Dodany: 24.03.2010 20:25|Autor: in_dependent

Książka: Kamień na kamieniu
Myśliwski Wiesław

1 osoba poleca ten tekst.

Podążając za zapachem wiejskiej Arkadii


Nigdy wieś nie kojarzyła mi się (i właściwie wciąż nie kojarzy) z sielskością, radością, wspaniałymi chwilami, bezproblemowym życiem; wręcz przeciwnie, jawi mi się ona jako miejsce ciężkiej pracy, która jest niewspółmierna z rezultatami, ale oczywiście jest to praca bardzo ważna, tylko w mym mniemaniu po prostu niedoceniana. Występująca w "Chłopach" Władysława Reymonta mitologizacja, podkreślenie tradycji, zwyczajów, swojskości kłóciły się z moimi własnymi przekonaniami.

Ale trafiłam zupełnie przypadkowo na powieść, która jest nieco starsza ode mnie, a więc ma właściwie ukształtowaną pozycję, ale wciąż jest stosunkowo młoda, nowoczesna i atrakcyjna.

Do "Kamienia na kamieniu" Wiesława Myśliwskiego byłam bardzo pesymistycznie nastawiona. Mimo bardzo zachęcającego opisu z okładki, tkwiły nade mną widma. Widmo Nike - w moim mniemaniu przyznawanej autorom raczej mającym miłych i kochanych przyjaciół w środowisku, aniżeli będących wspaniałymi propagatorami słowa - oczywiście z małymi wyjątkami (chociaż Myśliwski dostał Nike za inną książkę). I widmo wpisania tej pozycji na listę lektur szkolnych, która to lista jest ostatnim miejscem, gdzie szukałabym interesujących, nowatorskich powieści.

Postanowiłam jednak zmierzyć się z Myśliwskim i jego dziełem. Nie zawiodłam się. Obraz wsi widzianej oczami narratora jest realistyczny do bólu, ale "niereymontowski". Pokazuje z jednej strony radość, zabawę, sielankę, ale z drugiej okrucieństwo, zło, zagubienie, rozpustę. Chłop u Myśliwskiego ewoluuje na naszych oczach - walczy z tradycją, zakłamaniem, daje się ponieść emocjom, daje upust żyjącym w nim żądzom, zrywa z mitem bogobojnego, wierzącego tradycjonalisty przywiązanego do ziemi i łączącego z nią swoje życie czy też ziemię czczącego. Ten chłop pójdzie pracować w urzędzie, będzie fryzjerem, wyjedzie na wojnę czy do miasta, byleby nie pracować w polu. Pracuje w polu, gdy musi, gdy nie ma kto za niego wykonać obowiązków, bo jednak pewne przywiązanie czuje, czuje respekt, ale to sentyment raczej do rodziców, do przodków, do szczątków tradycji aniżeli pochwała takiej pracy wychodząca prosto z serca. Ten chłop do księdza pójdzie, by załatwić ważny dla niego interes, a nie po to, by się wyspowiadać czy pomodlić. Ten chłop wreszcie chodzi za kobietami nie po to, by znaleźć dla siebie żonę oraz matkę dla swoich przyszłych dzieci, ale po to, by zabawić się, zapomnieć o swoim nędznym życiu czy by się po prostu dowartościować, poczuć docenionym.

Chłop Myśliwskiego jest wnikliwym obserwatorem tego, jak życie na wsi zmienia się z upływem lat. Jak z dostatku można dojść do biedy, ale też jak odbić się od dna i stać się kimś ważnym (co nie jest równoznaczne z wartościowym), jak dotknąć władzy. I wszystko to zamyka się w historii jednego człowieka, w jednym życiu ludzkim.

Taki obraz wsi widzianej oczami chłopa uzasadnia też czas, w którym akcja powieści jest umiejscowiona. Wydaje się, jakby historia była tutaj motorem napędzającym wszystkie zdarzenia, a przecież musimy uświadomić sobie, że w rzeczywistości to wszystko właśnie tak wyglądało. To historia sprawiła, że ewolucja wsi stała się dynamiczna, zaskakująca i bardzo szybka zarazem. Sam kształt powieści też jak najbardziej nawiązuje do ewolucji, do historii, która tworzy się cały czas na naszych oczach (nawet teraz) . Symbolizm Myśliwskiego w tym kontekście jest naprawdę niezwykły i jakże istotny dla czytelnika. A wszystko to wplątane, wkomponowane w całość lektury za pomocą bardzo prostego, wręcz prostackiego języka, przez co książka przywodziła mi na myśl gawędę - opowieść, którą snuje prosty wiejski człowiek siedząc w karczmie przy piwie po całym dniu spędzonym w polu. Liczne powtórzenia, ogromna swoboda przekazu, mieszanina wątków: to wszystko sprawiało takie właśnie, muszę przyznać - bardzo przyjemne, wrażenie. I chyba najważniejsze: książka jest pełna zapachów. Czuć zapach chleba, który piecze mama głównego bohatera, czuć zapach przepełnionej sali pełnej spoconej i mocno wstawionej młodzieży, która bawi się na potańcówce, czuć zapach wilgotnych zagajników, świeżo skoszonej trawy, słomy, czuć wreszcie zapach dymu z kominów we wsi w mroźną zimę. Opisy u Myśliwskiego są zatem bardzo sugestywne.

Myślę, że zarówno wychowankowie wsi, jak i ci bardziej "miastowi" znajdą w tej powieści wszystko, czego mogliby oczekiwać od napisanego przez znakomitego pisarza wspaniałego dzieła, będącego zwieńczeniem nurtu wiejskiego. A może znajdą, tak jak i ja, nieco więcej?

I będą po zamknięciu tej pokaźnej książki ,wracając do swoich codziennych czynności - pracy, nauki, załatwiania różnych spraw, pogoni za przeznaczeniem - podśpiewywać pod nosem:

"Kamień na kamieniu
Na kamieniu kamień
A na tym kamieniu
Jeszcze jeden kamień"*


[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]


---
* Wiesław Myśliwski, "Kamień na kamieniu", wyd. Znak, Kraków 2008, str. 5.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2184
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: