Ostatnio miałem przyjemność czytać
Inna wersja życia (
Kowalewska Hanna)
Hanny Kowalewskiej. To czwarta część cyklu o Zawrociu. Pierwsza dotyczyła babki głównej bohaterki, druga jej ojca, a trzecia jednorocznego męża, który pewnego razu wyszedł przez okno. Tym razem Matylda musi się zmierzyć z tajemnicami dotyczącymi jej dzieciństwa. Dlaczego nie ma jej na żadnym z rodzinnych zdjęć z czasów narodzin przyrodniej siostry Pauli? Jakie tajemnice ukrywa przed nią (chciałoby się dodać - jak zwykle) matka? Czy lata wzajemnej siostrzanej niechęci i obcości, umiejętnie podsycanej przez rodziców dadzą się jeszcze odwrócić? Czy pomoże w tym prawie mityczne rodzinne Zawrocie - to pokłosie Soplicowa, Nawłoci i Wilka? Wreszcie jak ułoży się osobiste życie Matyldy, która po dziesięciu latach wreszcie ostatecznie pogodziła się ze śmiercią męża? Czy da sobie szansę z budowniczym Igorem, który wszedł w jej życie przez okno? Czy może coś zaiskrzy między nią, a Jaśkiem Malinowskim, niesłusznie uważanym za przyrodniego brata? I co z zakazanym uczuciem do Pawła?
Hanna Kowalewska trzyma poziom swoich książek. "Inna wersja życia" jest tak samo dobra jak wszystkie inne części cyklu o Zawrociu. Znów mamy do czynienia z jednej strony z dobrą powieścią obyczajową, z drugiej z wyrafinowaną powieścią psychologiczną, z trzeciej z wciągającym kryminałem (choć trup jest tylko w szafie). Wszystko napisane pięknym, poetyckim stylem, który jednocześnie zachwyca, trzyma w napięciu, a czasami całkiem świadomie balansuje na granicy kiczu. To powieść warta lektury i przede wszystkim niezwykle przemyślana - i za to Hannie Kowalewskiej należą się prawdziwe wyrazy uznania.
Niestety nie mogę tego powiedzieć o Carolly Erickson i jej
Henryk VIII (
Erickson Carolly)
Ta historia jest niezwykle pasjonująca, zwłaszcza jeśli się na nią patrzy pod kątem kolejnych małżeństw angielskiego króla. Kogo my tu nie mamy? Katarzyna Aragońska - pierwsza żona i prawowita królowa, Anna Boleyn - demoniczna kochanka, dworska femme-fatale, której Anglia pośrednio zawdzięcza powstanie kościoła anglikańskiego, Jane Seymour (w opracowaniach nie wiem czemu zwana Joanną) - delikatna i krucha, a jednak to właśnie ona dała mężowi upragnionego dziedzica (wcześniejsi umierali), Anna Kliwijska - brzydka cudzoziemka, z którą małżeństwo było prawdziwym nieporozumieniem, Katarzyna Howard - młodziutka, emanująca seksapilem dziewczyna, a w końcu Katarzyna Parr - ta, której udało się przeżyć. Nie wiem, czy wiecie, że w Anglii powstała taka wyliczanka, odnosząca się do sześciu żon króla - z tą się rozwiódł, tę ścięto, ta zmarła, z tą się rozwiódł, tę ścięto, ta go przeżyła. Ta historia jest naprawdę pasjonująca.
Jednak nie w wydaniu pani Erickson. Wydaje mi się, że jej "Henryk VIII" to książka bardzo nierówna. Biografia jednego z najsłynniejszych angielskich królów wydaje się przede wszystkim strasznie płaska, napisana nieciekawie, zasadniczo bez polotu, a także "rozbałaganiona". Autorka skacze sobie z tematu na temat jak ta pszczółka z kwiatka na kwiatek. To wszystko denerwuje i sprawia, że "Henryk VIII" jest po prostu męczącą lekturą. Dużo lepiej sięgnąć po "Sześć żon Henryka VIII" Antonii Freaser - tomisko, które czyta się jednym tchem. Freaser nie tylko jest kompetentna, ale potrafi też przekazać wszystkie informacje o biednych żonach Henryka w ciekawy i przystępny sposób.
A propos, gdybyście znali jakieś inne ciekawe książki o Tudorach, możecie mi podrzucić tytuły:)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.