Dodany: 11.10.2019 12:11|Autor: UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Nekrosytuacje: Perełki z życia grabarza
Bailly Guillaume

5 osób poleca ten tekst.

Nic, co ludzkie, nie jest nam obce – nawet praca grabarza


recenzent: Dorota Tukaj


Kiedy byłam w młodszych klasach szkoły podstawowej, tak jak wszyscy moi rówieśnicy śmiałam się z niemądrych dowcipów o nieboszczykach wyskakujących z trumny, grabarzach, którzy, upiwszy się, wpadli do właśnie wykopanej mogiły i tak dalej. Z biegiem czasu nabrałam przekonania, że wszelkie żarty czy choćby użycie lżejszego tonu przy tematyce związanej ze śmiercią, pogrzebem, cmentarzem to rzecz dalece niestosowna. I gdyby ktoś mi jeszcze parę lat temu powiedział, że sprawi mi przyjemność czytanie książki, z której okładki szczerzy zęby czaszka, otoczona rozrzuconymi na czarnym tle rekwizytami w rodzaju łopaty, znicza, trumny etc., a tytuł wypisany na wstędze, kojarzącej się z tą używaną w wieńcach żałobnych, brzmi „Nekrosytuacje: Perełki z życia grabarza”, uznałabym to za absolutne nieprawdopodobieństwo. A jednak...

Do czytania przekonało mnie chyba przede wszystkim to, że autor jest Francuzem. A że Francuzi (moim subiektywnym zdaniem przynajmniej) umieją w jakiś przedziwny sposób mieszać sprawy poważne i niepoważne, posługując się przy tym humorem lżejszym i gustowniejszym, niż Anglicy czy Amerykanie, uznałam, że może i do tematu tak przykrego, jakim jest pogrzeb, uda mu się podejść z lekkim dystansem. A poza tym nie będzie sobie żartował ze śmierci jako takiej, co najwyżej z pewnych aspektów swojej pracy. Zatem czemu by się z tą pracą „od kuchni” nie zapoznać? Nie będzie przecież straszniej, niż przy czytaniu o zawodowych problemach kryminologa czy lekarza sądowego…

W rzeczy samej, straszniej nie było (chociaż momentami miało się ochotę krzyknąć: „to straszne!”, ale nie w tym aspekcie straszności, o którym mowa, tylko emocjonalnym, o czym za chwilę). Za to zabawniej – owszem, przynajmniej czasami. Bo przecież nie wszystkie opisane historie miały w centrum dramat rodziny, która nagle utraciła kogoś ponad wszystko drogiego i nie może się pozbierać z żalu. W pracy pracowników zakładu pogrzebowego zdarzają się także sytuacje względnie komiczne, na przykład, gdy otrzymują oni list od pewnego pana z prośbą o otwarcie trumny niedawno pochowanego wujka, nadawca bowiem podejrzewa, że wpadł mu tam kosztowny smartfon. Albo, gdy ich nowy kolega zapewnia rzeszę bretońskich ultranacjonalistów, że ich zmarłemu liderowi wyprawi się „piękną ceremonię, jak w Paryżu”[1]. Względnie, gdy właściciel zakładu, w drodze do domu złośliwie zaczepiany przez „dwóch rozwydrzonych smarkaczy na podrasowanej maszynie”[2], postanawia im dać subtelną nauczkę. Są też opowieści zupełnie niezabawne, dużo bardziej zwyczajne, a czasem właśnie w tej swojej zwyczajności straszne. Zwłaszcza te o starszych ludziach, którzy – choć mają krewnych, znajomych, sąsiadów – odchodzą w samotności tak przeraźliwej, że ich ciała znajdowane są dopiero po kilku tygodniach albo i miesiącach, inni znów, nie chcąc sprawiać kłopotu zapracowanym dzieciom, zawczasu planują i opłacają własny pogrzeb, a rodzinę polecają powiadomić, „kiedy będzie już po wszystkim”[3]. A także na przykład o księdzu, niemającym ochoty „się bawić w odprowadzanie do grobu”[4] długoletniej parafianki, ponieważ ta ostatnie dwa miesiące życia przemieszkała poza miastem, w zakładzie opiekuńczym. Samo życie.

Czy smutne, czy zabawne, wszystkie te historie mają jedną cechę wspólną: opowiadane są ze swadą, ładnym stylem, bogatym językiem, i jeśli nawet autorowi wymyka się z rzadka jakaś trochę kontrowersyjna scenka czy fraza, jest tak jakoś zgrabnie wpleciona w całość, że nie razi. Dawno już mi się nie zdarzyło czytać książki tak dobrze napisanej przez kogoś, kto nie jest zawodowym literatem (a prawdę powiedziawszy, niemało czytałam utworów pióra zawodowych literatów, które były znacznie słabsze). Tak więc każdemu, kto lubi poznawać życie z najróżniejszych stron, a nie obawia się okołośmiertelnej tematyki, mogę ją z czystym sumieniem polecić.

[1] Guillaume Bailly, „Nekrosytuacje: Perełki z życia grabarza”, przeł. Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak, wyd. Wydawnictwo Dolnośląskie, 2019, s. 25.
[2] Tamże, s. 156.
[3] Tamże, s. 119.
[4] Tamże, s. 179.


Tytuł: "Nekrosytuacje: Perełki z życia grabarza"
Autor: Guillaume Bailly
Tłumaczenie: Krystyna Szeżyńska-Maćkowiak
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie, 2019
Liczba stron: 304

Ocena: 5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1832
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: fugare 19.02.2021 10:27 napisał(a):
Odpowiedź na: recenzent: Dorota Tukaj ... | UzytkownikUsuniety04​282023155215Opiekun BiblioNETki
Im wcześniej oswoimy ten temat tym lepiej. Zgadzam się, że dowcipy z serii "jaja z pogrzebu" bywają niskich lotów, ale to pewnie jeden ze sposobów na poradzenie sobie z przerażeniem, które od czasu do czasu każdego dopada, kiedy uświadamia sobie, że i jego to dotyczy. Lubię takie oswajanie przez śmiech i zapisuję sobie ten tytuł. Z moich osobistych obserwacji: zauważcie jak wesoło zaczyna się robić na stypie, kiedy emocje opadają, szczękają sztućce i w powietrzu unosi się oddech ulgi: Dobrze, że to nie my!
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: