Dodany: 03.12.2023 12:40|Autor:
z okładki
W połowie 1905 roku dwudziestosiedmioletni Robert Walser ukończył w Berlinie kurs dla lokajów. Nabyte umiejętności miał okazję wypróbować w czasie służby na zamku rodziny von Hochberg w Dąbrowie Niemodlińskiej. Podobna instytucja stała się scenerią "Jakoba von Guntena", może najbardziej fantasmagorycznej powieści Walsera.
Instytut Benjamenty kształtuje lokajów doskonałych. Bezmyślnych i niezdolnych do buntu, zgodnie z zasadą "Odzwyczaić się od własnej natury". "W gruncie rzeczy wcale nie jest jasne, czy Instytut, ów «przedsionek pokojów mieszkalnych i paradnych sal życia», wciąż żyje - pisze w posłowiu Piotr Paziński. - Wszystko jest tu przejściowe, nietrwałe, zawieszone w powietrzu: czuwanie, jedzenie, spanie i nauka. Wszystko pogrążone we śnie: «panowie wychowawcy i nauczyciele śpią albo pomarli, albo są w letargu, albo zamienili się w kamienie». Nic dziwnego, że pewnego dnia szkoła skojarzy się Jakobowi z domem umarłych. A polskim czytelnikom zmierzch i upadek Instytutu Benjamenty, a wcześniej ów osobliwy stan zawieszenia między jawą a snem oraz życiem i nieżyciem, tudzież sekrety wychowawców, starannie poukrywane w niedostępnych dla uczniów pomieszczeniach budynku, może przypominać dwie książki, których Walser znać nie mógł, ale mógł je wyśnić: «Sanatorium pod Klepsydrą» i «Akademię pana Kleksa»".
Na kanwie powieści Walsera oniryczny film nakręcili bracia Quay.
"Nauczyć się tu można niewiele, brak sił pedagogicznych i my, chłopcy z Instytutu Benjamenty, nigdy do niczego nie dojdziemy, to znaczy w przyszłości i będziemy wszyscy czymś małym i podrzędnym".
[Państwowy Instytut Wydawniczy, 2021]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.