Dodany: 24.09.2022 17:56|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Nie wszystko, co mini, jest mało ważne


To był świetny pomysł: znany i ceniony filozof definiuje pewne istotne w ludzkim życiu pojęcia i zjawiska (jedne, jak wolność, zdrada, tolerancja, prawda, wybaczanie etc., rzeczywiście „maxi”, inne, jak podróże, śmiech, gry losowe, rekordy – co najwyżej „midi”, lecz i tak zasługujące na uwagę z racji ich powszechnego występowania w naszej codzienności) i wyraża swoje zdanie w kwestii ich możliwych interpretacji i realnych funkcji.

Bo czyż nie zastanawiamy się czasem, czy to słuszny pogląd, że „kłamstwo bywa dopuszczalne i że można kłamać w dobrej sprawie”[1]? Czy nie mamy wrażenia, „że cnoty praktykowane i głoszone w sposób bezwzględnie sztywny rychło stają się nieznośne albo szkodliwe zarówno dla cnotliwego, jak dla innych”[2]? Czy nie nasuwa nam się pytanie, „dlaczego właśnie mielibyśmy darzyć szacunkiem cokolwiek: Boga, każdego człowieka, prawo moralne, naturę, sztukę, prawdę”[3]? Albo, „kiedy rzeczywiście pojawia się spór pomiędzy głosem sumienia a jakąś skądinąd uznaną regułą moralną, kogo raczej należy słuchać”[4]?
I czy nie pragniemy, by ktoś mądrzejszy potwierdził nasze odczucia, podsunął właściwe odpowiedzi?

Sam pomysł nie wystarczyłby jednak, gdyby autor nie był obdarzony zdolnością wykładania kwestii filozoficznych językiem zrozumiałym nie tylko dla adeptów tego kierunku (jedynym tekstem, który przekroczył moje zdolności pojmowania i przyswajania, okazał się „Matematyk i mistyk” – zresztą pierwotnie obmyślony przez autora do zupełnie innego celu i dopiero potem dokooptowany do pierwszej serii „wykładzików”, jak Kołakowski pieszczotliwie nazywa w przedmowie – zaś z pozostałymi nie miałam żadnego problemu), streszczania ogromu wiedzy i przeświadczeń na dany temat w sposób skondensowany, a jednocześnie przejrzysty, wreszcie spoglądania na poruszane zagadnienia tak z powagą, jak i z lekką ironią (w doskonale wyważonej proporcji między nimi).

Oczywiście, nie można arbitralnie stwierdzić, że zawarte tu wywody usatysfakcjonują absolutnie każdego. Jeśli znamy choćby pobieżnie życiorys autora, wiemy, że swoją drogę naukową rozpoczął jako agnostyk, skłaniający się ku filozofii marksistowskiej, by z czasem przekierowywać się coraz bardziej w stronę filozofii chrześcijańskiej – i właśnie wpływy tej ostatniej widać w treści „Mini wykładów…”*, zatem czytelnikowi o poglądach w pełni racjonalistycznych może nie odpowiadać obecny w wielu tekstach pierwiastek religijności, ortodoksyjnie pobożnym katolikom może on z kolei wydać się zbyt słabo zaznaczony, zaś wyznawców wiar niechrześcijańskich mogą nie przekonywać odwołania do Biblii. Obrońca praw zwierząt może się poczuć dotknięty stwierdzeniem autora, iż „żądanie zakazu polowań jest niemądre: lis przez psy rozszarpany cierpi na pewno przez parę sekund, lecz w innym wypadku albo będzie przez inne drapieżniki rozszarpany, albo z głodu zdechnie”[5], zaś kogoś niehołdującego tradycyjnym poglądom w kwestii tego, co w jakim wieku wypada lub nie wypada, rozśmieszy lub zgorszy fragment o ludziach, „którzy dawno już młode lata porzucili”, a „usiłują udawać, że nadal są rześcy i tryskają wigorem, odziewają się w młodzieżowe stroje, przejmują obyczaje hippisów, napinają zwątlałe mięśnie, chcą pokazać, że zachwyca ich młodzieżowa muzyka i inne formy popkultury”, przez co stają się „nieznośni i irytujący”[6].
Jednak nawet, gdyby każda z tych osób pominęła treści pozostające w niezgodzie z jej przekonaniami, i tak zostanie jej jeszcze wystarczająco dużo wątków, w których będzie mogła szukać potwierdzenia swoich domniemań w tej czy innej sprawie lub odpowiedzi na zadawane sobie pytania.

Mogą się też znaleźć czytelnicy, którzy w kategoriach merytorycznych zgodzą się z każdą tezą, z każdym argumentem autora, ale pod względem technicznym będzie ich drażnić jego widoczne upodobanie do archaizowania składni i słownictwa („już wygasłej przecie w dosłowności swojej”[7], „nie mam obowiązku innym ludziom rzeczy tych tłumaczyć”[8], „maski przeto nie zatajają prawdziwie naszej natury”[9], „komprymować”[10], „antycypowane”[11] itd.). Tym doradziłabym próbę przezwyciężenia niechęci do tej pozornej staroświecczyzny; naznacza ona tekst jedynie od czasu do czasu, a pod nią i wokół niej kryją się treści wystarczająco aktualne, by warto było zadać sobie trud ich poznania.

Popatrzmy choćby na taki urywek:
„(…) cnoty towarzyskie, jak dyskrecja i uprzejmość, bardzo często ocierają się o kłamstwo, ale trudno nie przyznać, że gdyby tych cnót nie było, życie zbiorowe byłoby znacznie gorsze, niż jest, i nie tyle oddychalibyśmy czystym powietrzem prawdy, ile żylibyśmy wśród chamstwa”[12].
Albo taki:
„Terroryści zwykle nie zdobywają władzy, a gdy się zdarza, że ją zdobywają, ustanawiają zwykle rządy terrorystyczne”[13].
Coś przestarzałego? Skądże! Coś podszytego ideologią (jakąkolwiek)? Ani trochę! A więc czy jest jeszcze jakaś przeszkoda, by z tych mini wykładów wyciągnąć maxi korzyści?

*Współczesna ortografia nakazuje wprawdzie pisać przedrostki „mini” i „maxi/maksi” łącznie z następującymi po nich rzeczownikami, lecz skoro pisownia zastosowana w tytule usankcjonowała się już „przez zasiedzenie”, nie można jej wszak zmieniać, wymieniając ów tytuł w tekście recenzji; a skoro tak, można i z rozmysłem użyć tejże wersji (patrz ostatnie zdanie).

[1] Leszek Kołakowski, „Mini wykłady o maxi sprawach”, wyd. Znak, 2022, s. 32.
[2] Tamże, s. 48.
[3] Tamże, s. 111.
[4] Tamże, s. 168.
[5] Tamże, s. 191.
[6] Tamże, s. 154.
[7] Tamże, s. 112.
[8] Tamże, s. 192.
[9] Tamże, s. 257.
[10] Tamże, s. 223.
[11] Tamże, s. 224.
[12] Tamże, s. 28.
[13] Tamże, s. 343.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 308
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: