Dodany: 03.02.2024 14:55|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

1 osoba poleca ten tekst.

Czytatka-remanentka I 24


Tu garstka styczniowych lektur zaszczyconych tylko krótkimi notatkami:

Opowieści z kawiarni (Kawaguchi Toshikazu) (4)
Druga część opowieści z tokijskiej kawiarenki, pozwalającej klientom podróżować w czasie (po spełnieniu pewnej liczby warunków), to kolejne historie ludzi, którym coś się nie udało, czegoś nie zdążyli zrobić w przeszłości lub… nie zdążą zrobić w przyszłości. Dzięki tej ryzykownej wyprawie mogą kogoś przeprosić, o coś zapytać, coś zrozumieć lub coś komuś dać do zrozumienia. Chociaż, jeśli będą mieli pecha, skończą tak, jak ta kobieta w białej sukience, okupująca czarodziejski stolik przez 24 godziny na dobę (z jednym małym wyjątkiem, pozwalającym z niego skorzystać komukolwiek innemu), której tożsamość poznajemy w jednej z opowieści. Dowiadujemy się też, dlaczego kawa ma magiczne właściwości tylko wtedy, gdy podaje ją określona osoba. A przy okazji przypatrujemy się całemu przeglądowi życiowych błędów i niedociągnięć w relacjach międzyludzkich, które wszak wszyscy popełniamy, żałując potem, że już się nie da tego i owego odkręcić…
Narracja w tym tomie ma trochę tych samych wad, które mi przeszkadzały w pierwszym (to nieszczęsne przedstawianie bohaterów w najbardziej płaski z możliwych sposobów: „Nazywał/-a się tak i tak”, czy też dwukrotne niemal identyczne opisanie ubioru tej samej postaci w odstępie kilku stron), ale mam wrażenie, że jest tych niezręczności mniej, a zwłaszcza nie ma takiego zamieszania z nazwiskami/imionami. Same zaś opowieści są na tyle ciepłe i wzruszające, że pozwalają o mankamentach chwilami zapomnieć.

Skłóceni z prawem (Seidler Barbara) (4)
Zbiorek reportaży sądowych z czasów PRL. Procesy o podział gruntów rolnych i o zabójstwo podczas wiejskiej potańcówki, o przywłaszczenie zysku przedsiębiorstwa na szkodę państwa (sławetna „afera mięsna”) i o prześladowanie młodej kobiety zakończone jej okaleczeniem, o wyłudzenie nienależnych dokumentów i o zaniedbania doprowadzające do poważnej awarii w zakładzie przemysłowym, o awantury we wspólnym mieszkaniu i o gwałt zbiorowy, jednym słowem, przegląd paragrafów kodeksu karnego z równoczesnym zwięzłym, a wymownym przeglądem ludzkiej mentalności. Te pierwsze trochę się zmieniły przez tych kilkadziesiąt lat (za przywłaszczenie państwowych pieniędzy już nie grozi kara śmierci), ta druga… niekoniecznie.

Igła w sercu: Zapiski z oddziału ratunkowego (Huyler Frank) (4)
Od czasu do czasu dochodzi u mnie do głosu zapotrzebowanie na jakąś lekturę medyczną. Zapiski lekarza z oddziału ratunkowego trafiły mi się w sam raz na tę okazję. I – nie wiem, może to tylko kwestia jakiegoś zawirowania w czytelniczej mentalności i upodobaniach – nie poruszyły aż tak, jak się spodziewałam. Mimo zawartości nieprawdopodobnie dramatycznych ludzkich historii (może dlatego, że odniosłam wrażenie, jakby autor za bardzo traktował je jako tworzywo artystyczne?... Chociaż z drugiej strony, pracując na takim oddziale, musiał się trochę odciąć emocjonalnie od opisywanych postaci i ich losów). Mimo poetycko-eseistycznego stylu (nie wiem, w czym dokładnie rzecz, ale jest to styl inny, niż w poruszającym bardzo zbliżoną tematykę „Pogo” Jakuba Sieczki, którym zachwyciłam się dogłębnie). Mimo krytycznego stosunku do realiów amerykańskiej medycyny, w której człowiek niezamożny, a w konsekwencji kiepsko ubezpieczony, może liczyć na znacznie gorszej jakości świadczenia, niż ten, którego stać na wszystko. Za wartość dokumentalną oceniam dobrze, ale raczej do tej lektury nie wrócę.

Kolega: Mirosław Neinert w rozmowie z Tomaszem Kowalskim (Neinert Mirosław, Kowalski Tomasz (ur. 1984)) (5)
Mirosław Neinert to aktor poza Śląskiem mało znany, bo grywający głównie w jednym z katowickich teatrów, za to wyjątkowo rzadko widywany w filmach kinowych czy serialach telewizyjnych. A jest to postać warta uwagi, choćby przez to, że od paru dekad kieruje wspomnianym teatrem, kameralnym, w pewnym sensie niszowym (spektakle po śląsku), lecz niezmiennie popularnym. Trochę się bałam, czy nie będzie to lektura tylko dla wtajemniczonych, tzn. dla wiernych fanów Korezu, znających na wyrywki treść wszystkich przedstawień, ale nie: można to czytać z wielką przyjemnością i ciekawością nawet, jeśli się ani razu w tym teatrze nie było. Głównym elementem treści jest wywiad-rzeka z Neinertem, w którym artysta opowiada o swoim życiu i karierze od dzieciństwa aż do chwili obecnej, a uzupełnienie stanowią wypowiedzi jego scenicznych kolegów. Te są trochę mniej barwne, za to to, co mówi on sam, to kapitalna rzecz, z humorem i dystansem do siebie samego i do rzeczywistości, zawierająca mnóstwo wspominków z czasów peerelowskich, gdzie oprócz aktorów scen katowickich przewijają się pierwszej wielkości postacie gwiazd sceny i kabaretu. Trzeba tylko wziąć poprawkę na to, że aktor i dziennikarz rozmawiają… no, jak kolega z kolegą… a wobec tego w dialogu pojawiają się słowa, których w oficjalnej polszczyźnie się nie oczekuje, choć występują w niektórych słownikach (gdyby nie ich stosunkowo duża liczba, moja ocena byłaby wyższa o połówkę).

Dzika cisza (Winn Raynor) (3)
Ciągiem dalszym „Słonych ścieżek” jestem mocno rozczarowana. Opisane tam są dalsze losy małżeństwa Winnów: koczują w opuszczonej kaplicy, utrzymują się z zasiłku studenckiego Motha, który (po pięćdziesiątce, mimo postępującej choroby układu nerwowego!) postanowił zdobyć nowy zawód, by nie musieć pracować fizycznie. Krótko potem 90-letnia matka Winn w przebiegu zapalenia płuc doznaje rozległego udaru, a autorka musi podjąć decyzję: czy zgodzić się na karmienie jej przez stomię i podtrzymywanie przy życiu kroplówkami przez dalszych kilka, może kilkanaście miesięcy, czy nie wyrazić zgody na zabiegi i pozwolić staruszce odejść. Wybiera tę drugą opcję, a czuwając przy łóżku umierającej, wspomina młodość swoją i Motha, którego jej rodzice nigdy nie akceptowali, ponieważ nie pochodził z farmerskiej rodziny. Po śmierci matki postanawia napisać książkę o niedawnej podróży, najpierw tylko dla męża, a potem – dla szerszej rzeszy czytelników. „Słone ścieżki” odnoszą sukces, a kolejny cud zdarza się w ich życiu osobistym: obcy ludzie proszą ich o zaopiekowanie się zrujnowaną farmą, którą kupili, lecz zmienili zamiar co do zamieszkania tam. Winnowie remontują farmę, a potem jadą z przyjaciółmi powędrować po Islandii, gdyż pogorszenie zdrowia Motha można powstrzymać tylko tak, jak poprzednim razem, czyli intensywnym ruchem na łonie natury. Styl i język w dalszym ciągu mi się podobały, ale to już nie był reportaż z niezwykłej podróży, tylko spisywanie wydarzeń, jak leci – w konsekwencji wynudziłam się i z trudem dobrnęłam do końca.

Wartka śmierć (Rowling Joanne (pseud. Rowling J. K., Skamander Newt, Whisp Kennilworthy, Galbraith Robert)) (4)
Na koniec miesiąca zachciało mi się kryminału. Tym razem z półki ściągnięta została „Wartka śmierć”, czyli 7 część cyklu z Cormoranem Strikiem i Robin Ellacott, którzy otrzymują zlecenie odnalezienia i – jeśli to możliwe – doprowadzenia do kontaktu z krewnymi pewnego młodego człowieka z bogatej rodziny, który wpadł w szpony sekty. Po wstępnym rozeznaniu staje się jasne, że jedyną metodą, jaką można się posłużyć, jest wprowadzenie tam „pod przykrywką” kogoś z detektywów. Jedyną osobą, która w danym momencie może się tego podjąć, jest Robin. Oczywiście nie ma jeszcze pojęcia, na jakie niebezpieczeństwo się narazi – tego i ona, i Cormoran dowiedzą się dopiero w trakcie śledztwa, które potrwa kilka miesięcy… A przy okazji jego wreszcie oświeci, że trochę za późno pomyślał o tym, co czuje…
Przy wszystkich atutach tego cyklu (sympatyczni bohaterowie, liczne i barwne postacie drugoplanowe, bogate tło obyczajowe, zaskakujące rozwiązanie intrygi) ta część wydała mi się rozdmuchana do niemożliwości. Liczące sobie ponad 900 stron tomiszcze, które trudno przy czytaniu utrzymać w ręce, spokojnie mogłoby mieć o 200 stron mniej, bo za bardzo porozciągane są wątki poboczne (a nie wszystkie są ważne dla wyrazistego nakreślenia tła czy dla podkręcenia dynamiki akcji; przynajmniej motyw śledzenia braci-stalkerów czy też wątek wuja popadającego w demencję można było skrócić do minimum). I choć dobrze się czytało, to kryminały jednak wolę krótsze.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 278
Dodaj komentarz
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: