Dodany: 22.07.2018 17:25|Autor: RenKa76

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Żmijowisko
Chmielarz Wojciech

4 osoby polecają ten tekst.

Pobojowisko


Mała wioska, a za wioską jeszcze mniejsze gospodarstwo agroturystyczne. Las, jezioro (z wyjątkowo czystą wodą), domki dla letników, komary; żmij (od których wioska wzięła nazwę) podobno już nie ma. Do Żmijowiska na wakacje przyjeżdża Kamila z mężem Arkiem, małym synkiem Ignasiem i nastoletnią Adą. Ani Arek, ani Ada nie mieli ochoty jechać. To w końcu znajomi Kamili, jej przyjaciele z czasów studiów. I ojciec, i córka marzą o tym, żeby być gdzie indziej. Co z tego, że są wakacje, skoro nie ma z kim pogadać, jak się rozerwać i w ogóle wszystko idzie jakoś krzywo. A zupełnie źle zaczyna być tego ranka, kiedy skacowani rodzice odkrywają, że Ada zniknęła. Poszukiwania nic nie dają. Kamień w wodę (jakkolwiek to zabrzmi…). Po koszmarnym roku zrozpaczony ojciec wraca do Żmijowiska. Wraca, żeby dalej szukać Ady. Czy dowie się w końcu, co stało się z jego jedyną córką? Gdzie zniknęła i dlaczego?

O tym, że Wojciech Chmielarz potrafi dobrze pisać, wiedziałam od czasu, kiedy przeczytałam „Cienie”. Utwierdziłam się w tym przekonaniu po lekturze wszystkich powieści o komisarzu Mortce. Całkiem zgrabnie rzecz ujął mój młodszy brat, kończący właśnie lekturę „warszawskiego cyklu”; stwierdził, że cały wic w tym, żeby do końca nie wiedzieć KTO. I Chmielarz nam to daje, za każdym razem zaskoczenie dostajemy „w pakiecie”.

„Żmijowisko” nie jest kolejnym tomem przygód tego czy tamtego komisarza, lecz odrębną, osobną pozycją, która zawiera jednak elementy charakterystyczne dla jej autora. Czyli: jest dziewczyna, która znika; jest zagadka do rozwiązania, bo nie wiadomo, co i jak się wydarzyło. Wokół tej zagadki Chmielarz tworzy to, co stanowi siłę tej powieści: dramat. Dramat w trzech czasach: przeszłym, teraźniejszym i obejmującym wydarzenia pomiędzy kolejnymi wakacjami. Zręcznie niczym żongler przerzuca z dłoni do dłoni kolorowe piłeczki z kolejnymi tropami, a nasz umysł zostaje zdezorientowany jak oko, przed którym za szybko zmieniają się kolory piłeczek… I tak się to wszystko kręci, skacze i żongluje aż do finału. Ale jaki to finał, moi krewni i znajomi Królika! Finał godny końcówki „Szóstego zmysłu”.

„Żmijowisko” jest historią ludzi, którzy musieli w życiu dokonać wyboru. Nic wielkiego, wiem; każdy z nas codziennie wybiera. Tyle że oni wybrali źle, co jednak dopiero czas zweryfikował. To ludzie zdeterminowani tym, że kiedyś skręcili w lewo zamiast w prawo. I w niewłaściwą drogę. To ludzie, którzy mają twarze pomalowane na biało, a na ustach wielki, czerwony od szminki uśmiech. Banda Jokerów, skrywających pod makijażem wyjące demony. I te demony czasem dochodzą do głosu. Wystarczy jeden drink, chwila odprężenia, jedno słowo za dużo, a ogary zrywają się ze smyczy. Chmielarz kreśli bohaterów raczej znużonych życiem niż szczęśliwych, raczej wrednych niż cynicznych, raczej sfrustrowanych niż robiących karierę. W czasie lektury wydawało mi się, jakby za wszelką cenę chciał zaprzeczyć słynnej tezie Camusa, że ludzie są raczej dobrzy. Tu nie ma dobrych. Są życiowi przegrani, wieczni udawacze, straceńcy i zazdrośnicy. Tu prawie każdy chce być kimś innym, z kimś innym albo chociaż gdzieś indziej. Nie rozmawia się, za to chętnie się obmawia. Nie dyskutuje się, lecz obgaduje. Albo też nie mówi się nic, bo po co? I tak nikt nie słucha…

Chmielarz napisał powieść, którą czyta się tyleż wspaniale, co z trudem. Wspaniale, gdyż wciąga, wzbudza emocje, nie daje o sobie zapomnieć. Z trudem, jako że gęsto tu od emocji. Co kilka kartek mamy ochotę wziąć książkę, którą właśnie czytamy i przywalić nią któremuś z bohaterów prosto w łeb. Albo w ucho, byle mocno. W ten literacki garnek autor wrzucił wszystko, co tylko mógł: jest i zazdrość, i miłość, i gniew, i pożądanie, i zawiść, i zdrada, i… Rany, czego tu nie ma?! Co więc się z tego gara wyłania? Historia zaginionej dziewczyny. A może nie. Może to tylko pretekst do opowieści o ludziach, ich niedoskonałościach, wyborach i konsekwencjach tych wyborów. Jakkolwiek nazwę tę potrawę, efekt jest ten sam: kapitalna książka, której nie można pominąć. Czytajcie. To o mnie, o was. To o nas jest…


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu oraz innych portalach]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2722
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: