Dodany: 06.02.2024 22:24|Autor: Marioosh

Propagandowa bajeczka


Edmund Ostaszewski to enigma absolutna i to nie tylko „labiryntowa”, ale ogólnie literacka; trudno nawet domyślić się, czym na co dzień zajmował się autor tej książki. Jej treść była w 1972 roku oczywista: mamy oto gorące, powojenne czasy na Podkarpaciu; porucznik Mieczysław Kowalski wraca do rodzinnej miejscowości – Wojewódzki Komitet PPR skierował go do służby w tutejszym Urzędzie Bezpieczeństwa. Młodszy brat Mieczysława, Stanisław, jest w tej chwili partyzantem Narodowych Sił Zbrojnych, a starszy, Andrzej, prawdopodobnie zginął podczas kampanii wrześniowej. W okolice miejscowości przedziera się oddział NSZ składający się niemal całkowicie z ludzi miejscowych; wiele wskazuje na to, że banda będzie chciała przezimować w okolicznych melinach. Za dwa tygodnie przy starej leśnej kapliczce ma się odbyć spotkanie łącznika bandy z adiutantem dowódcy oddziału; szef WUBP planuje zorganizowanie zasadzki na adiutanta. Wkrótce dochodzi do spotkania braci, ale nie do zgody między nimi; Mieczysław nabiera tymczasem przekonania, że do ich kolejnego spotkania może dojść właśnie przy kapliczce i któryś z nich zastrzeli drugiego.

Mamy więc historię godną greckiej tragedii; niestety, Edmund Ostaszewski to nie jest Georges Simenon, który w „Braciach Rico” przedstawił zbliżoną historię. Spodziewałem się, że wspomniana zasadzka będzie Grande Finale tej książki, kiedy dwaj bracia, niczym w westernie, staną naprzeciw siebie; niestety, autor bardziej skupił się na propagandzie – tylko, że co innego mógł w 1972 roku zrobić? Powieść jest jedną wielką krytyką Narodowych Sił Zbrojnych oraz rządu londyńskiego; z perspektywy czasu widać jednak wartość tej propagandy: Stanisław mówi do Mieczysława: „Zobaczysz, jak ten twój czerwony kolos, co cię tak urzekł, połamie sobie gliniane nogi” [1] – ten kolos gliniane nogi miał zawsze, ale już niespełna dwadzieścia lat po ukazaniu się tej książki faktycznie się one połamały i to doszczętnie.

Trzeba jednak lojalnie przyznać, że trochę prawdy historycznej w tej książce jest. O takich partyzantach, jak Stanisław Kowalski, dziś powiedziano by "Żołnierze Wyklęci" i wielu polityków i historyków wyniosłoby ich niemalże na ołtarze. A ja osobiście podzielam zdanie powiedziane tutaj przez szefa PUBP: „Czytałem te ich programy, hasła, ulotki. Istny przekładaniec: każdy watażka uważa, że walczy z komunizmem, ale poza tą walką widzi niewiele” [2]. Ilu w tych lasach było ideowców, a ilu pospolitych bandytów, którzy w złodziejstwie i chuligaństwie widzieli sposób na życie, a przesłaniali to wydumaną ideologią? Teoria ryzykowna, ale swego czasu nawet Piotr Zychowicz, którego trudno posądzać o sympatię do PRL, mocno skrytykował działalność Żołnierzy Wyklętych; ba, nawet Antoni Macierewicz przyznał kiedyś, że było wśród nich niemało czarnych owiec. Wspomniany wcześniej szef PUBP wymienia w pewnym momencie listę dokonań NSZ; wśród nich znajduje się masakra we wsi Wierzchowiny (w książce jest błędna nazwa Wierzchowina), gdzie wymordowano 196 mieszkańców. I tego faktu nie da się wymazać z historii ani przekabacić na swój użytek; twarde dokumenty świadczą o przygważdżaniu niemowląt do kołysek. Tak walczono z komunizmem – swoją drogą, może ktoś mi wreszcie powie, kiedy ten komunizm w Polsce był? A potem – „Cześć i chwała bohaterom”, race na stadionach, „Precz z komuną” i podobne przesłanianie pospolitego zadymiarstwa patetycznymi hasłami.

Tak, ja wiem, że niektórym się te słowa nie spodobały ale skoro mamy wolną (podobno) Polskę, to ci bohaterowie przelewali krew właśnie po to, żebym ja dziś miał prawo do swobodnej wypowiedzi. Trochę tylko szkoda, że takie refleksje przyszły mi do głowy nie po przeczytaniu jakiegoś rzetelnego opracowania historycznego, lecz po książce, która do końca tygodnia pewnie uleci z mojej głowy – jest to po prostu propagandowa bajeczka, która zapowiadała się intrygująco, a skończyła się przewidywalnie i nijako.

[1] Edmund Ostaszewski, „Zasadzka”, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, 1972, str. 53.
[2] Tamże, str. 38.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 195
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: