe, bohaterowie nakreśleni są dość precyzyjnie; zagadka zamkniętego pokoju w obydwu przypadkach jest dość pomysłowa, choć trzeba przyznać, że w opowieści o Marcinie Koriolu rozwiązanie jest wręcz niesamowite. Jest ciekawie, choć trochę nietypowo: pierwsza historia przypomina momentami esej, kiedy autor przytacza cytaty z twórczości socjologa i filozofa Rogera Cailloisa, który pisał o składnikach, które musi zawierać powieść kryminalna; druga ma bardzo precyzyjnie opisany czas akcji oraz odrobinę niemożliwości: Zakład Kryminalistyki potrafi odczytać treść spalonego listu, którego popioły leżą w popielniczce. Najbardziej intrygującą postacią tych opowieści jest osoba samego Artura Moreny – jest to były milicjant o którym Anioł mówi: „Masz i miałeś również wtedy, kiedy u nas pracowałeś, mentalność prywatnego detektywa, a nie oficera milicji” [1]; żona Koriola mówi z kolei, że kiedy go poznała, to był z niego „ambitny porucznik z wydziału zabójstw z doskonałą opinią i nadzieją rychłego awansu czy coś takiego” [2]. Teraz Morena jest dziennikarzem, ale jadąc do willi Dolińskiego sam mówi: „Mam pozwolenie na taką eskapadę z Wydziału Kontroli i Analiz Komendy Głównej” [3] – ciekawe więc, jaką pełni naprawdę funkcję w (jeszcze) milicji. Mamy więc ciekawą, lekko zwariowaną książkę, całość jest zatem dobrą rozrywką, a tego się przecież od dobrego kryminału oczekuje.
[1] Andrzej Wydrzyński, „Cień śmierci”, Krajowa Agencja Wydawnicza, 1988, str. 41.
[2] Tamże, str. 129.
[3] Tamże, str. 40.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.