Dodany: 05.02.2021 00:56|Autor: misiak297

Czy ktoś jeszcze nie wie, kto zabił Rogera Ackroyda?


Z okazji stulecia twórczości Agathy Christie Wydawnictwo Dolnośląskie przygotowało dla fanów Królowej Kryminałów nie lada gratkę – wznowienia niektórych jej powieści w eleganckich wydaniach, w twardej oprawie. Powieści zostały wzbogacone świetnymi szkicami krytycznoliterackimi autorstwa Anny Gemry z Uniwersytetu Wrocławskiego. Kilka dni temu premierę miało najnowsze wydanie „Zabójstwa Rogera Ackroyda”.

Warto przypomnieć, że jest to książka owiana aurą skandalu ze względu na złamanie pewnych ustalonych w latach 20. ubiegłego stulecia reguł gatunku (z tą, jak się okazuje, legendą rozprawia się w posłowiu wspomniana wyżej badaczka). Dziś ta powieść pozostaje jedną z najbardziej znaczących, właściwie kultowych, w dorobku Agathy Christie i najważniejszych w historii literatury kryminalnej. W 1945 roku Edmund Wilson napisał artykuł atakujący powieści detektywistyczne, w którego tytule odwołał się właśnie do omawianej tu pozycji („Kogo obchodzi, kto zabił Rogera Ackroyda?” – cóż, myślę, że w kontrze do tak postawionego pytania i wtedy, i dziś podniósłby się las rąk). W 2001 roku Pierre Bayard napisał powieść – niestety, nieprzetłumaczoną na polski (nie ustaję w nadziei, że kiedyś Wydawnictwo Dolnośląskie zrobi taką niespodziankę czytelnikom i po prostu ją wyda), w której przedstawił alternatywne rozwiązanie zagadki. Sądzę, że dziś wiele osób i bez czytania wie, z jakim to szokującym pierwszych odbiorców rozwiązaniem mamy do czynienia. Dziś już by chyba nie szokowało. Czy zatem warto jeszcze sięgać po „Zabójstwo Rogera Ackroyda”?

„Pani Ferrars zmarła w czwartek, w nocy z szesnastego na siedemnasty września. Po mnie posłano w piątek, siedemnastego, o godzinie ósmej rano. Nic już nie mogłem poradzić. Pani Ferrars nie żyła od kilku godzin”[1].

Konkretne, ale i całkiem intrygujące rozpoczęcie, prawda? Wkrótce okazuje się, że denatka miała pewną mroczną tajemnicę. Zabiła swojego męża-alkoholika, który ją dręczył. Tajemnica nie była tak do końca tajemnicą – o prawdziwej przyczynie śmierci wiedział ktoś jeszcze. Ten ktoś szantażował nieszczęsną panią Ferrars, aż doprowadził ją do ostateczności. Jeszcze przed śmiercią pani Ferrars wysłała list, w którym zdradzała tożsamość szantażysty. Adresatem był tytułowy bohater, z którym kobieta wiązała nadzieje matrymonialne. Być może poznał tożsamość szantażysty, ale z nikim się tą informacją nie podzieli, bo zaraz potem został zadźgany sztyletem, a list przepadł.

Do akcji wkracza Herkules Poirot, który osiedlił się w Kings Abbot, przechodząc na zdecydowanie przedwczesną emeryturę. Nie chce już tropić zbrodniarzy, zajmuje się uprawą dyni. A jednak podejmuje kolejne wyzwanie. Kronikarzem kolejnego jego sukcesu i zarazem towarzyszem w śledztwie jest James Sheppard – miejscowy lekarz („Zabawiałem się w jego Watsona”[2], powie ironicznie, choć samo dochodzenie potraktuje poważnie). A sprawa śmierci Rogera Ackroyda jest bardziej zagadkowa niż mogłoby się wydawać. Świadkowie kłamią, pojawiają się niejasne tropy, zwroty akcji, a zakończenie naprawdę może zaskoczyć.

„Zabójstwo Rogera Ackroyda” to szósta powieść Agathy Christie i – ośmielę się stwierdzić – pierwsza naprawdę udana. W „Tajemniczej historii w Styles” Królowa Kryminałów dopiero wypracowywała sobie właściwy styl, szukała formuły – prawa debiutu. W „Morderstwie na polu golfowym” pomału dążyła do tego, co stanie się później jej marką – aczkolwiek choć sama intryga jest udana, postaciom jeszcze brakuje złożoności, a sam Poirot, mogłoby się wydawać, dopiero się krystalizuje. „Mężczyzna w brązowym garniturze” i „Tajemniczy przeciwnik” to powieści awanturnicze, naiwne i często absurdalne – trudno je traktować poważnie, podobnie jak „Tajemnicę rezydencji Chimneys”. Za to „Zabójstwo Rogera Ackroyda” – tak, to arcydzieło.

Doktor Sheppard to świetny, inteligentny opowiadacz, więc historia wciąga. Fabuła jest bardzo interesująca. Herkules Poirot bardziej wyrazisty jako postać. To samo można powiedzieć o większości innych bohaterów. Bardzo wyszły zwłaszcza kobiece portrety. Karolina Sheppard, siostra doktora, jest nakreślona kapitalnie, pani Cecylowa Ackroyd, bratowa denata, potraktowana z ironią, jej córka Flora – z wyczuciem. Doktor Sheppard wzbudza sympatię. Również scenki rodzajowe – dialogi Sheppardów, gra w madżonga, rozmowa doktora z manipulantką, panią Ackroyd – wypadły wybornie. Całość skrzy się błyskotliwym humorem, a jednak jest w tym także niewątpliwa groza. Ktoś przecież jest bezwzględnym mordercą…

Czy warto czytać „Zabójstwo Rogera Ackroyda”, nawet jeśli znamy to słynne rozwiązanie? Oczywiście, że tak! Ten kryminał nadal zachwyca. Zachwyca już od prawie stu lat.

[1] Agatha Christie, „Zabójstwo Rogera Ackroyda”, tłum. Jan Zakrzewski, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2021.
[2] Tamże, s. 151.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1618
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: