Dodany: 31.10.2007 19:29|Autor: Adelle
Dno
Budzyńska pisze na potrzeby młodocianej żulerii, wystarczy spojrzeć na okładki - tleniony drechol gryzie kanapkę, Ala robi minę etc. Beznadzieja, słowo daję! Jeszcze żadna książka mnie tak nie oburzyła, jak ta. W dodatku napisane to-to jest tak prostackim językiem, jakby to pisał pięciolatek. I jeszcze jedno - naśmiewanie się z kultury wysokiej jest zwykłym chamstwem, a pani Budzyńska robi to nieustannie w tych swoich produkowanych masowo tasiemcach.