Dodany: 22.12.2022 19:42|Autor: jolietjakebluesOpiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Zaśnięcie Darii
Klimek Daria

Schronienie


Daria zasnęła w liceum. Może jeszcze wcześniej. Nie wiadomo, kiedy pojawiły się pierwsze senne obrazy. Jej osobisty, własny Morfeusz nadał im kształty, gdy Daria stawała się kobietą, dziwiącą się nie tyle kształtom fizycznym, co uwypukleniom emocjonalnym, pulsującym, drgającym, nie mogącym odnaleźć właściwego miejsca, koryta dla płynących niczym wezbrana rzeka uczuć, zdaje się, że już zbyt często popadających w bagienny marazm lub niknących, zamieniających się w wąski strumień za sprawą długo trwającej suszy.

Bezruch jest niepokojący. W cuchnących plamach przybrzeżnych torfowisk zbierają się siły, które z czasem zostają wzruszone. Opary, wonie znajdują swoje ujście na powierzchnię. Brudna strużka wody ledwie widoczna spod hałd piasku, w których zalegają naniesione przedmioty: wspomnienia, zdarzenia, smutki, żale, zdziwienia, tęsknoty. Poszarpane, potłuczone, rozbite, rozdarte. W częściach, w strzępkach, rozczłonkowane. Daria pochyla się, wyciąga je, otrzepuje z piasku. Delikatnie, skrzętnie, eterycznie wręcz, w jakiś mgielny, subtelny, amorficzny sposób przenosi skrawki siebie na polanę pośród Szyszkinowego lasu, łąkę babci Marysi, gdzie wspomnienia zamieniają się w jaśniejący stożek efektu Tyndalla.

Jakież są te tęsknoty, sentymenty, erotyki, dramaty, zdziwienia porozkładane na trawie, gdy słońce grzeje Darię siedzącą na rozłożystej sośnie, jakby była złotym bochenkiem chleba, gdy przygniata ją duszność zieleni, jakby była jej częścią, gdzie las drga nienazwanymi dźwiękami? To fragmenty życia kilkunastoletniej dojrzewającej dziewczyny, młodej kobiety, w końcu dorosłej, niezwykle wrażliwej osoby, umiejącej oddać poetycko nie tylko subtelności osobistych przeżyć, ale opisać lirycznie uchodźcze dramaty na polsko-białoruskiej granicy w "dla Issy Jerjos" ("Innego jakoś tak inaczej boli / inaczej żrą wszy gniją stopy dławi strach / chcącemu nie dzieje się krzywda / mogłeś umierać kilka centymetrów dalej / na sferze globusa // a tam gdzieś twoja Matka / niefizyczna pieta / zamykająca w złamanym życiu powietrze / zamiast Twojego ciała" [1], czy samotność pandemii w "lockdownie" ("pani stoi na balkonie / z czwartego piętra podlewa z konewki ogródek / to ładne / orientuję się że znowu przygryzam usta / to nieładne" [2]). Siedząca wśród drzew bosa Daria ogląda cząstki siebie. Każda z nich leży osobno. Wydawać się może, że ta osobność jednocześnie do kogoś niedawno należała. Jakby Darię chciano przyciągnąć, rozciągnąć, zabrać z niej jak najwięcej dla siebie. Albo dziewczyna, czy może wówczas jeszcze dziewczynka, rozpadła się, rozeszła sama pod naciskiem, ciężarem, bezwolnie, nie rozumiejąc. Dziwiąc się temu, że ciało przestało być jej: "moje ciało / będzie jeszcze śmieszniejsze / kiedy straci swego pana // pozostanie mu na chwilę / kilka odprysków fizjologii / która będzie wtedy jeszcze śmieszniejsza" [3].

Wiersze zamknięte w ramach czasowych od liceum, o czym dowiadujemy się ze wstępu Justyny Artym "Kruche ciało", do ubiegłorocznego kryzysu migracyjnego na granicy z Białorusią epatują konsekwencjami rozdarcia. Rozkawałkowana dusza, emocjonalność, psychika pod piórem Darii Klimek ma postać fizyczną. To paluszki, które się rozbiegły, szukając dotyku czegoś miłego, wydzieliny, kończyny, które odpadły, zwłókniałe wnętrze, drgająca tkanka, sucha kościana klatka. Autorka zbierając w jedno kawałki swojej psyche przypomina, że bez połączenia z nią ciała nie będzie kompletnego, wiarygodnego, żyjącego w poczuciu choćby odrobiny komfortu człowieka. Jednak wymaga to pozbycia się odrobiny wstydu, obejrzenia siebie w trakcie aktu miłosnego, spojrzenia oczami mężczyzny pożądającego ciała młodej kobiety, wsłuchanie się w lodowate drżenie cierpnącej skóry, wyobrażenia sobie czerwonego mięśnia szaleńczo pompującego krew do opierających się temu policzków, dotknięcia spoconych z tęsknoty włosów, włosków, grudek, koniuszków, w końcu odrzucenia bezpodstawnego poczucia winy i poniżenia w spływających z ciała i po ciele wydzielinach.

Najpierw młoda dziewczyna się dziwi, nastrój dramatu jeszcze się nie pojawia, choć mimowolnie szuka, łaknie, czuje się bezradna. Doświadcza siebie kruchej i zdaje sobie sprawę, że właśnie tak przychodzi jej poznawać świat: "moje żyły wyrosły / widocznie jestem ich pestką / kiełkują przez moją skórę / rozwijają soczyste gałęzie / na poznanie świata" [4]. Wraz z dostrzeganiem własnej fizjologii przychodzi poczucie winy, co widać szczególnie w tytułowym "Zaśnięciu Darii", gdy autorka pisze, że jej ciało obraża, a w kolejnym utworze pod tytułem "kobiety mojego ojca" winą za rozdzielenie, czyli rozdartą psychikę nastolatki obarcza konkretne osoby: "dużo cennych obserwacji / że człowiek rozdzielony / na mężczyznę i kobietę / pozostaje zawsze rozdzielony" [5], ponieważ przedmioty, zdarzenia, rzeczy, drobiazgi pozostaną już na zawsze z Darią, niczym atrybuty oskarżenia. Cóż zatem pozostaje, jeśli nie oddzielić się, wyrwać, wyruszyć w drogę, żeby poszukać uspokojenia, kochania, czułego miejsca. Wędrówka nie jest jednak pewna, z jasno wyznaczonym celem. Poetka robi kilka kroków naprzód, potyka się, ogląda za siebie, cofa w końcu. Jednocześnie pragnie umrzeć i na nowo się urodzić: "zakopię się żywcem / wyrosnę na sobie / zapylę się i pofrunę" [6]. Wydaje się, że natura i najdalsze dziecięce wspomnienia zdają się najlepszymi schronieniami. Także od pragnień młodości i wczesnej dorosłości, udręk tęsknot i kochania, głodu doskonałości w ramionach i marzeń, które mają się spełnić za wszelką cenę: "zróbmy sobie / w tym pokoju / gniazdo dziecko pracownię melinę / baldachim posiłek / dobrze często / śmierć" [7], lecz dojrzałość i wnikliwe oglądanie siebie, skóry, tkanek, włosków, żyłek wcale nie daje równowagi: "kiedy wyrastasz z miejsc okazuje się / że nie mogą już dać ci schronienia" [8], ponieważ jest to miejsce, "gdzie nie dosięga niczyja miłość / oprócz miłości matki / ale ile można zarzynać tę biedną matkę / trzeba znaleźć inne źródło / odrobiny ukojenia / ululania przerażenia /" [9] i "pomaga mi Miłosz / przykładam sobie jego wiersze" [10].

Utwory Darii Klimek pisane są wierszem białym i wolnym, bez przywiązania do podziału na strofy. Większość z nich ma tytuły. Odbiera się je jako krótkie historie, powstałe w wyniku potrzeby wypowiadania emocji i uczuć, które z pewnej, czasem dłuższej, innym razem krótszej perspektywy łagodnieją, by paradoksalnie stać się wyraźniejszymi dla czytelnika, nie zmieniając absolutnie siły wyrazu; historie, gdzie kłębią się dramaty, niepokoje, eksplodują kochania i boleśnie zacierają jedne wspomnienia, zaś krwawią inne. To skondensowane opowieści o dojrzewaniu, emocjonalnej burzy niemającej końca, bo targającej także wczesną dorosłością. Jej skutki odbiorca widzi w kolejnych wierszach - etapach życia czy raczej emocjonalnych rozdziałach, gdzie turpizm przeplata się z prawie że romantyczną nostalgią, fizjologia z niezwykle delikatną erotyką, potrzeba miłości (nie tylko fizycznej) z tęsknotą za bezpiecznym ciepłem dzieciństwa, a wręcz powrotem do łona matki w kojącym otoczeniu wód płodowych. Wyraźnymi, niezwykle raniącymi fragmentami owej opowieści są wyrzuty skierowane do konkretnych, bliskich osób, wzmocnione wyrzutem konsekwencji: "a ja jestem z wami na tym samym paragonie" [11]. Gdzieś pod koniec tomiku nawałnica się uspokaja, bo Daria Klimek jakby nieznacznie odwracała wzrok od siebie i przenosiła go za okno, na ekran smartfona, do Internetu, zwracając uwagę swojej wrażliwości ku dramatom współczesności.

___
[1] Daria Klimek, „Zaśnięcie Darii”, wyd. Signi Zygfryd Słapik, 2022, str. 62.
[2] Tamże, s. 57.
[3] Tamże, s. 10.
[4] Tamże, s. 9.
[5] Tamże, s. 11-12.
[6] Tamże, s. 13.
[7] Tamże, s. 39.
[8] Tamże, s. 41.
[9] Tamże, s. 42.
[10] Tamże, s. 25.
[11] Tamże, s. 12.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 432
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: