Dodany: 27.03.2020 18:19|Autor: Marioosh

Książka: Ślady na oceanie
Szumańska Ewa

1 osoba poleca ten tekst.

Leksykon wiedzy o morzu zamiast wspomnień z rejsu do Afryki


W ramach akcji, którą sam sobie kiedyś wymyśliłem, czyli „Czytanie i ocenianie książek nieczytanych i nieocenianych przez nikogo” sięgnąłem po książkę Ewy Szumańskiej. Wielu czytelnikom to nazwisko z pewnością nic nie mówi, ale hasło „młoda lekarka” u niejednego wywoła uśmiech – a twórczynią tej postaci jest właśnie Ewa Szumańska. „Ślady na oceanie”, jej literacki debiut, to książka, która powstała pod wpływem młodzieńczej, jeszcze przedwojennej fascynacji autorki Henrykiem Żeglarzem, piętnastowiecznym odkrywcą, inicjatorem podróży morskich i rozwoju floty portugalskiej. Celem jej podróży był rejs śladami pierwszych wypraw organizowanych przez Henryka i przeplecenie wątku historycznego spostrzeżeniami o odwiedzanych krajach oraz porównanie życia na dawnym żaglowcu ze współczesnym statkiem. W 1961 roku wypłynęła w pierwszy rejs dalekomorski na masowcu „Bydgoszcz”; w autobiograficznej książce „Obecność” napisanej trzydzieści lat później Szumańska pisze, że to właśnie ten rejs stał się dla niej przełomem, pojawiło się zadziwienie, zadurzenie i zakochanie w samym statku; ta podróż stała się dla niej odkryciem miejsca, w którym poczuła się najlepiej ze wszystkich dotąd znanych i do którego najchętniej będzie wracać.

A sama książka jest troszkę nijaka i mimo widocznej fascynacji morzem, statkiem i samym rejsem jest lekko przynudzająca; Ewa Szumańska przeplata wiedzę o Henryku Żeglarzu, tworzeniu przez niego floty portugalskiej i jego odkryciach z wiedzą morską, która momentami przypomina leksykon – poznajemy prawidła MPDM, zasady działania urządzeń okrętowych, terminologię morską, przepisy regulujące łączność radiową, a nawet dostajemy mały wykład o astronawigacji. Fakt faktem, że widać tu autentyczną pasję autorki, która – co ona sama przyznaje – czasami wywołuje irytację załogi swoim plątaniem się po pokładzie i czasami narażaniem się na niebezpieczeństwo ale częściej budzi sympatię swoim zaciekawieniem. Celem rejsu był Senegal i wielka szkoda, że autorka samemu Dakarowi poświęciła w tej książce zaledwie trzy strony – a we wspomnianej przeze mnie „Obecności” wspominała, że Afryka była jej drugą fascynacją. A może chodziło o to, żeby czytelnika w 1963 roku nie drażnić obrazami z zagranicy? Wydaje mi się, że podobny manewr zastosował w 1966 roku Franciszek Fenikowski w książce o Skandynawii, gdzie samej Skandynawii było jak na lekarstwo. Tak czy inaczej można sięgnąć po tę książkę, ale należałoby ją potraktować głównie jako pozycję bibliograficzną Ewy Szumańskiej.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 292
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: