Dodany: 27.09.2007 17:35|Autor: anne
JA, NIE i cała reszta
Ostatnio zauważyłam zadziwiającą (tzn. jak dla kogo) rzecz - od osób z mojego środowiska (może z innych też) można usłyszeć tylko komunikaty typu JA.
I nie byłoby to aż tak przejmujące by o tym napisać jeśli nie zadziwiłoby mnie jeszcze jedno - CI ludzie naprawdę potrzebują towarzystwa. Potrzebują, bo tylko wtedy mogą się wywyżalać, że IM uciekł autobus, nie mogą znaleźć dla SIEBIE spinki do włosów, martwią się o SWOJĄ ocenę itd. Jeśli nie ma kto ich słuchać - całe ego-przedstawienie traci sens i broń Boże jeszcze ktoś mógłby ich posądzić o egoizm.
Ale dlaczego nie odejść? Nie powiedzieć, że nie ma się ochoty o nich słuchać? A właśnie, tutaj pies pogrzebany.
Primo: asertywność. Zadziwiająco często jej brakuje.
Secondo: każdy rozmówca także ma sprawę do wyżalenia. I słuchamy takich (przepraszam za wyrażenie) pierdółek po to, by samemu móc przekazać swoje.
Dobrze, pozostało tylko jeszcze jedno: co jeśli pomimo słuchania nie możemy opowiedzieć swojego? Zazwyczaj tak jest. Trzy możliwości: ignorowanie, totalne ignorowanie i (najrzadsze) autentyczne słuchanie.
Wygląda na to, że ludzie prawie całkowicie zatracili umiejętność rozmowy innymi komunikatami niż typu JA. Prawie, na szczęście. Pozostaje nam tylko wrzeszczeć na cały świat lub dalej potulnie słuchać z narastającą żałością w sercu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.