Dodany: 20.04.2022 22:44|Autor: Asienkas

Literatura rozrywkowonaukowa


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent: Asia Czytasia (Joanna M.)

Mój mąż lubi relaksować się przy popularnonaukowych kanałach. Nie szuka programów z jakiejś konkretnej dziedziny. Bardzo lubi słuchać tzw. ciekawostek. Coś w stylu: wychodzi facet i zaczyna nawijać: „Bez pszczół nie było by życia. A wiecie, ile pyłku taka pszczoła przeniesie w swoim życiu? Czy to prawda, że po użądleniu owad umiera? Jak szybko macha ona skrzydłami?” Potem pokazują kolejne kadry z życia pszczół, robią eksperymenty itp., aż widz kończy seans bogatszy o nowe informacje. Przyznam się wam, że nie jestem fanką takich programów. Brak mi cierpliwości, żeby przez godzinę czekać na uzyskanie odpowiedzi. Często ten czas „umilany” jest reklamami piwka i leków na potencję. Walor relaksacyjny wątpliwy. Do tego mój wybranek lubi „błyszczeć” zdobytą wiedzą, więc – nie przejmując się, czy mnie to interesuje, czy nie – dzieli się ze mną zasłyszanymi ciekawostkami. Żeby nie było tak pesymistycznie, powiem wam, że znalazłam coś, co pozwoliło mi „odszczeknąć” mu się. Skoro nie sprawdziła się telewizja, pomocy poszukałam w książkach. Ta dam, przedstawiam wam „Czy to prawda, że...” Christopha Drössera.

W tytule publikacji znajdziemy pytanie, a w środku szereg tez, z którymi autor się rozprawia. Są to przekonania, które – czasami nie wiadomo, dlaczego – wydają się nam oczywiste (patrzenie z bliska na telewizor psuje oczy), miejskie legendy (aligatory w kanalizacji miejskiej) czy po prostu ciekawostki (co mają wspólnego bociany z liczbą urodzin?). Christoph Drösser rozstrzyga: prawda czy nieprawda i krótko uzasadnia odpowiedź. Powołuje się nie tylko na logiczne myślenie, ale również na szereg badań, eksperymentów itp. Pewnie niektórym podniosą się kąciki ust, gdy usłyszą o trochę wyszydzanych w memach „amerykańskich naukowcach”, jednak – kochani – coś tam chłopaki odkryli. Co do samego autora, wydawca mógłby zamieścić jego krótki biogram. Mnie zabrakło informacji: kim jest?; dlaczego napisał tę książkę?; czy jest wiarygodny?

Ciężko mi ocenić, na ile prezentowane zagadnienia są nowe, ponieważ jest to sprawa bardzo indywidualna. Każdy z nas ma inny stan wiedzy i to, co dla jednego oczywiste, dla innego może być szokującą informacją. Nie można się tu z nikogo śmiać – tak jest i już. Ja przeczytałam tę publikację z zainteresowaniem, chociaż nie wszystko było dla mnie nowe. Przykładowo: myślę, że z bykami i kolorem czerwonym sytuacja jest raczej jasna i nie trzeba tematu roztrząsać, ale pewnie co niektórzy będą ciekawi, czy pocieranie monety o automat pomoże, kiedy ten ją odrzuca.

Warto dobrze doczytać odpowiedzi na poszczególne pytania. Świat nie składa się wyłącznie z czerni i bieli, więc do prawda/nieprawda czasami trzeba dodać „ale”. Dobrym przykładem będzie pytanie o mycie warzyw oraz owoców i jego wpływ na zawartość pestycydów. Autor w swojej wypowiedzi rozwija temat, jaki sposób czyszczenia na ile pomaga.

Zastawiałam się, czy nie przydałoby się podzielić tez na działy tematyczne, bo – na pierwszy rzut oka – w książce panuje miszmasz. Doszłam do wniosku, że dobrze jest, tak jak jest. Dlaczego? Ktoś mógłby stwierdzić, że np. sekcji „historia” nie czyta, bo niezbyt go ona interesuje. A - „nóż, widelec” - kryłaby się w niej informacja, która by tę osobę zaszokowała. Nie można ryzykować, że czytelnik coś straci. Nawet na własne życzenie.

Wiedza użyteczna czy bezużyteczna? Pewnie i taka, i taka. Jednak nie znamy dnia ani godziny, kiedy przypadkowo usłyszana ciekawostka, może pozwolić nam „błysnąć”. „Czy to prawda, że...” to książkowy odpowiednik programów popularnonaukowych. Autor postarał się, aby jak najprzystępniej przedstawić treści, które są jej przedmiotem. Właściwie można powiedzieć, że to literatura rozrywkowonaukowa.

Ocena recenzenta: 5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 209
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: