Czytam po pólwieczu - zaskakująco aktualne
Znajdziemy tutaj szkice o: lekcjach religii, zadaniach duszpasterzy, poradniach życia rodzinnego,o parafiach ... w sumie o wzlotach i zaniedbaniach instytucji kościelnych.
Pięćdziesiąt lat temu autor widział dokładnie to, co nadchodzi, a wydaje się, że nikt nie zauważa, że to nadeszło i rozgościło się: statystyka w Kościele zamazuje obraz katolicyzmu w Polsce.
Oto najciekawsze spostrzeżenia autora:
chrześcijanin diaspory ( wyjaśnia to autor ) - nie jest podatny na przedmiotowe traktowanie kleru; warstwa obyczajowości religijnej nie przekłada się na dojrzałość wiary; teologia pastoralna winna uwzględniać socjologię ( środowisko życia społecznego i jego uwarunkowania); wierny nie może być przybyszem z innej epoki;w imię jednomyślności tuszujemy ważne sprawy " wystrzegamy się krytyki". " Gdybyśmy od siebie mniej wymagali, ale za to wymagali tego, co najważniejsze i nieodzowne, a mianowicie nie chrześcijaństwa powszechnego, ale zabiegów i troski o poszczególnego człowieka - to nasze posłannictwo, nasza misja w tym świecie miałaby realne szanse w odniesieniu nie do statystyk wprawdzie ale do przyszłości"
Tymczasem, parafie notują statystyczny wzrost udziału w pielgrzymkach, w Eucharystii, w kolędzie i.t.d. Autor w latach sześćdziesiątych ostrzegał:
" najgroźniejszym współcześnie wrogiem wiary nie jest ateizm" (...)ale katolik, który "nie ma wyrobionego poglądu na sprawy transcendentne,i go to nie interesuje."
Równie prorocze słowa dotyczą sprawy charyzmatu w kościele i poza, sprawy dogmatów jako darów Boga, i humorystyczne fakty np.
ilu księży kupuje książki a ilu telewizor.