Najgorsze filmy, jakie widzieliście
Temat alternatywny do filmów ulubionych ;) Czy mieliście taki film, który wyświetlany w kinie stawał się torturą? Z którego chcieliście wyjść, ale powstrzymywało Was towarzystwo bliskich osób, którym produkcja się podobała lub też nadzieja, że "może, pod koniec..."? Lub też z którego naśmiewaliście się więcej, niż z najlepszej komedii?...
Dla mnie takie filmy to:
1. "S@motność w sieci" - najnudniejsza rzecz, na jakiej byłam w kinie. NIGDY WIĘCEJ!!!
2. "Eragon" - "w obłoki leć, zwycięstwo albo śmierć!" - autentyczne zdanie, wypowiedziane na serio przez głównego bohatera - dawno się tak nie uśmiałam, jak podczas projekcji tegoż (pójście z towarzystwem wtrącającym komentarze typu "a gdzie tamte konie?" może spowodować wyrzucenie z przybytku sztuki bądź też ciągłe uwagi dostojnych dam w różnym wieku "przestańcie wreszcie chichotać! ludzie przyszli na film!").
3. "Atak szarańczy" - szarańcza atakuje Stany Zjednoczone. Bez komentarza...
4. "Harry Potter i Czara Ognia" - wybaczcie, ale NIE. Chyba, że ma się kogoś, z kim można poprzedrzeźniać dubbing bądź gesty Emmy Watson ^^
Pozdrawiam!