Dodany: 07.03.2018 17:08|Autor: Raptusiewicz

cytat z książki


Od kilku lat czytuję z niepokojem w prasie polskiej: o „pracowniku naukowym dr Cytowskiej”, o „znakomitym lekarzu, Halinie Tulczyńskiej”, o „literacie Irenie Krzywickiej”.
[...]
Ponieważ jednocześnie przestaliśmy używać pięknej formy „owa” i „ówna” przy nazwiskach, nierzadkie jest zaskoczenie, jak na przykład w artykule, który się zaczyna: „Wybitny nasz pracownik, magister M. Krygier, ku ogólnemu zadowoleniu mianowany został dyrektorem. Zasłużył w pełni na to stanowisko. Ta drobna, łagodna kobieta…” itd.
Nie jestem na tyle zarozumiała, aby się łudzić, że zmienię istniejący stan rzeczy, wybieram więc mniejsze zło. Jeżeli chcemy uniknąć „pudrującego nos elektrotechnika Karasińskiej”, musimy się zgodzić na „pudrującą nos elektrotechnik Karasińską”, tak jak prosimy do telefonu magister w odróżnieniu od magistra.
Zdaję sobie sprawę z doniosłości problemu, jako córka profesora i profesor. Oto więc fragment mojej nowej powieści z życia kobiet pracujących:
„– Doktor kazała powtórzyć doktor, żeby doktor wstąpiła do doktor, to doktor już doktor powie, czego doktor od doktor potrzebuje – powiedziała instruktor, oddała klucze felczer, zostawiła polecenie dla monter i wyszła ze szpitala.
Instruktor nie było lekko na sercu. Podejrzewała, że mąż zdradza ją z introligator. Nie mogła przestać o tym myśleć od czasu, kiedy niechcący podsłuchała rozmowę inżynier z mechanik. Miała dosyć powodów, żeby wierzyć w te plotki, gdyż nie byłby to pierwszy wypadek zdrady z jego strony. Kiedy rok temu przyłapała go z kierownik, po prostu oszalała. W porywie rozpaczy uderzyła kierownik, ale potem okazało się, że niesłusznie. Przygoda męża z kierownik była zupełnie bez znaczenia, gdyż poważnie romansował on wówczas z redaktor. Wobec tego instruktor przeprosiła kierownik i zbiła redaktor. A teraz znów będzie przeprawa z introligator…
Tak rozmyślając, instruktor doszła do domu. Na schodach natknęła się na listonosz, która wręczyła jej depeszę. Instruktor dała listonosz pięć złotych i gorączkowo przeczytała.
Depesza podpisana była przez męża:
»ŻEGNAJ STOP UCIEKAM Z TECHNIK DENTYSTYCZNY«”*.


---
* Stefania Grodzieńska, „Kawałki żeńskie, męskie i nijakie”, wyd. Akapit Press, 2001, s. 118-119.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 414
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: