Dodany: 24.11.2023 10:08|Autor:

Książka: Flagi pokrył kurz
Faulkner William
Notę wprowadził(a): benzmanOpiekun BiblioNETki

z okładki


"Flagi pokrył kurz" to trzecia powieść Williama Faulknera, pierwsza z cyklu poświęconego fikcyjnemu okręgowi Yoknapatawpha. Jesienią 1927 roku Faulkner z dumą posłał sążnisty, blisko sześciusetstronicowy maszynopis do wydawnictwa, pyszniąc się, że jest to "TA książka", "najdiabelniejsza", jaką dotąd napisał. Jego samozadowolenie na nic się nie zdało, nie mógł bowiem znaleźć dla niej wydawcy. Za namową redaktora skrócił ją więc znacznie i opublikował jako "Sartoris".

Po raz pierwszy wydana w pełnej wersji po śmierci Faulknera, dziś po raz pierwszy po polsku, w budzącym respekt przekładzie Macieja Płazy.


"»Flagi pokrył kurz« mieszczą w sobie kilka historii naraz, ale to przecież normalna cecha epickiej powieści. Faulkner z talentem godnym Balzaca przedstawił tu panoramę społeczną małomiasteczkowego i wiejskiego Missisipi.

Prawie nie ma tu mowy o Bogu i Opatrzności, jedynie o Kimś, lub nawet Czymś, zaświaty są ironicznie określone mianem Walhalli, mnożą się wizje nieba i piekła jako sfer, w których życie ludzkie trwa zamarłe w swej dwojakiej esencji, czyli wielkości i małości, podczas gdy doczesne upamiętnienia tych, co odeszli - pomniki na cmentarzach, zakurzone sztandary, pożółkłe Biblie, stare rapiery, pistolety, suknie i szaty - są tej esencji jedynie połowiczną i daremną apoteozą.

»Flagi pokrył kurz«, epicka powieść społeczna i fatalistyczna powieść gotycka, pełna duchów przeszłości, mrocznych przeczuć, brutalnych charakterów i gwałtownych namiętności, jest jedną z wczesnych manifestacji nurtu określanego mianem - z początku ironicznym, dziś neutralnym - »Southern gothic«".

wyimki z posłowia Macieja Płazy


[Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 363
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 30.12.2023 04:09 napisał(a):
Odpowiedź na: "Flagi pokrył kurz" to tr... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Niezwykle ciekawa popremierowa rozmowa o książce, a momentami nawet szerzej o twórczości Faulknera pod tym linkiem:
https://www.youtube.com/live/FpI8bodi2LA?si=QZ-NI3fctBJFJ6sQ
Użytkownik: benzmanOpiekun BiblioNETki 01.01.2024 17:34 napisał(a):
Odpowiedź na: "Flagi pokrył kurz" to tr... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Faulknerowska apoteoza zwierzęcia, bez którego Jego Południe nie mogłoby istnieć (dłuższy akapit, ale piękny):

"Muł krążył i krążył, stąpając delikatnie wąskimi, podobnymi do racic kopytami po szeleszczącej trzcinie, z szyją w chomącie tak giętką, jakby była kawałkiem gumowego węża, z bokami odparzonymi od postronków, wielkimi uszyskami kłapiącymi bez życia i półprzymkniętymi oczyma drzemiącymi złośliwie pod bladymi powiekami, najwyraźniej uśpionymi monotonią ruchu. Jakiś Homer pól bawełnianych powinien wyśpiewać epopeję na cześć muła oraz znaczenia, jakie ma na Południu. To właśnie muł - bardziej niż jakiekolwiek inne stworzenie czy rzecz, wierny swojej ziemi, gdy wszyscy inni ustąpilu przed niszczycielską siłą zdarzeń, z szyderczą cierpliwością skupiony na chwili teraźniejszej i dzięki temu odporny nawet na takie warunki, które łamią ludziom serca - wydźwignął upokorzone Południe spod żelaznego buta Rekonstrukcji i nauczył je od nowa, jak czerpać dumę z pokory, a odwagę z przezwyciężania niedoli, i dokonał wręcz niemożliwego, wbrew niepokonanym przeciwnościom losu, wyłącznie dzięki swej czystej, mściwej cierpliwości. Niepodobny do ojca i do matki, nigdy nie będzie miał synów i córek; cierpliwy i mściwy (powszechnie wiadomo, że muł potrafi gorliwie i kornie harować przez dziesięć lat, by mieć przywilej kopnąć jeden raz swego właściciela); samotny, lecz nie wyniosły, samowystarczalny, lecz nie próżny; jego głos drwi z samego siebie. Wyrzutek i parias, nie ma przyjaciela, żony, kochanki ani nałożnicy; dzielnie trwa w celibacie, obywa się bez słupa czy pustynnej jaskini, nie nękają go kuszenia, nie zadręczają sny, nie koją widzenia; nie zna wiary, nadziei ani miłości. Mizantrop, przez sześć dni w tygodniu haruje bez zapłaty dla stworzenia, którego nienawidzi, przywiązywany łańcuchami do innego, którym gardzi, a przez siódmy dzień kopie swoich pobratymców lub jest przez nich kopany. Niezrozumiany nawet przez to stworzenie (czyli prowadzącego go negra), którego popędy i procesy myślowe są mu najbliższe, wykonuje obce sobie czynności w obcym otoczeniu; zarabia na chleb nie tylko dla pewnej rasy, ale też dla całej formy bytowania; jest potulny, a jego spuścizna, wraz z jego duszą, zostaje odeń odgotowana w fabryce kleju. Szpetny, niestrudzony i przewrotny, nie słucha ani rozsądku, ani pochlebstwa, ani obietnic nagrody i spełnia swe pokorne, monotonne obowiązki bez skargi, a w nagrodę dostaje po grzbiecie. Za życia wloką go przez świat i jest przedmiotem pospólnego szyderstwa; nieopłakiwany, niehonorowany, nieopiewany, zostawia swe niezgrabne kości, by bielały oskarżycielsko wśród rdzewiejących puszek, skorup talerzy i zużytych opon samochodowych na odludnych zboczach wzgórz, a jego mięso bezwiednie szybuje po niebie w żołądkach myszołowów."
str. 323-324

Któż inny mógłby napisać coś takiego, jesli nie Faulkner?
Użytkownik: jolietjakebluesOpiekun BiblioNETki 20.01.2024 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Faulknerowska apoteoza zw... | benzmanOpiekun BiblioNETki
Tak, zwraca uwagę w powieści ten fragment.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: