Dodany: 03.01.2020 16:27|Autor: Anna 46
Święta, święta, albo zmarznięty anioł, kolęda z małym zwierzątkiem i trochę Tolkiena.
- Jacek! U kogo był dobry anioł a nie zmarznięty? - moje kochanie, nie wyrażając najmniejszego zdumienia, odrywa się od pracy i oznajmia
- Znajdę. Znowu ci się przypomniało? - czyżbym słyszała tłumiony śmiech?
Ma prawo, ale ambit wtedy bolał, bo jakże tak, on, umysł ścisły poprawia mnie, która w tym siedzę (w języku polskim) i tak dalej i tak dalej...
- Po co ci?
- Będę sobie właściwie śpiewać [1] - mruczę.
Coś spadło, Jacuś znalazł i radośnie oznajmia:
- Jan Żabczyc "Symfonije anielskie", a to jest szesnasta.
-Dzięki. Chyba sobie zapiszę.
Teraz powinno mi zafalować powietrze/obraz, jak w każdej szanującej się retrospekcji.
Gwiazdki będą. Zamiast.
* * *
Jakieś trzydzieści lat wcześniej:
- Gdy anioł z północy,
gdy anioł z północy
światłość z nieba toczy
światłość z nieba toczy - wyśpiewuję radośnie, bo świąteczne porządki zakończone, a pierniczki już w szczelnych puszkach - tylko im skórkę pomarańczową włożyć, ale to dwa/trzy dni przed Wigilią. Żeby zmiękły i pachniały.
- Zmarznięty pewnie był, jak z północy przyleciał.
Zastygam z otwartą paszczęką i zerkam na Jacusia; o co mu chodzi.
- Dlaczego anioł z północy? Może być z południa, wschodu albo z zachodu, nie uważasz?
- Omatko najmojsza - dociera do mnie sens jego pytania - No tak, to jak ma być?
- W pół nocy, potem ktoś pewnie przekręcił i tak już zostało. Trochę bez sensu, nie uważasz?
- Uważam. To jesteśmy kwita. Już ci nie będę wypominać erotomańskiego języka - rechoczę sobie pod nosem. [2]
- Wymyśliłaś to sobie. Wcale tak nie mówiłem. - robi wyniosłą minę i konsekwentnie, i za każdym razem zaprzecza; ja wiem swoje.
* * *
Tydzień temu, Wigilia 2019
Wieczerza wigilijna zjedzona, prezenty rozdane.
Patrzę na moich kochanych bliskich:
męża, który powinien dostać medal za cierpliwość ( i wszystko) dla mnie,
dorosłe, fantastyczne dzieci
i cudowne wnuki;
i Kaczmarskim mi w środku poleciało:
"Siedzę i sam się w sobie nie mieszczę
Patrząc na swoje życie
Jesteśmy razem - czegóż chcieć jeszcze
Jutro przyjdzie Zbawiciel" [3]
I już, już coś się zbiera w okolicy oczu, żeby spłynąć po policzkach, bo jest tak pięknie, że trudno nazwać; kiedy najstarsza wnuczka, rozglądając się dokoła, czy aby mama nie widzi ( za dużo słodkiego - weź owoc), sięga
po kolejnego pierniczka i pakuje z trudem do gębusi. Całego.
-Babciuuuu, znasz kolędę o małej krówce, prawda? - przełyka i pakuje się na kolana.
Wszyscy posiadający wnuki, zwłaszcza babcie wiedzą, że taki tekst obliguje.
Jeśli nawet babcia czegoś nie zna, nie wie, nie umie, nie potrafi - to na głowie stanie, a się nauczy, pozna, znajdzie, wykopie a jak trzeba - to wymyśli.
- Pewnie, hmm... hmm... o jeża w ... tego. Zaraz, chwila. - takie intensywne myślenie mi zaszkodzi, ani chybi.
W kolędach są ogólnie bydlęta, z wołkiem i osiołkiem też jest; a w pastorałce przylecieli aniołkowie, jak ptaszkowie z nieba.
U Kaczmarskiego jest żywiołka, znaczy wołek i osiołek [4]
a nawet
Błyska srebrna łuska
nałowionym rybkom
w darze dla Jezuska
w drewnianym korytku. [5]
Ale krówka?
- O krówce? Jesteś pewna? Piotrek z przedszkola przyniósł? - zerkam na Alcię i coś mi zaczyna świtać, bo w ślepych oczkach za okularami widzę charakterystyczne diabliki - Może co podpowiedz, bo jakoś nie mogę sobie przypomnieć.
- No, babciuuuu
W pokoju nagle zrobiło się cicho. Moje dzieci udają, że nie patrzą, ale uszy natężają ciekawie.
- Dobra, poddaje się, nie znam kolędy o małej krówce.
- Jak to, a "kolędować małe muuuu".
- Co mam na pendrivie w prezencie? - Ala ukontentowana towarzyskim sukcesem, zmienia temat.
Nasza ślepotka dostała na dziesiąte urodziny czytnik i może sobie dowolnie powiększać czytany tekst. Jest cała szczęśliwa.
- Mio, mój Mio; Ronja córka zbójnika i Ania z Zielonego Wzgórza.
- O super. Mam Anię na lekturę. A masz babciu to, co idą z pierścieniem?
- Tolkiena? Władcę Pierścieni. Pewnie. Chcesz już czytać? To co, Wyprawa, Dwie wieże i Powrót króla? - aż mi się gęba śmieje. Zaczyna Tolkiena tak jak babcia, w piątej klasie. Ha!
- Nie. To wcześniejsze.
- Rudy Dżil i jego pies? Przygody Toma Bombadila? Kowal z Podlesia Większego?
- Nie nie nie, to przed Władcą pierścienia. O! Hobbit , tam i nazad.
--------------------------------
[1]
a raczej rapować, bo po latach palenia głos odpłynął z dymem
[2]
przejęzyczył się *, wymieniając języki w Szwajcarii; chodziło mu o retoromański
* albo przejęzyczył, albo Zygmuś Freud się kłania :-D
[3]
Jacek Kaczmarski "Wigilia na Syberii" album Muzeum
[4]
Jacek Kaczmarski "Straszne rwetes bracie ośle" album Szukamy stajenki
[5]
Jacek Kaczmarski "Kolęda barokowa" album Szukamy stajenki
Wszystkim Biblionetkowiczom w Nowym 2020 Roku życzę wspaniałego zdrowia, spełnienia marzeń literackich i pozostałych. I czasu na czytanie. I książek. Dla zachwytów, wzruszeń, zamyśleń i śmiechu (na przykład przy wczesnym Pratchecie).
Tam i nazad.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.