Dodany: 17.12.2023 15:18|Autor:
z okładki
W połowie lat dwudziestych Robert Walser, jeden z wielkich samotników literatury minionego stulecia, doświadczył niemocy twórczej, którą w liście nazwał "zmęczeniem ręki". Spróbował wtedy odmiany - przy użyciu ołówka zapełniał miniaturowym pismem skrawki papieru (bilety, rachunki), które, nazwane mikrogramami, zostały po śmierci Walsera odszyfrowane. Najdłuższym z tych utworów jest powieść "Zbój" - jej pierwszy polski przekład to nie lada literacka uczta.
Nie znać już tutaj "zmęczenia ręki". "Pióro woli raczej powiedzieć coś niestosownego, niż choćby przez chwilę odpoczywać" (jak powiada narrator "Zbója"). Gdzieś między jego "ja" i rozpychającym się "on" bohatera powstaje hybryda opowieści miłosnej, farsy i tragedii, urągająca regułom sztuki powieściowej, pełna dygresji, złożona z setek małych historii. "W pisaniu musi być jakaś impulsywność": tego się trzyma narrator, temu był wierny Robert Walser.
Niepowtarzalność tej prozy, jedność w jej nieposkładaniu, ostrość, z jaką prześwietla człowieka, sprawiają, że chciałoby się "Zbója" zestawiać z wielkimi osiągnięciami prozy dwudziestego wieku. Może jednak lepiej powiedzieć, że hipnotyzuje w "Zbóju" to, co z niczym nieporównywalne.
"Edith go kocha. Więcej o tym potem".
[Państwowy Instytut Wydawniczy, 2023]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.