Mam nadzieję, że jest tu wielu miłośników literatury tak zwanej dziecięcej :) I że włączą się do dyskusji i wymiany tytułów:)
Ja osobiście w księgarni kieruję swoje kroki zawsze do działu z książkami dla dzieci. Wolę biblioteki dziecięce niż "dorosłe".
Cieszę się, że mam dzieci, bo mogłam długie lata (i na szczęście mogę nadal) czytać im i z nimi te cudne książeczki:) Teraz coraz częściej znoszę "dziecinne" książki dla siebie :P
Żałuję, że w czasach, kiedy moje dzieci były całkiem małe, nie było jeszcze tak pięknie ilustrowanych wydań.
Żałuję, że nie mam córki, z którą mogłabym pogadać o Ani z Zielonego Wzgórza;)
Cieszę się, że mam synów, bo dzięki nim mogłam poznać książki, których nie czytywałam jako dziewczynka;)
Uwielbiam klasykę. Uwielbiam współcześnie wydawane książeczki za ich piękno po prostu, za ilustracje głównie. Uwielbiam książki, których odbiorcami mają być dzieci do lat powiedzmy 10. Lubię też "młodzieżówki".
Znam na pamięć
Dzieci z Bullerbyn (
Lindgren Astrid)
To była chyba pierwsza "gruba" samodzielnie przeczytana książka w II klasie. Wtedy się w nich zakochałam i miłość trwa do dziś;)
Kocham też
Ania z Zielonego Wzgórza (
Montgomery Lucy Maud)
. Każdy powrót do tych książek to wspomnienia pięknych chwil dzieciństwa:)
Pettson i Findus to już znajomość dużo późniejsza, czasy czytania na dobranoc dziecku:) Cała seria jest mi bliska:)
Długo mogłabym wymieniać tytuły:)
Podzielcie się swoimi ulubieńcami, wspomnieniami :)