Dodany: 03.12.2023 22:57|Autor: Asienkas

Rozgoryczona księżniczka


Nina, bohaterka powieści „Jeszcze jeden raz”, mierzy wysoko. Mówi o sobie: „Księżniczka, której nikt nie chciał dać korony (…)”[1]. Marzy się jej piękny dom pachnący cynamonem, a w nim rodzina jak z obrazka. Marzy jej się wielka, namiętna miłość celebrowana co wieczór gorącym seksem. Problem w tym, że pragnienia nie dodają jej skrzydeł. Nina ma postawę roszczeniową. Nic dziwnego iż „irytacja i stres dominowały w jej życiu, a ona nakręcała tę spiralę od nowa”[2].

Karolina Janetta podeszła do pisarstwa odważnie, bo stworzyła bohaterkę, której nie da się lubić. Nina dużo oczekuje, a niewiele daje. Właściwie daje tylko wtedy, kiedy chce coś dostać. Do tego wiele sobie roi, przez co sprawia wrażenie histeryczki i hipokrytki. O dziwo, jest to bardzo intrygująca postać, którą chciałam poznać i zrozumieć, a szczególnie znaleźć źródło jej rozgoryczenia. Niestety, tzw. psychologia postaci zaprezentowana w powieści nie satysfakcjonuje mnie. Jest tu dużo elementów, na których autorka mogła ją oprzeć. Matka alkoholiczka, nieudane małżeństwo, tajemniczy stalker, mobbing w pracy, bogaty kochanek – te „siły” kształtujące bohaterkę potraktowała „po łebkach”, nie rozwinęła ich na tyle, na ile by zasługiwały. Szczególnie mam żal o bardzo powierzchowne opisanie relacji Niny i stalkera oraz – bardzo dziwny – zabieg, kiedy bohaterka żali się ze swoich bolączek przyjaciółce, ale nie dzieli się nimi z czytelnikiem. Musimy wysłuchiwać jej utyskiwań na męża, ale przyczyny, dlaczego zmarnował jej życie, zdradza wyłącznie bliskiej osobie. Ja widzę tylko jej wieczne pretensje do męża, który wydaje się ją kochać. Nie ma się co dziwić, że patrzę na nią jak na niepoważnego człowieka.

Autorka ma lekkie pióro i powieść „Jeszcze jeden raz” czyta się całkiem dobrze (nawet pomimo irytującej bohaterki), jednak pozostaje ona w strefie tzw. „babskiego czytadła”. Szczególnie, że jest w niej sporo, jak na literaturę obyczajową, scen erotycznych. Przyznam, że są one naprawdę mocnym elementem tej książki. Można dyskutować, czy są niezbędne. Na pewno zostały wprowadzone w dobrych momentach i napisane z pazurem. Widać, że autorka dobrze czuła się tworząc je.

Natomiast najsłabszym elementem powieści jest postać terapeuty, do którego udaje się główna bohaterka. Ode mnie plus za to, że autorka zdecydowała się wprowadzić taki wątek, bo w naszym społeczeństwie ciągle dominuje przekonanie, że to wstyd prosić o pomoc „specjalistę od głowy”, dlatego pochwalam, promowanie innego podejścia. Uważam jednak, że ta linia fabuły powinna być lepiej przemyślana. Sebastian, bo tak ma na imię ów specjalista, ma być intrygującym manipulatorem, a wychodzi trochę zadufany w sobie frajerzyna. Najistotniejsza w wątku Sebastiana jest jego relacja z przyjaciółką Niny. Byli w związku i on chce ją odzyskać przy użyciu swoje pacjentki. Autorka (znowu) zapomniała napisać, na czym owa intryga miałaby polegać. Efekt jest wręcz absurdalny.

Ja uwielbiam książki psychologiczne, a takie irytujące postacie, jak główna bohaterka powieści „Jeszcze jeden raz” są bardzo ciekawym materiałem. Jak już pisałam, czegoś mi w tej kreacji zabrakło, jednak można ją sprowadzić do bardzo ważnej refleksji na temat radości z życia. Czy nie brakuje jej nam w pogoni za dobrobytem? Czy wystarczająco cieszymy się tym, co już mamy?

[1] Karolina Janetta, „Jeszcze jeden raz”, wyd. Replika, 2023, s. 96.
[2] Tamże, s. 43.

[Recenzja była publikowana na blogu oraz innych portalach czytelniczych]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 137
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: