Dodany: 14.06.2022 16:44|Autor: ktrya

Najpierw ich posłuchaj


Typ recenzji: oficjalna PWN
Recenzent : ktrya

Gdy moją 6-letnią mamę zapytano, kim chciałaby zostać w przyszłości, odpowiedziała z pewnością siebie: prostytutką! Przy stole zapanowała niezręczna cisza, babcia się zaczerwieniła, choć doskonale wiedziała, o co córce chodzi. W westernach, które wówczas królowały na ekranach telewizorów, prostytutki miały najładniejsze kostiumy. Czym się trudniły – sześciolatka nie wiedziała. Tę rodzinną anegdotkę chętnie przywołujemy, bo nas bawi, bo opiera się na pewnej nieświadomości, bo wreszcie wiemy, że owa dziewczynka wybrała inną ścieżkę zawodową. A do swojego wyznania w dzieciństwie ma tyle dystansu, że gdy podczas spaceru regularnie mija stojące na ulicy dziewczyny, kłania się albo mówimy: „o, stoją tam twoje koleżanki”.
Tymczasem wiele dziewczyn dokonuje takich wyznań całkiem serio. Albo chciałoby móc tak powiedzieć rodzinie, a zamiast krępującej ciszy (co i tak nie jest najgorszą możliwością) usłyszeć „w porządku”. Ale wolą nie mówić, bo nie zostałyby zrozumiane. Trudno, by miały być zrozumiane przez rodzinę, skoro społeczeństwo po obu stronach światopoglądu najchętniej zlikwidowałoby profesję prostytutki. Prawa strona, wiadomo – zawód ten jest niemoralny, grzeszny. Lewa strona natomiast widzi w tym najgorszą formę patriarchalnej opresji, przemoc, przymus i handel ludźmi. Seksworkerki – bo prostytutka to słowo, którego należy unikać – nie mogą przekonać lewicowych „zbawców”, że taka praca jest ich wolnym wyborem, lubią ją i choć jest obarczona ryzykiem (ale która nie jest?), spełniają się w niej. Co więcej, jak przekonują, sekspraca może być jedną z najbardziej feministycznych dróg kariery: robią to, co lubią, zarabiają na tym i decydują, kiedy pracują, a kiedy odpoczywają. Nie ma tu miejsca na męską władzę.

Bez względu na to, jaki mamy pogląd na sekspracę, która przecież obejmuje nie tylko kobiety uprawiające seks za pieniądze, ale też tancerki erotyczne, rzeszę ludzi produkującą filmy pornograficzne, prowadzące kluby i agencje towarzyskie oraz portale z ofertami seksualnymi, warto posłuchać głosu z wewnątrz branży. Tę możliwość daje reportaż Karoliny Rogaskiej, która rozmawia z różnymi ludźmi branży, czasami sama próbując w niej sił jako tancerka (na potrzeby reportażu wcieleniowego, od którego zaczęła się praca nad książką). Robi to po to, by skonfrontować nasze wyobrażenia na temat sekspracy z rzeczywistością i oddać głos tym, którzy są uciszani i nie mają swojego miejsca w publicznej przestrzeni medialnej. Z książki "Bez wstydu" nie wyłania się obraz idealizujący tę branżę, jest sporo kwestii, nad którymi trzeba popracować, jak kryzysy związane z nadejściem nowej technologii czy z zewnętrznymi okolicznościami. Problem w tym, że tabuizacja i kryminalizacja utrudnia uregulowanie pewnych kwestii. Pracownicy nie mogą liczyć na wsparcie, kiedy spotykają się z ostracyzmem społecznym. Póki sekspraca nie zostanie poddana dekryminalizacji, w krytycznych sytuacjach pracownice będą bały się wezwać pomoc, bo one lub agencja, w której pracują, będą traktowane jako przestępczynie. Nie wspominając o kwestiach związanych z ubezpieczeniem zdrowotnym czy składkami emerytalnymi.
Do tego wszystkiego dochodzi problem języka. W naszym konserwatywnym społeczeństwie nie ma słów na określenie poszczególnych zawodów oferujących określone usługi seksualne. Prostytucja brzmi pejoratywnie, stąd potrzeba zastąpienia jej nowym słowem, które lepiej odda świadome i pozytywne podejście do pracy w seksbranży. Stąd pojawiają się anglicyzmy: seksworking czy escorting. Póki co, nowe terminy budzą opór, ale tu seksworkerki zauważają, że niechęć budzą także feminatywy, i potrzeba czasu, aż się przyjmą. Mam co do tego wątpliwości, ale może z czasem pojawią się bardziej spolszczone alternatywy.

W tej relatywnie niedużej książce Rogalska porusza sporo wątków związanych zarówno z postrzeganiem branży, jej realiami w różnych gałęziach (filmy, agencje, internet, bezpośrednie spotkania etc.), jak i z kwestiami dotyczącymi mniejszości seksualnych oraz seksualnością niepełnosprawnych, o której praktycznie w ogóle się nie myśli. Cenne jest to, że autorka zestawia polską rzeczywistość z zagranicznymi rozwiązaniami (choćby w przypadku opłacanych przez rząd pracowników seksualnych, realizujących usługi dla osób niepełnosprawnych), w ten sposób wskazuje kierunek, w którym powinniśmy zmierzać. Tylko najpierw powinniśmy wyzbyć się uprzedzeń i stereotypów, i posłuchać tych, którzy siedzą w tej branży. Możemy zacząć od lektury niniejszej książki.

Ocena: 4,5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 221
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: