Dodany: 28.07.2010 00:38|Autor: anna_p

...sztuka czy banał?


Poradnik typu „Jak zarobić milion. Kup ten poradnik, jeśli chcesz być bogaty”. Kupując tę książkę nie spodziewałam się wielkich odkryć... i nie zawiodłam się – nie ma tu idealnej porady, jak podróżować i nie zbankrutować. Autor jest podróżnikiem z dużym doświadczeniem, dlatego myślę, że polecane sposoby są sprawdzone, ale... czy to jest sztuka, czy banał?

Każdy, kto choć trochę podróżuje wie, że istnieje internet, w którym można wyszukać tanie loty, sprawdzić ceny, godziny otwarcia obiektów, poczytać o doświadczeniach innych podróżników itp. Już na tym etapie można zaoszczędzić np. kupując bilet z wyprzedzeniem czy planując zwiedzanie muzeum A w środę, natomiast muzeum B w piątek, gdy wstęp jest za darmo. Dla większości nałogowych podróżników taki plan wyjazdu to sprawa oczywista.

Rozważania, czy zabrać na wyprawę walizkę, czy plecak, albo czy plecak „jednorazowy” za 59 zł, czy „pokusę złodziei” za 500 zł to sprawa indywidualna. Ja nie ryzykowałabym jednorazówki, która ma tę wadę, że może przestać pełnić funkcję plecaka w trakcie wyprawy. Co wtedy robić? W garści nieść zawartość?

Autor sugerował, że czasem (rzadko) można próbować targować się o cenę biletu wstępu lub dopytywać się o zniżki, dni wolnego wstępu, albo wybierać te obiekty, gdzie wstęp jest bezpłatny – brzmi to jak liczenie na główną wygraną w totku, na pewno wtedy nie przejmowałabym się kosztem podróży.

W książce jest opisanych wiele „oszczędności”, które jednak nie przekonały mnie – np. szczepienia. Nie jestem zwolenniczką szczepień, ale nie prowokowałabym losu. Inaczej choruje się w domu na grypę, a inaczej na tyfus na wyjeździe.

Czego mi brakuje w książce? Często korzystam z różnego typu kart/karnetów turystycznych. W Pradze, w informacji turystycznej kupiłam taką kartę za 790 koron ważną w 50 obiektach przez 4 dni. Już pierwszego dnia zwiedzania Hradczan zapłaciłabym równowartość tej karty. Można ją było kupić w zamku na Hradczanach czy na Starym Mieście, ale w wielu innych miejscach, które karta obejmowała promocją, już nie. Wielokrotnie odwiedzając informację turystyczną otrzymywałam istotne informacje, które pozwalały zaoszczędzić sporo pieniędzy lub czasu, dlatego uważam, że warto odwiedzać biura obsługi turystycznej, a o tym bezcennym źródle wiedzy autor nie wspomniał.

Nie znalazłam w książce informacji o podróżach z dziećmi. Czyżby to była kategoria „drogie podróże”? Czy należy to rozumieć tak, że albo podróżuje się tanio, kupując 1 bilet, albo drogo – kupując kilka biletów? A jednak będę się upierać, że można stosunkowo tanio podróżować i rodzinnie. Na przykład – kupując bilet rodzinny na podróż koleją: dla dziecka kupuje się bilet z ustawową ulgą, a dla rodziców z promocyjną zniżką, w efekcie bilety są tańsze o 1/3. W Pradze przy zakupie biletu 5-dniowego na komunikację miejską można było jeździć z dzieckiem za darmo. Nie znalazłam w książce tego typu porad.

Jeden rozdział był bardzo wartościowy – rozważania, czy podróżować indywidualnie, czy w zorganizowanej grupie. Przygotowując się do wyprawy zawsze miałam w planach dużo więcej atrakcji za mniejsze pieniądze niż to, co oferowały biura podróży. Autor przekonał mnie jednak, że są takie miejsca, gdzie lepiej wybrać się zorganizowaną grupą.

Osoby, które lubią podróżować najprawdopodobniej nie odkryją w książce nic nowego. Ci, którzy chcieliby podróżować, lepiej zrobią kupując dobry przewodnik po miejscu, do którego się wybierają – tam również mogą znaleźć informację, jak tanio podróżować. W tej kwestii pan Mielcarek i ja mamy zgodne poglądy.

Reasumując – jeśli chcesz finansować autora, kup tę książkę; jeśli chcesz tanio podróżować - szukaj informacji w różnych źródłach.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1245
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: