Dodany: 22.11.2023 17:39|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Cały ten wdzięk


Napisano swego czasu w tygodniku „Ekran”, że „gdyby trzeba wybrać audycję dającą największe prawdopodobieństwo jednoczesnego funkcjonowania dwóch milionów telewizorów z kompletem widzów, byliby to Starsi Panowie”[1]. Nie mam w tym względzie wątpliwości. Doskonale pamiętam tych dwóch panów w cylindrach, z przewieszonymi przez ramię białymi szalami, z kwiatami w butonierkach i laseczkami w rękach (istne stereotypy eleganta z minionej epoki, czego wówczas jeszcze wiedzieć nie mogłam, zdawałam sobie tylko sprawę, że wyglądają całkiem inaczej, niż jakikolwiek mężczyzna widywany przeze mnie w domu czy na ulicy), których pojawienie się przyciągało przed telewizorek Belweder (wielkości pudła na buty, z wypukłym ekranikiem chyba mniejszym, niż ekrany dzisiejszych tabletów) wszystkich obecnych w domu, nie wyłączając niżej podpisanej, z całą pewnością nieznającej jeszcze wówczas znaczenia wyrażeń takich, jak „szuja” czy „klinek na splinek”, ale jakoś niejasno pojmującej, że jest to coś, co warto zobaczyć i usłyszeć. Wydaje mi się, że zaczęłam ich kojarzyć z konkretnymi nazwiskami znacznie później, niż postacie widywane w ich towarzystwie, bo ta reszta to byli znani aktorzy, prawie wszyscy występujący równocześnie w innych programach rozrywkowych, w filmach, w spektaklach teatru telewizji. Ale nawet znając nazwiska, nie wiedziało się o nich wiele więcej niż to, że są artystami: czasy, kiedy powstały całe rzesze dziennikarzy zajmujących się wyłącznie zbieraniem i rozpowszechnianiem informacji o życiu prywatnym znanych ludzi, miały dopiero nadejść, a jeśli na półkach księgarskich pojawiały się jakieś biografie, to dotyczące postaci nieżyjących, i to raczej od wielu, wielu lat, niż od niedawna. Od jakiegoś czasu nadrabia się te zaległości, wobec czego zwykły czytelnik może na zawołanie wyszukać w internecie miejsce urodzenia, nazwiska rodziców, imiona dzieci czy dane dotyczące wykształcenia dowolnej sławnej postaci, ale też, co ważniejsze, może sięgnąć po książkę, z której pozna jej życie od a do z, dowie się, jakim człowiekiem była na co dzień, jaką drogą doszła do punktu, w którym zauważono jej twórczość i jaki wpływ na tę twórczość miały meandry jej losu.

Przyszła więc kolej i na Jeremiego Przyborę, tego ze Starszych Panów, który odpowiedzialny był za literacką stronę Kabaretu. Gwoli ścisłości należy dodać, że „Żuan Don” (tytuł, jak się łatwo domyślić, został zaczerpnięty z jednej z jego piosenek) to nie pierwsza jego biografia, bo kilka lat temu ukazała się inna, autorstwa Dariusza Michalskiego, tamta jednak jest o jakieś dwieście stron skromniejsza. Nad tą autorka pracowała pięć lat, docierając do ludzi i do materiałów umożliwiających jej stworzenie bogatego, wielowymiarowego portretu Starszego Pana B.

Jeremi Przybora, jak wszyscy jego rówieśnicy, przeżył dwie wojny światowe i trzy zmiany ustroju; jak wielu ludzi ze swego pokolenia, wykonywał zawód niezgodny z wykształceniem (które zresztą ograniczył do matury plus kilku lat różnych kierunków studiów), i, jak wielu artystów, miał mocno urozmaicone życie uczuciowe. W swoich „memuarach”, które zaczął publikować, dobiegając osiemdziesiątki, nie mógł tego tematu całkiem pominąć, bo musiałby w ogóle nie wspominać o trzech kolejnych żonach i dzieciach z dwóch pierwszych małżeństw; gdzieś między wierszami napomknął i o związkach nieusankcjonowanych prawnie. Mając jednak od dzieciństwa wpojone przeświadczenie, że o klasie człowieka świadczy nie tylko dostosowanie do okoliczności ubioru i języka, ale także takt i dyskrecja, opisał to w taki sposób, że czytelnik spoza środowiska (które przecież i tak wiedziało, kto z kim, kiedy i jak długo) pewne informacje mógł poznać dopiero po śmierci autora. Biografka pozbierała te wszystkie fakty, które była w stanie potwierdzić, tworząc obszerną panoramę życia uczuciowego artysty – nie po to, by zadowolić plotkarzy i krytykantów, lecz by uświadomić czytelnikom, że twórczość poety (bo przecież Przybora był poetą, poetą piosenki, i choć tę gałąź poezji często spychano na margines, czasy, w których tworzył on sam, a także kilka innych wybitnie utalentowanych osób – Agnieszka Osiecka, o której w tej książce opowiada niejedna stronica, Jonasz Kofta, Wojciech Młynarski czy młodszy od nich o pokolenie Jacek Kaczmarski – udowodniły, że w pewnych warunkach może to być sztuka z całkiem wysokiej półki) trudno rozpatrywać w oderwaniu od inspirujących go ludzi i zdarzeń.

Oprócz samego Przybory, jego żon i muz niemało miejsca zajmują sylwetki artystów, współtworzących razem z nim niepowtarzalną atmosferę Kabaretu Starszych Panów (i innych przedsięwzięć, w których brał udział), na czele ze Starszym Panem A, czyli Jerzym Wasowskim. Na pierwszy plan wychodzą („zachowując ich chronologię uczestnictwa w programie”[2]): „Michnikowski, Krafftówna, Gołas, Jędrusik, Dziewoński, Czechowicz, Kwiatkowska”[3], ale nazwisk pojawia się znacznie więcej, by wymienić choćby Bohdana Łazukę czy Barbarę Wrzesińską. Dla czytelnika, który swego czasu obcował z ich kunsztem aktorskim i estradowym – co prawda tylko za pośrednictwem srebrnego ekranu – niemal na co dzień, jest to wspaniała podróż w czasie, pełna ogólnej nostalgii i osobistych wspomnień, a dla tego, kogo z racji późniejszej daty urodzenia te doświadczenia ominęły, doskonały przyczynek do historii polskiej kultury w drugiej połowie XX wieku.
Opowieści, bogatej w cytaty i klimatyczne detale, snutej gładką i barwną polszczyzną, z wyczuciem i taktem, bez idealizowania, ale i bez demonizowania jej przedmiotu, towarzyszy imponujący materiał zdjęciowy, z konieczności czarno-biały, co nie znaczy, że kiepskiej jakości (szczególnie piękne są całostronicowe portrety Marii Koterbskiej i Barbary Wrzesińskiej oraz samego Przybory w jesieni życia, a równie urzeka – gorsze technicznie, ale jakże wyraziste – zdjęcie Agnieszki Osieckiej przy biurku, na tle miłych oku każdego czytelnika regałów wypchanych po brzegi książkami).

Reasumując, jest to jedna z najlepszych biografii, jakie w tym roku czytałam, i jedna z lepszych w ogóle. Mogę więc tylko jeszcze przyklasnąć wierszowanej rekomendacji Michała Rusinka:
„I ta trwoga, i ta trwoga – trudna rada:
o Przyborze – jak subtelnie opowiadać,
by przekazać jego życia cały wdzięk?
Książka ta rozwiewa jednak wszelki lęk” [4].

[1] Maria Wilczek-Krupa, „Żuan Don: Biografia Jeremiego Przybory”, wyd. Znak, 2023, s. [1]
[2] Tamże, s. 320.
[3] Tamże, s. 319.
[4] Tamże, z okładki.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1366
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 9
Użytkownik: Marylek 22.11.2023 21:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisano swego czasu w ty... | dot59Opiekun BiblioNETki
A to znasz? Starszy Pan A: Opowieść o Jerzym Wasowskim (Michalski Dariusz)
Służę pożyczką ewentualnie... ;)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 22.11.2023 21:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A to znasz? Starszy Pan A... | Marylek
Hi hi, mam "Starszego Pana B.", kupionego z pół roku temu, a może i rok, na promocji w ebooku i jeszcze nie przeczytanego. A tego nie mam...
Użytkownik: Marylek 23.11.2023 00:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Hi hi, mam "Starszego Pan... | dot59Opiekun BiblioNETki
To co, przynieść Ci w mikołajki? Bo wcześniej chyba się nie spotkamy.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 23.11.2023 14:26 napisał(a):
Odpowiedź na: To co, przynieść Ci w mik... | Marylek
Hm... wiesz co, może następnym razem, bo na mikołajki będziemy jechać komunikacją publiczną, żeby nie szukać przez godzinę miejsca do parkowania, w związku z czym nie będziemy też brać zbyt wielkich toreb, a nie wiem, ile mi ludzie pooddają, zważywszy, że przyjdą osoby, z którymi się nie widzieliśmy po kilka miesięcy i dłużej.
Użytkownik: Marylek 23.11.2023 15:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Hm... wiesz co, może nast... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ok.
Też mam Ci co nieco do oddania, to nie przywozić?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 23.11.2023 16:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ok. Też mam Ci co niec... | Marylek
Jak dwie czy trzy, to jakoś upchniemy :-).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 24.11.2023 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ok. Też mam Ci co niec... | Marylek
A propos, czy "Źuana Dona" też sobie sprawiłaś - bo nie wrzuciłaś do schowka?
Użytkownik: Marylek 24.11.2023 10:33 napisał(a):
Odpowiedź na: A propos, czy "Źuana Dona... | dot59Opiekun BiblioNETki
Tak! :) Świeżutko odebrany :D
Tylko ta mała czcionka trochę mnie przeraziła...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 24.11.2023 11:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak! :) Świeżutko odebran... | Marylek
Nawet jest jakoś przyswajalna dla oczu - połowę czytałam w aucie podczas rozlicznych peregrynacji, bez okularów :-).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: