Dodany: 11.08.2017 13:53|Autor: nureczka

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Przeczucie
Honda Tetsuya

6 osób poleca ten tekst.

Jak zostałam rojalistką


Moje czytelnicze życie było ostatnimi laty bardzo trudne. Pasjami uwielbiam kryminały, ale, poza nielicznymi wyjątkami, nie lubię szwedzkich, a te, jak nietrudno zauważyć, niepodzielnie zdominowały rynek księgarski. Co gorsza, pisarze innych nacji, w tym także Polacy, poddali się trendowi i zaczęli masowo naśladować Skandynawów. Pozostała mi tylko klasyka, ale tu zasoby zaczęły się niepokojąco szybko wyczerpywać. Gdy więc weszłam w posiadanie kryminału japońskiego, rzuciłam się nań z optymizmem, śliniąc się przy tym z podniecenia niczym pies Pawłowa. Miałam ogromną nadzieję, że w końcu znalazłam coś dla siebie. I nie zawiodłam się.

Kryminał jako gatunek rozrósł się niepomiernie w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Dojrzał, „wydoroślał”. Z przeznaczonych dla pospólstwa króciutkich, płytkich historyjek z pointą wyewoluował do pełnoprawnego gatunku literackiego. Dorobił się nawet własnej, wewnętrznej klasyfikacji. Mamy więc, między innymi: powieść detektywistyczną, dramat policyjny, kryminał retro, kryminał milicyjny. Pewnie jeszcze kilka podgatunków by się znalazło.

„Przeczuciu” najbliżej do dramatu policyjnego. W powieści Tetsui Hondy jest wszystko, czego można oczekiwać od dobrego współczesnego kryminału: zagadka, wartka akcja, ciekawe postacie, a na dodatek – arcyinteresujące tło obyczajowe. To powieść ze wszech miar współczesna, czerpiąca jednak z klasyki gatunku.

Dla kogo jest ta książka? Myślę, że krąg potencjalnych zadowolonych czytelników może być naprawdę szeroki.

Dla miłośników kryminałów.

Rzecz wcale nie taka oczywista, bo to grupa bardzo wymagająca i „rozpuszczona” bogatą ofertą. Nie mam jednak wątpliwości, że „Przeczucie” znajdzie wielbicieli. Nie chcę za dużo powiedzieć, żeby nie zepsuć nikomu przyjemności z lektury, zaznaczę więc jedynie oryginalne podejście do sposobu rozwiązywania zagadki. Zazwyczaj w kryminale (przynajmniej klasycznym) do ostatniej strony nie wiadomo, kto jest mordercą. Wszelkie pojawiające się wcześnie domysły detektywa okazują się mylnymi tropami. Na dłuższą metę bywa to nudne, bo wiemy, że rozwiązanie musi być błędne, jeśli do końca książki pozostało jeszcze kilkadziesiąt stron. U Hondy inaczej – tajemnica rozwikłana zostaje nie w jednorazowym przebłysku geniuszu, lecz stopniowo. Znajdujemy odpowiedź na jedno pytanie po to tylko, by pojawiło się kilka kolejnych. Chociaż, oczywiście, nie brak błędnych ścieżek i nieoczekiwanych momentów natchnienia u detektywów – bez tego nie może się obyć żaden porządny kryminał.

Dla miłośników powieści obyczajowej (nie mylić z romansem).

Autor buduje ciekawe, niebanalne postacie oraz skomplikowane, niejednoznaczne relacje między nimi. Na pierwszy plan wysuwa się, oczywiście, główna bohaterka. Nie tylko śledzimy jej poczynania jako policjantki, lecz także – a może przede wszystkim – poznajemy ją jako człowieka. Im więcej wiemy o jej przeszłości, o dręczących ją demonach i o bieżących problemach, tym lepiej rozumiemy jej motywacje i postępki. I tym bardziej ją lubimy. Równie fascynujące jak rozwiązywanie zagadki jest obserwowanie zmagań Reiko o zdobycie pozycji i szacunku w świecie zdominowanym przez mężczyzn, w świecie, który nie rozumie, że bycie żoną i matką – choć ważne – to nie wszystko i że na pewne ustępstwa względem samej siebie nie należy się godzić.

Bohaterowie drugiego planu też nie wypadają blado. Wręcz przeciwnie. Tworzą galerię bardzo ciekawych i niebanalnych osób. Są wśród nich takie, które od razu lubimy, są i niesympatyczne, a wręcz irytujące. Jak w życiu.

Dla miłośników Japonii i osób ciekawych świata.

„Przeczucie” to powieść napisana przez Japończyka dla Japończyków. Nie znajdziemy więc tu długich wywodów na temat kultury Kraju Kwitnącej Wiśni, zgodnie z zasadą, że „koń jaki jest, każdy widzi”. Dostajemy natomiast coś innego, w moim odczuciu znacznie cenniejszego: drobne uwagi i scenki rodzajowe, niczym perełki rozsiane po całym tekście. A to policjanci kłaniają się po zakończeniu narady, a to wspomniane zostaje mimochodem japońskie święto. Pojedyncze zdania, z których niejako przy okazji czerpiemy ogromną wiedzę. Oto losowo wybrany przykład ilustrujący, co mam na myśli. Podczas przepytywania osób mieszkających w pobliżu miejsca zbrodni okazuje się, że starszy pan nic nie widział, bo codziennie jeździ autobusem do ośrodka opieki dziennej. Niby nic, a ile to nam mówi o opiece nad seniorami i o stosunku do starszych osób. Takiej ukrytej wiedzy „Przeczucie” zawiera mnóstwo.

Bardzo japońskie jest też samo rozwiązanie zagadki. Krwawe i balansujące na granicy wiarygodności. Powiem wprost – gdyby akcja rozgrywała się gdzie indziej, nazwałbym finał przekombinowanym. W każdym innym kraju taka historia byłaby niewiarygodna, ale w Japonii… Przecież Japończycy są „inni”, tam się mogła wydarzyć naprawdę. Wiem, że w tym momencie ulegam stereotypom, ale nie umniejsza to satysfakcji, jaką dała mi lektura.

Na okładce polskiego wydania „Przeczucia” (Znak, 2017) widnieje napis „Cesarz japońskiego kryminału”. Jeśli to prawda – ja, zagorzała demokratka, właśnie zostałam rojalistką. Niech żyje cesarz!


[Recenzję opublikowałam także na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1624
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: