Dodany: 28.07.2017 11:04|Autor: ahafia

Czytatnik: Groch z kapustą

3 osoby polecają ten tekst.

"Dworzec w Monachium" Dygat


Dworzec w Monachium (Dygat Stanisław) to książka silnie związana z wojną, choć sięga i czasów późniejszych i zastanawiam się, jak zacząć, bo jest nie taka prosta w ocenie. Dygat kpi tu ze wszystkiego i wszystkich, włączając siebie, ze wszystkich słów pisanych wielką literą, z napompowanego patriotyzmu, ze sztucznej powagi i udawanych osiągnięć: "Poczułem się Polakiem, tym prawdziwym Polakiem od Piasta Kołodzieja, przez Grunwald i Płowce, Tadeusza Kościuszkę i Trzech Wieszczów, Powstania, Matejkę, Szopena i Moniuszkę. Trylogię i Marię Konopnicką, po Legiony, Marszałka Piłsudskiego i chwalebną, wspaniałą Klęskę Wrześniową. wyprostowałem się. Spojrzałem na dziewczyną dumnie i wyniośle" (48).
"Tymczasem ja znowu, po raz drugi w moim życiu, poczułem się Wielkim Ponadczasowym Polakiem i poczułem w sobie Polskę jak Matka Boska Niepokalane Poczęcie. I buchnąłem im, zdrajcom i oprawcom, w ich Burżujskie Mordy prawdziwą Polską od Piasta Kołodzieja po Odbudowę Zamku. Było w tym wszystko. Paderewski grający pod wierzbami Poloneza, szum skrzydeł pędzącej husarii, Bogurodzica, ... , było o wszystkich takich rzeczach i o Tadeuszu Kościuszce, o Emilii Plater i Wandzie, co nie chciała Niemca" (100).

Zaraz na początku oburzyłam się, że szkoła nie nakazała mi tego czytać na lekcjach polskiego, bo bardzo podoba mi się dystans autora i jego trzeźwe spojrzenie, brak tkliwości i zachwytu nad martyrologią Narodu Polskiego (tam, gdzie zazwyczaj wchodzi się na wysokie C Dygat stawia dużą literę), ukazywanie różnych ludzkich wad niby mimochodem, a tak przecież wyraźnie. Po równo dostaje się napuszonym, bogo-ojczyźnianym Polakom, jak i Niemcom znajdującym oczyszczenie w oglądaniu "Filmów Patriotyczno - Antyniemieckich". Dużo tu ironii, zwykłego ludzkiego strachu i innych, mało patriotycznych przywar. Nie wszyscy Polacy są szlachetni, a Niemcy bywają co najmniej zwyczajni. "Zapytałem, czy to niemiecki chłopak wpadł pod auto. Matka potwierdziła, że niemiecki, a ja powiedziałem "Jak niemiecki, to nie szkodzi" i ojciec dał mi w mordę za antyhumanizm" (18).

Zastanawia zakończenie, którego do końca nie rozumiem, bo nie wiem, czy sam autor pohamował swoje kpiarskie zapędy (w końcu był to początek lat siedemdziesiątych, gdy Polskę i Polaków należało traktować tylko i wyłącznie poważnie i z namaszczeniem), czy ukorzył się powracając swego bohatera na ojczyzny łono i z ulgą żegnającego Zachód, czy też zabrakło klarownego pomysłu na finał. Końcówka jest być może nieudana lub tak wysublimowana, że nie znajduję klucza do jej odczytania. Wątpliwości wynikają także z tego, że Dygat nie ma na ogół skrupułów w ośmieszaniu kogo- i czegokolwiek i to nie tylko w tej powieści. Nie jest wprawdzie dosadny, ale jego kpina jest zawsze czytelna. Tak samo "Dworzec ... " jest prześmiewczy, ale i dający do myślenia.

5

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1120
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: