Dodany: 21.10.2023 08:28|Autor: Louri
Poważna literatura czyli Dłużewska o czytaniu
"Poważna literatura nie ufa zwrotom akcji, tak jak i innym sztuczkom przykuwającym uwagę czytelnika do książki, zmuszającym do zarywania nocy i przegapiania przystanków tramwajowych. Za mało w tym klasy, za dużo podstępu: odbiorca wzięty suspensem nie podejmuje świadomych decyzji, po prostu pożera kolejne akapity, póki nie zaśnie przy włączonej lampce, śliniąc się na poduszkę. Poważna literatura nie walczy o twoją uwagę, to ty masz się starać o nią. A ona robi, co może, by to utrudnić: wybiera niespieszne tempo, rozbudowane opisy, językowe eksperymenty, kasuje interpunkcję i zlewa plany czasowe – wszystko to, co sprawia, że po zakończeniu książki masz poczucie ciężkiej, dobrze wykonanej roboty."
[
Jak płakać w miejscach publicznych (
Dłużewska Emilia)
s.65.]
Coś w tym jest, choć nie zawsze świadczy o jakości "poważnej literatury". Czasem pisarz przyjmuje powyższe zasady, aby zgłosić swoje pretensje do stanięcia w szeregu "poważnych", intelektualistów, wyjść z grajdołka literatury pulp/czytadeł, opuścić piaskownicę popkultury i pewnych tantiem, zbliżyć się do orki na ugorze niemal tak trudnym i niewdzięcznym, jak tworzenie poezji. I dobrze! Ponieważ zdaje mi się, że dużo mniejszy odsetek literatury prostej, łatwej i przyjemnej, a także wciągającej jak narkotyk, ciasto czekoladowe czy zabawne filmy o kotkach, przetrwa w świadomości czytelników dłużej niż pokolenie (ba! niż 5 lat). A jakimś specyficznym zrządzeniem doceniamy bardziej to, w czego osiągnięcie włożyć musieliśmy wysiłek.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.