Dodany: 22.03.2010 19:46|Autor: safin

Parodia doskonała


Kobieta, Chorwatka (a raczej ex-Jugosłowianka), rusycystka, eseistka i prozaiczka, przedstawicielka prądu zwanego „jugonostalgią”, która z powodu swoich poglądów stała się „dobrowolną” emigrantką z przymusu. Znakomita obserwatorka rzeczywistości świata codziennego, wrażliwa i pełna poczucia humoru osoba. Cały ten opis można streścić w dwóch wyrazach: Dubravka Ugrešić.

W roku 1988 wydała „Forsowanie powieści-rzeki”, nie wiedząc jeszcze, że będzie to jej ostatnia dobrze przyjęta w ojczyźnie pozycja. Obecnie chorwaccy krytycy nie przepadają za jej twórczością, za to uwielbia ją reszta świata, ze szczególnym uwzględnieniem Europy.

Akcja powieści toczy się na czterodniowej konferencji literackiej, która odbywa się w ekskluzywnym zagrzebskim hotelu. Ludzie pióra z całego świata przyjeżdżają do Jugosławii, żeby dyskutować o literaturze. Tak naprawdę jednak, sytuacja konferencji stanowi dla uczestników pretekst do zajmowania się wszystkim innym, tylko nie słowem pisanym. Natomiast dla Ugrešić jest to okazja do wyrażenia swojej opinii na temat światka literackiego. Autorka nie szczędzi kpin i szyderstw; nieustannie towarzyszy jej ironia, a nierzadko sięga też po silniejszy w wymowie sarkazm. Szczególnie do gustu przypadł mi arcykomiczny ustęp, w którym goście odwiedzają zakład mięsny, w celu spoufalenia się z klasą robotniczą. Mistrzostwo!

Zachwyca intertekstualność utworu. Odniesienia do „Pani Bovary” G. Flauberta przeplatają się tutaj z tekstami piosenek Talking Heads i można odnieść wrażenie, że całość składa się wyłącznie ze skrawków twórczości cudzej. Wątek kryminalny, jakiego nie powstydziłaby się nawet sama królowa Agata, stoi w znaku równości z wątkiem romantycznym, czy politycznym. Wychwycenie każdego cytatu jest, wydaje się, niemożliwe, a z pewnością stanowi poważne wyzwanie intelektualne.

Świetnie narysowała autorka typy bohaterów. Opierając się na międzynarodowych stereotypach potrafiła perfekcyjnie naszkicować między innymi nonszalanckiego Francuza, swobodnego i dobrodusznego Amerykanina czy zastraszonego Czecha. I tylko, nie wiedzieć czemu, Polka jest „leciwa”.

Żałosna i zarazem wzbudzająca współczucie jest postać Jugosłowianina pochodzącego z Republiki Chorwackiej - Pipa, który cierpi na blokadę twórczą. Nie jest to jednak, wbrew jego mniemaniu, jego największy problem. Pisarskie zaparcie jest niczym w porównaniu z brakiem tożsamości. A z tym właśnie zmagałby się Pipo, gdyby dostrzegł, co mu dolega. Przykro jest patrzeć, jak bohater – którego śmiało można utożsamiać z typowym mieszkańcem Europy Środkowo-Wschodniej lat osiemdziesiątych – płaszczy się przed Amerykaninem i bezwstydnie obnaża przed nim swoje kompleksy. Do listy schorzeń można jeszcze dodać paraliżujący brak odwagi. Czytelnik ma nadzieję, że ostatecznie Pipo da radę wyrwać się z apatii i ruszyć z miejsca tak, jak od zawsze o tym marzył i z całych sił trzyma kciuki za jego powodzenie.

Zabawa konwencjami jest dla tej pozycji znamienna. Jak gigantyczny cudzysłów, obejmuje całą opowieść słowo wstępu i zakończenia, stanowiąc swoisty komentarz autorki na temat tego, w jakich okolicznościach powstało dzieło. A raczej w jakich okolicznościach było ono forsowane.

Właściwie zarzucić Dubravce Ugrešić można tylko jedno. I to też nie jest wada, a jedynie cecha charakterystyczna prozy postmodernistycznej: autorka „nie zgłębia”. Tworzy płytki, oparty na pozorach i czerpiący z behawioryzmu kolaż tego, co według niej reprezentuje współczesna literatura. Żałuję, że wybrała taką konwencję, bo znając jej zmysł obserwacyjny sądzę, że mogłaby z tego powstać rzecz naprawdę doskonała. Chociaż i w tej postaci utwór jest świetny.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1135
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: