Dodany: 11.07.2023 20:42|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Książka: Zapach nocy
Camilleri Andrea

1 osoba poleca ten tekst.

Na tropie finansowego cudotwórcy


Kolejna część przygód komisarza Montalbano zaczyna się niemal trzęsieniem ziemi: oto do biura pewnej instytucji finansowej wtargnął uzbrojony napastnik, który grozi zastrzeleniem pracownicy. Nie jest to wcale rabuś, o, nie: ten człowiek słusznie (choć w niesłuszny sposób) domaga się swoich pieniędzy. Albowiem kilka dni wcześniej przepadł bez śladu dyrektor owej firmy, noszącej jakże wymowną nazwę „Król Midas” i na początku swej działalności istotnie niemal obsypującej inwestorów metaforycznym złotem. A wraz z nim i zasoby finansowe wszystkich, którzy za jego pośrednictwem zapragnęli pomnożyć swój kapitał. Mariastella Cosentino, pani w wieku nieco ponad średnim, nadal wiernie strzeże firmowego podwórka, choć praktycznie rzecz biorąc, nie ma już czego strzec, i nie da sobie słowa powiedzieć na nieobecnego szefa, utrzymując, że kto jak kto, ale on z pewnością nie byłby zdolny do sprzeniewierzenia cudzych funduszów. Skoro nie wiadomo, gdzie jest, to zapewne go porwano, albo może stracił pamięć? Chwilę potem okazuje się, że zniknął też jeden z dwojga pozostałych pracowników. Zemsta mafii? Czyjeś osobiste porachunki? Czy też pospolite oszustwo i ucieczka? Nie wypada nic innego, tylko solidnie zająć się sprawą od początku. A tymczasem zbliża się ślub wicekomisarza Augello z panną Beatrice Dileo, zwaną Bebą (poznaną podczas rozpracowywania opisanej w „Wycieczce do Tindari” sprawy zaginięcia pary staruszków), a zatem i przyjazd Livii…

Intryga w tym tomie jest stosunkowo mało dynamiczna, a rozwiązanie zagadki zawdzięczamy nie tyle pracy policjantów (chociaż sumienny Fazio mocno się przykłada do zbierania danych), ile dwóm częściowo przypadkowym faktom: raz, że Montalbano najpierw decyduje się jednak wysłuchać emerytowanego nauczyciela geografii, którego zeznań nikt inny nie traktuje poważnie, bo starszemu panu zdarza się widywać stwory z bajek, a dwa, że nigdy nie udałoby się uzyskać istotnych informacji o postaci mającej dla tego rozwiązania kluczowe znaczenie, gdyby akurat nie była spokrewniona z osobą znaną komisarzowi i chętną do opowiadania. Sam Salvo pokazuje tu swoje nienajlepsze strony, zachowując się momentami jak rozpuszczony (i niekoniecznie logicznie myślący) dzieciak: przy tych jego machinacjach ze swetrem-prezentem od Livii normalnie ręce opadają, podobnie jak przy scence u kwestora, a i reakcja na ścięcie ulubionego drzewa godna jest raczej zbuntowanego nastolatka, niż mężczyzny koło pięćdziesiątki (chociaż Włosi bywają ponad miarę impulsywni…) i, co ważniejsze, stróża prawa…

I trochę jest mniej tych szczegółów, które robią klimat, choć oczywiście przy wyjątkach z menu komisarza niejeden raz opanowuje czytelnika chęć zjedzenia czegoś podobnego (może niekoniecznie pulpecików, z których patrzą na jedzącego rybie oczka, ale na przykład zapiekanki makaronowej…), a przy dialogach z udziałem Catarelli uśmiech sam się ciśnie na usta.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 161
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: