Dodany: 25.02.2010 01:28|Autor: kocio

Drogi J.


Drogi J.,

Przeczytałem twój tomik poezji z ciekawości, nie znając wcześniej twojej prozy. Ale nie jesteś mi tak zupełnie obcy - chodzi za tobą sława udanej "Lali" i mit ekscentrycznego młodego pisarza, zapatrzonego w dyskretny urok przeszłości. Tej arystokratyczno-burżuazyjnej, rzecz jasna, ponieważ do innej nikt nie lubi się w Polsce przyznawać. Otwarty homoseksualizm dopełnia nieco staroświeckiego obrazu Artysty jako osoby wyjątkowej. Współprowadzenie w telewizji odjechanego programu kulturalnego z Tymonem i Chmielem też zanotowałem w pamięci.

Ważne, żebyś wiedział, że poezję łykam w dawkach aptekarskich. Tyle, ile potrzebne dla uzupełnienia wszystkiego, co sam przeżyję i wyczytam w prozie. Dlatego nie wchłaniam wielu rzeczy, które być może są wartościowe, zarówno z klasyki, jak i awangardy.

Nic dziwnego, że twój tomik mnie nie porwał. Nie spodziewałem się tego, mimo pochwalnego zdania mojej przyjaciółki, że jesteś nawet lepszym poetą niż pisarzem. Szukam w poezji głównie porozumienia, głębokiego poczucia, że czytam to, co ktoś wnikliwie we mnie zauważył wcale mnie nie znając. Tak nie było, ale jednak pewne rzeczy zwróciły moją uwagę i jakoś się zderzyły z moim postrzeganiem świata. To chyba nieźle, bo jakiś oddźwięk jest, więc teraz chcę podzielić się tym, co do mnie dotarło. Po kolei, bo nie mam ogólnej wizji:

"Hör ich das Liedchen klingen" (s. 13) - tak jak w wierszu otwierającym, zapatrzyłeś się w utracone dzieciństwo, i prawdę mówiąc nie rozumiem tego, choć jestem od ciebie nieco starszy; a może właśnie dlatego? Dla ciebie życie stało się mielizną, dla mnie - nawet gdy wpada na mielizny, wymaga dużo uwagi i wysiłku i odpłaca czymś ważnym. Przebarwione taśmy pamięci nie są warte wpatrywania się w nie i nie wywołują tyle melancholii. Naprawdę - jest w czym się zanurzyć teraz. Uderzyło mnie tylko jedno porównanie: "rodzice stojący na uboczu, jak samochody sąsiadów-emerytów: teoretycznie jeszcze na chodzie, ale od dawna nieruchome pod brezentowymi plandekami"[1]. Celne i niezwykle wyrażone! Choć może to też głównie emanacja własnego stanu - spojrzenie z góry unieruchamia wszystko, zalewa żelatyną melancholii.

"www.gaydar.pl" (s.17) - "i nic nie wynika z tego, że jest brzuch,/ firana, gg, email. Bo pod wszystkim jest/ inna rzeka, najgłębsza, i płynie bez słów"[2]. Ładne jest to, że ten wiersz wyraża inne przeżycia i emocje, od razu na początku przyznanie się do klęski bez lamentu, zwyczajnie jak zgrzyt szkła, a na koniec to... Ten akt wiary i spojrzenie pod wszystko jest mi bliższe niż patrzenie z góry. A więc potrafisz mówić jak żywy z żywym. Tu się może porozumieć nawet (tzw.) gej z (tzw.) heterykiem.

"Początek maja" (s. 20) i "KFC" - no proszę, kolejny ton! Nieco zgryźliwy, nieco zabawny i wkurzony na naszych bliźnich, a głównie strasznie współczesny. Tym tropem poszedł Różewicz i za to go strasznie polubiłem. Tobie, drogi J., życzyłbym więcej jego lekkości i humoru, no i odwagi, żeby patrzeć dokoła, a nie tylko wstecz, w mitologiczną przeszłość. To by było dobre.

"Bażant" (s. 20) - jechałem tędy niedawno, koło Dworca Zachodniego w Warszawie, kilka razy, i widziałem tego twojego bażanta. Nie dosłownie, ale znów - dzięki sportretowaniu kawałka współczesności wbił mi się w pamięć i wyobraźnię. Z początku nie zgadzałem się z twoją perspektywą umniejszania człowieka, ale ten poemacik można odczytać jako coś pięknego, jako zachwyt takim brakiem tożsamości, że aż staje się symbolem, zgodą na przyrodę jako byt inny od nas. Nie mam jednak pewności, czy właśnie to chciałeś wyrazić, więc w rękawie nadal trzymam małą czerwoną kartkę. Twoje pretensje do wieczności i wyjątkowości wydają mi się cokolwiek nie na miejscu, jeżeli tam są.

"Pleśń (Warszawa Centralna)" (s. 24) - no jeśli "Bażanta" można zrozumieć życzliwie, to tu mizantropia rozparła się w fotelu i pali peta. Do diabła, aż tak cię dopadła i trzyma?! Znów się rozjechaliśmy...

"Posterity" (s. 35) - o ile "Bażant" zyskuje w moim odbiorze z czasem, to ten wiersz traci. Choć przechodzi do innego (przyszłego) świata i buduje go od zera, także słowami, i przypomina mi Lipską, to jednak ponownie pojechał mi tanimi chwytami. Dlaczego? Pewnie dlatego, że tu żadnej refleksji, poza jakimś żalem nad samym sobą, nie widzę.

"Urartu" (s. 36) - mniej futuryzmu, bardziej klasycznie i herbertowsko, i proszę, nie jest tak pretensjonalnie jak stronę wcześniej. A myśl w sumie ta sama. No dobrze, ale tu czuję jeszcze tę nieprzepartą ciekawość, jaka towarzyszy mi, gdy czytam o historii. To jednak ciekawość innych ludzi, próba przedostania się przez ucho igielne, rozepchania go i wyciągnięcia ręki do tego, czego być może nie mamy szans poznać. Ale tak słodko jest próbować...

"[Goła kiść dłoni, włosie na głowie]" (s. 39) - minimalizm, hm... Ale dobry, mimo - znów i znów - przywoływanej ludzkiej marności. I wyrażenie "zwierzątko człowiek"[3] jakby pełniejsze czułości, i puenta nieprzegadana i dobrze wstawiona.

"Nieuk czyta epitafium (miejsce: fara w Bolesławcu)" (s. 40) - świetne, bez wątpienia! Pewnie ja tak czytam twoje odniesienia do przeszłości (dzięki za słowniczek na końcu, ale i tak...). Jak w "Urartu" przeciskamy się przez ucho igielne, ale akcent na nasze braki, zamiast na nikłość śladów dawnego świata, bawi i wciąga. To my jesteśmy barbarzyńcami, silimy się, żeby coś uchwycić, pewnie jako turyści, znudzeni i niemający nic lepszego do roboty niż spróbować przez chwilę docenić niezwykłości, o których piszą w przewodnikach. Dobre, bo z perspektywy osobistej, a nie kosmicznej czy filozoficznej otchłani.

"Gwiazda (Release The Stars)" (s. 42) - jako obserwacja fajne, ale formy nie wystarczyło, żeby ją dobrze opisać. Zbyt banalna. Niemniej fragment z "Pomyśl: sama konstrukcja fortepianu! Nawet/ taki banał jak krzesło ktoś musiał wymyślić!"[4] napawa mnie radością. W pewnym sensie się rozumiemy, bo i ja, i ty czujemy ciągłość kultury, nawet jeśli widzimy ledwie jej zakola i boczne odnogi, gdzie odbija się tylko blady ślad jej świetności, i które nie poprowadzą nurtu. Dziś te związki i przenikanie starych rzeczy w nowe widać lepiej niż kiedykolwiek, ale ktoś musi to wypowiedzieć. Chwała ci za powiedzenie tego tak wprost.

"Ziel. j. trwała" (s. 44) - Właściwie nic z tego wiersza nie rozumiem, ale podoba mi się wejście w wizję, porzucenie na moment nadmiernego intelektualizmu. Przy okazji doceniam, że potrafisz uderzyć w jeszcze inny ton. Być może to tylko wprawki jak u studenta, ale może po prostu jesteś wszechstronny?

"Ph. Glass: Glassworks - 5. Façades" (s. 45) - Za sam fragment "Ale co jest prawdziwsze: czy to, co przeżyte,/ czy to, co przeczytane?"[5] doceniam jak w "Gwieździe". Wspaniałe. Można nad tym medytować godzinami! Choć sam wiersz nieszczególnie mi się widzi, nie jest mi bliski.

I przy okazji od razu widać, że nie studiujesz tylko przeszłości. Jesteś współczesnym człowiekiem, który swoją przestrzeń kultury buduje sam, choć nigdzie o tym nie wspominasz. Nie tylko ja jestem nieukiem czytając twoje teksty, nikt inny - być może poza kręgiem znajomych o tych samych gustach - nie potrafi dobrze wyjaśnić, skąd te tytuły przyczepione do tych treści, jakie związki je naprawdę łączą.

"Skrzyneczka A." (s. 47) - a jednak jeszcze jeden rewelacyjny wiersz, w którym wszystko jest na miejscu: ładunek emocji i refleksji szczelnie zamknięty w krótkim wywodzie, współczesność i przeszłość, puenta niezepsuta dosłownością... Kurczę, świetnie to wymyśliłeś i powiedziałeś! Warto było przeczytać, nawet nie dla samej odpowiedzi.

Na koniec tytułowy wiersz "Ekran kontrolny". Przyznam, nie jest fajnie słuchać cudzego bezradnego zmagania się z ekranem. I nie dlatego, że jest o cierpieniu, ale że jest o niezrozumieniu, i w dodatku towarzyszą temu tak rozbuchane myśli, że nawet niespecjalnie chce mi się wnikać. Co jest lekiem na galopadę myśli w klatce? Na pewno nie współuczestniczenie w tym.

Więc wynotowałem tylko niektóre udane wyrażenia, które mają moc wyjścia poza czysty intelekt: "krwawe niesnaski"[6], część VII. (s. 54) o "prawach" (w domyśle - "człowieka") gorzka, ale dobra, bo uniwersalna, mocna i znów przedstawiona w postaci wizji, potem cholernie celne i też wizyjne, choć króciutkie "i kiedy ktoś bez żadnych ostrzeżeń ci kładzie/ na talerz satelity stopę w krwawym bucie"[7], czy fragment części X., już nie tak mocny, ale kto wie - może najbardziej godny zapamiętania z tego wiersza: "I jesteś jak żałobnik z sąsiedniej parafii:/ nawet chciałbyś zapłakać. Ale nie potrafisz"[8]. Mógłby być na końcu. A i wiersz mógłby być krótszy...

Za bardzo wieje tu, powiedzmy, Mickiewiczem, jego archaicznym stylem budowania wiersza, zalewaniem potokiem słów (nie znam klasyki tak dobrze, żeby znaleźć właściwego mistrza, którego naśladujesz). Nie lubię, więc i "Ekran kontrolny" mnie nie przekonał do siebie. No, trochę to zaczynanie myśli w kolejnej części w tym samym punkcie, gdzie kończy się poprzednia, spodobało mi się, także uwaga z części V., która tłumaczy okładkę i każe na nią inaczej spojrzeć.

Cóż, jak już się rzekło, nie nadajemy na tych samych falach. Ale zmusiłeś mnie do napisania tego listu, i to nie tylko w proteście, więc trafiasz do mnie ze swoją poezją - raz wprost, raz na opak, ale jednak jakoś trafiasz. Drogi J., dziś tego jeszcze nie wiem, ale może warto będzie znów posłuchać, co ci w duszy gra, jeśli napiszesz następny tomik.

Pozdrawiam,

D.


---
[1] Jacek Dehnel, "Ekran kontrolny", wyd. Biuro Literackie, 2009, s. 13.
[2] Ibidem, s. 17.
[3] Ibidem, s. 39.
[4] Ibidem, s. 42.
[5] Ibidem, s. 45.
[6] Ibidem, s. 49.
[7] Ibidem, s. 56.
[8] Ibidem, s. 57.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3319
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: zielkowiak 04.08.2010 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi J., Przeczytałem... | kocio
No, no sięgnąłeś po poezje Dehnela? Gratulacje! Choć tego akurat nie czytałam. Zobaczyłam,że jesteś legendarnym recenzentem... Ostatnio też zobaczyłam dyskusję o Tobie na stronie szczepu 169, stajesz się legendą za życia. A co będzie po śmierci? Mam czas w sobotę, tę. A Ty?
Pozdro i nara jak mówi młódź w znanym mi gimnazjum
PS "A i tak uważam, że Kartagina powinna zostać zburzona"... (czytaj "Dehnel wielkim poetą jest, a nawet większym niż prozaikiem")
Użytkownik: kocio 05.08.2010 09:57 napisał(a):
Odpowiedź na: No, no sięgnąłeś po poezj... | zielkowiak
Zgadnij kto mnie sprowokował, żeby ten tomik przeczytać...

Sobota mi spokojnie pasuje - daj znać kiedy i gdzie dokładniej, tylko może jakimś bardziej prywatnym kanałem. =}
Użytkownik: margines 05.08.2010 11:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi J., Przeczytałem... | kocio
Mnie też ten tomik jakoś "nie podszedł".
Prywatnie w ocenie waham się między 2,0-2,5.
W zbiorku są lepsze wiersze, ale większość z nich jakoś nie podpasowała mi.
Tak jak w sumie właśnie przed chwilą przeczytanym tomiku Dni widzenia: Wiersze przebrane (1997-2004) (Hrynacz Tomasz). Nie wiem, ale jakoś...współczesna poezja jest dla mnie ciężka.
Użytkownik: kocio 06.06.2011 10:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Drogi J., Przeczytałem... | kocio
Ostatnio znalazłem coś w rodzaju recenzji tomiku w sieci - przeczytałem jako uzupełnienie, ale wydaje mi się zbyt ogólnikowa:

http://www.biuroliterackie.pl/przystan/czytaj.php?​site=100&co=txt_3021

Natomiast co mnie ucieszyło, to że znalazłem część wierszy Dehnela opublikowanych w sieci:

http://nieszuflada.pl/menu.asp?rodzaj=1&idautora=4​658

Ale uwaga - np. wiersz www.gaydar.pl zmienił się od tamtego czasu i w tomiku wystąpił dojrzale, natomiast w Nieszufladzie był jeszcze zbyt surowy:

http://nieszuflada.pl/klasa.asp?idklasy=94151&idau​tora=4658&rodzaj=1
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: