Dodany: 03.02.2024 08:39|Autor: ketyow

Bóg na L4


Czy rozumiemy otaczający nas świat? Czy nasza percepcja nie ogranicza nas i nie zaburza jego postrzegania? Czy chemia i mikrobiota naszego organizmu mogą zaburzać tę percepcję? Czy cykl przyczynowo-skutkowy jest realny, czy może jest naszym wytworem, mającym na celu jedynie oszukać siebie, by móc udawać, że prawidła tego świata są logiczne, nasz byt w nim jest znaczący, a my możemy podejmować konkretne decyzje oczekując przewidywalnych skutków?

Dawno nie było autora, który potrafiłby czytelnika natchnąć tymi pytaniami, a nie muszę przypominać chyba żadnemu miłośnikowi SF, że tym, który nas skłaniał do zastanawiania się nad takimi sprawami - które przecież na co dzień nas nie zaprzątają, bo bierzemy je za pewnik - był sam Dick.

Jeśli komuś wydaje się, że ciężko o lepszą rekomendację, to należy tutaj dodać, że to jeszcze nie wszystko co znajdziemy w tej zupie, ugotowanej z całego miszmaszu elementów występujących w SF. Bo Dick nigdy nie pisał technicznie, a jego powieści nie próbowały nawet ocierać się o realizm - a co by było, gdyby do jego stylu wmiksować prawdziwie fizyczne, naukowe podejście do tematyki kosmicznej? Jakby go tak zaprószyć Stephensonen czy Wattsem...

Jeżeli nadal wydaje się, że to jeszcze mało, proszę, dorzućmy do tego postapokalipsę. Ale czemu by na tym poprzestawać, skoro możemy jeszcze zostać świadkami kolejnej apokalipsy. I gdyby ktoś jeszcze jednak chciał więcej, to może dodajmy do tego gęsty jak cholera klimat: jak w Horyzoncie zdarzeń.

Tak na logikę, z takiej mieszaniny - jakby jakiś miłośnik SF wrzucił do swojej biblioteczki granat, a potem poskładał coś z kartek, które po wybuchu wypadły - nie powinno wyjść nic, co dałoby się ułożyć w jakiś sens. Książka sama jednak traktuje o tym, że to co widzimy, czego doświadczamy, nie zawsze jest logiczne i daje się ułożyć w sensowną dla naszego rozumu całość. No, więc mimo wszystko, Vizvary niejako sam sobie trochę zaprzeczył i ułożył. I nie ułożył jednocześnie.

Bo wiele pytań zostanie bez odpowiedzi, a wiele tajemnic bez rozwikłania. Pewne rzeczy nie nabiorą nigdy sensu ani dla nas, ani dla głównego bohatera. A mimo to, a także dzięki temu, to pozycja tak mocna, że chyba dawno takiej na naszym rynku nie było. I to wliczając w to wydawaną u nas literaturę zagraniczną.

Momentami ociera się o horror, co jest tylko kolejnym plusem w tych całych puzzlach, których elementy nigdy nie dadzą się do siebie do końca dopasować, a jednak nawet wtedy, rozrzucone i trochę nie na miejscu, stworzą razem niesamowity obraz.

Wiem, że piszę metaforami, ale to chyba najlepszy sposób by wyrazić o książce jak najwięcej, jednocześnie nie wyrażając nic co mogłoby zdradzić lekturę.

Udało się autorowi ze znanych i lubianych w SF elementów, zespolonych własnymi oryginalnymi wizjami i pomysłami, stworzyć coś świeżego i świetnego.

Prywatnie zaś nie mogę się doczekać egzokorteksu (czy jest coś piękniejszego, a zarazem bardziej dehumanizującego?) i Narratora (w tandemie - o zgrozo).

I powrotu Plejone.

Lagrange: Listy z Ziemi (Vizvary Istvan)
5,5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 130
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: