Dodany: 06.02.2022 11:50|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Maskarada
Pratchett Terry

2 osoby polecają ten tekst.

Opera jak życie, życie jak opera


„Maskarada” okazała się kolejną opowieścią ze Świata Dysku, po której pierwszym czytaniu nie zostało śladu w moich lekturowych zapiskach.

A przecież zapamiętałam ją bardzo dobrze, bo nie mogłam nie zapamiętać bohaterki, która „pewnego dnia obudziła się z przerażającą świadomością, że żyje z brzemieniem wspaniałego charakteru. Po prostu. Aha, i niezłych włosów. Właściwie to nie charakter był problemem, lecz »ale«, które ludzie zawsze dodawali, kiedy o tym wspominali. »Ale za to ma wspaniały charakter«, mówili. Właśnie brak wyboru tak ją irytował. Nikt jej nie spytał przed narodzinami, czy woli wspaniały charakter, czy raczej paskudny charakter, a za to ciało, które wciśnie się w suknię rozmiaru dziewiątego. (…) Słyszała gdzieś, że wewnątrz każdej grubej kobiety tkwi szczupła kobieta, która usiłuje się wydostać* (*A w każdym razie umierająca z tęsknoty za czekoladą[przypis autora]), więc nazwała ją Perditą. Była świetną powierniczką dla wszystkich tych myśli, które Agnes nie powinny nawet przychodzić do głowy ze względu na jej wspaniały charakter”[1]. Agnes chce być Perditą. A ponieważ nie może być Perditą w Lancre, gdzie wszyscy znają ją jako zwykłą Agnes Nitt, nie zauważając, że prócz tego wspaniałego charakteru jej obfite kształty skrywają jeszcze piękny głos (głos zignorowały nawet miejscowe czarownice, bo od niego wydały im się ważniejsze pewne niemierzalne uzdolnienia, predysponujące ją do zajęcia miejsca Tej Trzeciej, które wskutek awansu społecznego Magrat chwilowo pozostało puste) – postanawia spróbować szczęścia w Ankh-Morpork. Angaż do Opery staje się faktem, choć wymarzona praca nie jest dokładnie tym, na co Agnes…albo Perdita… liczyła. Nawet nie dlatego, że w gmachu grasuje tajemniczy Upiór, który ostatnio, zamiast poprzestać na nieszkodliwym krążeniu po wnętrzu i okupowaniu jednej z lóż, zaczął budzić prawdziwą grozę swoją działalnością, podpadającą już ewidentnie pod kodeks karny, lecz głównie dlatego, że „kiedyś w operze chodziło tylko o głosy”[2], a teraz liczy się… hm… osobowość sceniczna, czyli „radosny uśmiech kogoś, kto zdaje sobie sprawę że jest szczupły i ma długie jasne włosy”[3]. Jednak Perdita X.Nitt nie ma zamiaru się poddawać. Jeszcze nie teraz. Ani też nie wtedy, gdy do Ankh-Morpork przybędą dwie dobrze jej znane starsze niewiasty, z których jedna chwilowo schowa do kieszeni pozyskaną dopiero co sławę autorki wyjątkowej książki kucharskiej i stanie się zastępczynią operowej kelnerki (co jak co, ale żaden drink nie jest jej obcy!), druga zaś, choć okropnie nie znosi udawać, przeistoczy się w niezwykle „wytworną patronkę opery”[4], a ich towarzysz, początkowo przedstawiany jako… „futrzany kołnierz”[5], wcieli się w lorda Gribeau o aparycji „przystojnego bukaniera albo romantycznego poety, który zrezygnował z opium i przerzucił się na czerwone mięso”[6].

Zresztą ta opowieść pełna jest postaci, które z jakichś powodów, stale albo czasowo, wydają się kimś innym, niż są naprawdę. I nie chodzi tylko o sceniczne wcielenia artystów ani o przebrania zakładane dla wypełnienia pewnych nadrzędnych celów, lecz także o życiowe maski. Chyba tylko jedna Christine, jasnowłosa leluja o małym rozumku, słabym głosie i potężnych plecach (przy czym mowa nie o szczególe anatomicznym, lecz… powiedzmy, biznesowym), sama nie widzi potrzeby ukrycia się za maską, ale skoro ktoś mądrzejszy wymyślił, że ma robić fałszywe wrażenie, to przecież do głowy jej nie przyjdzie pytanie, czy to przypadkiem nie oszustwo. Aha, no i pan Kubeł, biznesmen o umyśle prostym jak konstrukcja cepa i równie subtelnym, ten z pewnością niczego nie udaje, ale za to „myli pewność siebie i szczerość z niegrzecznością”[7]. Oj, mocno się Pratchett przejechał po artystycznym światku, i z pewnością nie tylko ankh-morporską Operę miał na myśli! Nie da się ukryć: każdy aspekt naszego świata ma swoje odbicie w Świecie Dysku, a jeśli się z jego mieszkańców śmiejemy, to z kogo się śmiejemy?

A kiedy się już pośmiejemy, kiedy poznamy rozwiązanie zagadki kryminalnej (która, jak to u Pratchetta, jest tylko pretekstem do snucia opowieści o sprawach ważniejszych niż sama osoba przestępcy) i wyłapiemy wszystkie, jak nam się zdaje, nawiązania do tekstów kultury – z których najdobitniejszym jest niewątpliwie „przedstawienie musi trwać”[8] (w oryginale, rzecz jasna, „the show must go on”), a prócz niego kilkadziesiąt aluzji o tematyce operowej/musicalowej („Opera o kotach? (…) Doskonały pomysł. Żywoty kotów są jak opera, jeśli dobrze się zastanowić”[9]) – na dłużej zostanie w nas ten i ów cytat, promieniujący głęboką życiową mądrością. Na przykład: „Czasami życie dociera do tego rozpaczliwego punktu, gdzie zły wybór musi być dobrym wyborem. Nie ma znaczenia, w którą stronę człowiek wyruszy. Zwyczajnie trzeba się ruszyć” [10]. Albo: „nienawiść jest siłą przyciągającą. To po prostu miłość odwrócona plecami”[11]. Albo: „ludzie, którzy nie uwierzyliby najwyższemu kapłanowi, gdyby powiedział, że niebo jest niebieskie, a nawet przedstawił na poparcie owej tezy pisemne oświadczenia swojej siwowłosej matki staruszki i trzech westalek, uwierzą praktycznie we wszystko, co zasłaniając dłonią usta, wyszepcze im tajemniczo obcy typ w barze”[12].

I czy mogłam po tym wszystkim nie podwyższyć oceny?

[1] Terry Pratchett, „Maskarada”, przeł. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka, 2013, s. 29-30.
[2] Tamże, s. 96.
[3] Tamże, s. 24.
[4] Tamże, s. 161.
[5] Tamże, s. 115.
[6] Tamże, s. 198.
[7] Tamże, s. 23.
[8] Tamże, s. 63.
[9] Tamże, s. 227.
[10] Tamże, s. 78.
[11] Tamże, s. 84.
[12] Tamże, s. 249.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 469
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: Marylek 08.08.2022 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: „Maskarada” okazała się k... | dot59Opiekun BiblioNETki
Pozwolę sobie dorzucić:

"W drodze przez życie często hamowało go przytłaczające poczucie własnej ignorancji - choroba dotykająca zbyt niewiele osób". (197)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 08.08.2022 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwolę sobie dorzucić: ... | Marylek
:-).
Użytkownik: Marylek 21.08.2022 15:34 napisał(a):
Odpowiedź na: :-). | dot59Opiekun BiblioNETki
Jak powtarzałam cykl o Straży, zajęło mi to mnóstwo czasu. Robiłam przerwy kilkumiesięczne, chociaż lubię Vimesa i Vetinariego.

A cykl o wiedźmach połknęłam w miesiąc. Nie umiałam się odkleić, wszystko inne poszło w kąt. Żałuję, że jest tych książek tylko sześć.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 21.08.2022 16:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak powtarzałam cykl o St... | Marylek
Ja biorę systematycznie jedną na miesiąc, żeby na dłużej starczyło :-).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: