"Uległość", czyli historia umierania
To tego rodzaju książka, którego czas jest TERAZ.
Teraz, bo francuska premiera zbiegła się z zabójstwem dziennikarzy "Charlie Hebdo". Teraz, bo Europa musi ustosunkować się do tysięcy uchodźców przetaczających się przez nasz kontynent. Teraz, bo tu palą samochody, tam wszczynają zamieszki, po jednej i po drugiej stronie wściekłość. Teraz, bo ktoś wreszcie musiał napisać książkę o Zachodzie, który potrafi już tylko bawić czy budzić politowanie.
Michel Houellebecq swoją "Uległością" wywołał niezwykłe emocje. Mówiono, że to powieść cyniczna, mizoginistyczna, pełna islamofobii. A ja myślę, że to doskonała powieść o Europie. Tylko nikt nie lubi, jak mu się wprost mówi, że zgnił i śmierdzi.
François jest profesorem paryskiej Sorbony i znawcą twórczości Huysmansa. Tkwi w stagnacji, z której nie potrafi się wyrwać, wikła się w mało satysfakcjonujące związki ze studentkami, zastanawia się nad swoją intelektualną przyszłością i znosi niezbyt kompetentnych kolegów z uczelni.
Życie upływa mu na setkach małych czynności, na palcach można policzyć te, które faktycznie coś znaczą. Francja w okresie opisanym w powieści czeka na kolejne wybory. Te mają być co najmniej ciekawe, ponieważ w kolejnej turze zmierzą się ze sobą kandydatka Frontu Narodowego Marine le Pen oraz reprezentujący nową partię na scenie politycznej – Bractwo Muzułmańskie – Mohammed Ben Abbes. Dzięki poparciu socjalistów i ludowców to właśnie on zostaje prezydentem Francji i staje się pionierem, reformatorem, nowym Karolem Wielkim.
Zmiana u steru przynosi konkretne zmiany w sposobie funkcjonowania kraju. Płynące wartkim strumieniem z krajów arabskich pieniądze zasilają budżet, znika bezrobocie, bo zajmowane dotychczas przez kobiety miejsca pracy przejmują mężczyźni. Bez protestów, bez histerii, przemiana postępuje względnie gładko. Przehandlowana z politycznymi wspólnikami edukacja zaczyna nabierać coraz wyraźniejszego muzułmańskiego charakteru, a profesorom Sorbony oferuje się intratne stanowiska oraz korzystne wsparcie pod jednym warunkiem – przejścia na islam.
Przewrót polityczny jest ważnym elementem w życiu François, doskonale splatającym się z jego własnymi trudnościami. Zażenowany, wydrążony, apatyczny – postanawia dokonać wysiłku podróżowania śladami Huysmansa. Liczy na katharsis w tym samym klasztorze, w którym pisarz znalazł ukojenie i żarliwą wiarę w chrześcijańskiego Boga. Ale jedyne, co on potrafi tam znaleźć, to irytujący go czujnik dymu papierosowego (nie można palić w pokojach!) i rozważania na temat podawanych posiłków.
Narrator i główny bohater powieści Houellebecqa jest postacią antypatyczną, a jednocześnie wzbudzającą litość. Spętany własną niemocą, pozbawiony funkcjonujących, istotnych dla niego związków, czas spędza na gnuśnieniu. Nie potrafi nawiązać satysfakcjonującej relacji z kobietą, zadowala się więc krótkimi przygodami z istotami, których główną zaletą jest posiadanie zgrabnego tyłeczka i stojącej przed nim otworem pochwy. Naigrawa się z koleżanek, które nie ułożyły sobie życia osobistego, ale sam konstatuje, że każda z jego kochanek po wakacjach miała dla niego tylko jedną wiadomość: poznałam kogoś.
Ten narcystyczny, owładnięty manią autoanalizy bohater to z jednej strony żywy człowiek, którego losy śledzimy, a z drugiej reprezentant, czy może raczej metafora świata, w którym jest zanurzony. Podczas dyskusji o "Uległości" pewna reżyserka, erudytka, zwróciła mi uwagę, że François to właściwie Europa. Wyjałowiona, pozbawiona jakiejkolwiek woli życia Europa w świecie, w którym wszystko zakwestionowano, stworzono ułudę nieograniczonego wyboru – i to właśnie ta konieczność dokonywania wyborów, dookreślenia się tak strasznie jej ciąży.
Rewolucja islamska za prezydentury Ben Abbesa przebiega bez większego sprzeciwu ze strony intelektualistów czy mediów. Skąd miałby się on wziąć, skoro główne problemy reprezentanta tej warstwy społecznej, jakim jest François, to czy uda mu się napisać jeszcze jakąś wartościową pracę naukową, dlaczego w klasztorze nie można palić i kiedy Miriam, żydowska kochanka, którą traktował dość podobnie jak pozostałe, napisze, że "kogoś poznała".
A przecież zmiany, które wprowadza Bractwo Muzułmańskie, są fundamentalne. Sorbona siedzi w kieszeni arabskich szejków, zależna od ich pieniędzy i wizji. Szkolnictwo religijne uzyskuje – w laickiej Francji – istotny status, ze szkół znika koedukacyjność, nauczyciele muszą przyjąć islam, jeśli chcą dalej pracować. Zmienia się miejsce kobiet w przestrzeni publicznej, wykładowczynie – koleżanki François znikają kompletnie.
Wszystkie te reformy, chociaż bardzo dyskutowane, w gruncie rzeczy zostają przyjęte z ulgą. Nareszcie ktoś się wszystkim zajmie, nie zabierając nam zbyt wiele! Nareszcie pojawiła się pełna witalności, płodna siła, która ożywi skostniałe struktury. Straty, jakich doświadczają François i jego koledzy z uczelni, w istocie stratami nie są. Tyrania wyboru zostaje zażegnana, zagraniczne fundusze pozwalają uzyskać godną pensję. Do tego ta grupa mężczyzn, która dotychczas nie potrafiła stworzyć udanego, zdrowego, satysfakcjonującego długotrwałego związku z kobietą, zostaje obdarowana muzułmańskimi żonami – starszą do gotowania i młodszą do zaspokajania potrzeb seksualnych. Pogardy dla kobiet nie wniósł wcale we Francji rozkwit islamu – ona była tu już wcześniej, zawarta w większości myśli, jakie poświęcał płci przeciwnej François – intelektualista, badacz literatury, profesor.
Łatwo ich kupić, nietrudno przekonać. Nie porzucają własnych zasad i wartości, bo ich nie mają. Nie zwracają się w kierunku chrześcijaństwa, religii stanowiącej jeden z filarów europejskiej kultury, bo zdaje się ono za mało zdecydowane, nie dość ostre, niewystarczająco atrakcyjne. Zbyt słabe, za bardzo wchodzące w układy. I chociaż francuski islam również potrafi pertraktować (by pokonać Front Narodowy, wszedł w koalicję z socjalistami), ze spokojem realizuje swoje postulaty, nie cofając się ani o krok. Stoją za nim saudyjskie pieniądze i mimozowaty, otępiały Zachód.
"W tym właśnie momencie zrozumiałem: Europa już popełniła samobójstwo. Jako czytelnika Huysmansa pana również musiał irytować jego uporczywy pesymizm, jego powtarzające się złorzeczenia pod adresem współczesnej miernoty. A przecież żył w czasach, gdy narody europejskie w apogeum swego rozwoju stały na czele olbrzymich imperiów kolonialnych i władały całym światem!… W czasach absolutnie niezwykłych zarówno z punktu widzenia technologii – kolej, elektryczność, telefon, fonograf, metalowe konstrukcje Eiffla – jak i sztuki: tu akurat nasuwa się zbyt wiele nazwisk, żeby je wszystkie wymienić, czy to w literaturze, w malarstwie, czy w muzyce… (...) Tamta Europa, będąca szczytowym osiągnięciem ludzkiej cywilizacji, popełniła trwające kilka dekad samobójstwo – ciągnął ze smutkiem Rediger. – W całej Europie pojawiały się ruchy anarchistyczne i nihilistyczne, wezwania do przemocy, negowanie jakichkolwiek zasad moralnych. Kilka lat później wszystko się zakończyło niepojętym szaleństwem (...)"*.
Wizja islamu przedstawiona przez Houellebecqa nie ma w sobie nic z islamofobii. Ben Abbes to człowiek nad wyraz rozsądny, a przeprowadzane przez niego reformy nie są obleczone w fundamentalistyczną retorykę. Zarzut islamofobii, pochodzący ze środowisk liberalnych, postępowych czy od intelektualistów, wynika być może z tego, że pisarz właśnie z nich się naśmiewa, punktując ich grzechy, degrengoladę i marazm.
"Uległość" Houellebecqa to jedna z najważniejszych książek tego roku. Zabawna, złośliwa, celna. Erudycyjna, nawiązująca i korzystająca z myśli wybitnych francuskich czy europejskich myślicieli, filozofów, pisarzy.
Uległość jest wpisana w islam, to właściwie znaczenie tego słowa. Uległość wobec Boga sprawia, że islam wzbudza uległość tam, gdzie się pojawia. Pomaga mu w tym postawa intelektualistów – zamiast bronić cywilizacji, z której się wywodzą, zachowują się tak, jakby było im wszystko jedno, kto rządzi. Byleby nasz poziom życia nie spadł. Do nowych zasad się dostosujemy.
Trochę jak żaby w garnku, które nie zauważają, że temperatura wody się podnosi.
---
* Michel Houellebecq, "Uległość", przeł. Beata Geppert, wyd. WAB, 2015, s. 267-269 ebooka.
[Recenzję opublikowałam też na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.