Dodany: 28.02.2024 21:35|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Dobry pomysł, dobra sceneria, tylko perfekcji zabrakło


Recenzja oficjalna PWN
Recenzent: dot59

Hanna Greń w ciągu dziesięciu lat napisała około dwudziestu powieści kryminalnych/sensacyjnych z akcją umiejscowioną na ogół w dobrze sobie znanym regionie, czyli Beskidzie Śląskim. Większość z nich wchodzi w skład któregoś z kilkuczęściowych cykli, ale nie wszystkie, a do tych ostatnich należy (przynajmniej na obecną chwilę, bo a nuż powstanie ciąg dalszy) „Pięć i pół śmierci”.

Już sam tytuł zapowiada, że bielskich policjantów czeka trudny okres. I rzeczywiście: w odstępie kilku dni giną tragicznie dwaj licealiści. Śmierć pierwszego z nich uznana zostaje początkowo za samobójstwo, w co nie wierzy podkomisarz Duranowicz, bliski krewny zmarłego; jego starania o sprowadzenie śledztwa na właściwe tory skutkują starciem z kolegą, którego fachowość i solidność pozostają w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do tupetu, ambicji i „pleców”, a gdy staje się jasne, że istotnie było to morderstwo upozorowane na samobójstwo – próbą wmanewrowania go w pozycję podejrzanego lub kogoś, kto podejrzanego kryje. Na szczęście dochodzenie zostanie przekazane komisarz Izabeli Reglińskiej i prokurator Elżbiecie Faber, co oznacza, że dalej będzie już prowadzone solidnie i fachowo. Co do drugiego denata, sprawą którego zajmuje się Duranowicz, nie ma nawet cienia wątpliwości, że padł on ofiarą zbrodni: leżąc na brzuchu, nie wbiłby sobie noża pod łopatkę…

Mniej więcej w tym samym czasie na ulicy spotykają się dwie siostry, rozdzielone we wczesnym dzieciństwie. Ich powitanie sugeruje, że jednej z nich to spotkanie jest zupełnie nie w smak, jednakże zaraz potem Julitta niespodziewanie zmienia front i proponuje Zycie, która akurat ma chwilowy problem z zakwaterowaniem, by skorzystała z opłaconego przez nią pobytu w pensjonacie. Los zrządzi, że Zyta na chwilę zetknie się tam z sympatyczną i życzliwą córką lekarza, nawet nie podejrzewając, jaki wpływ będzie to miało na dalsze losy siostry, jej samej… i śledztwa, o którym nie ma i jeszcze przez jakiś czas nie będzie miała pojęcia.

A niebawem ginie kolejna osoba. Tym razem młoda kobieta. Młoda, ale prawie dwa razy starsza od pierwszych dwóch ofiar. Później mężczyzna, do tej pory nigdy niemający do czynienia z trzema poprzednimi. Dwie inne osoby o mało nie tracą życia w dramatycznym wypadku. Ślepy trop? Czyżby każda z tych spraw była zupełnie oderwana od pozostałych i zamiast jednego, śledczy winni szukać kilkorga morderców i zamachowców?

Pomysł na intrygę miała autorka dobry, umiejętność jej poprowadzenia tak, by czytelnik czuł się zaciekawiony – również, podobnie jak obudowania głównego wątku pobocznymi, w których poruszane są ważne i mocne tematy (tutaj zwłaszcza przeżycia dzieci adoptowanych, przemoc psychiczna w małżeństwie oraz – niejednokrotnie wspominane we wcześniejszych powieściach – nie do końca poprawne relacje interpersonalne w policji i prokuraturze, często wynikające z forowania „miernych, ale wiernych” lub ustosunkowanych „po linii i na bazie”. Upolitycznianiu policji też się dostało w krótkiej, lecz wymownej scence, gdy szef komunikuje Reglińskiej, że nie ma szans zatrzymania w areszcie osoby podejrzanej co najmniej o utrudnianie śledztwa: „dostaliśmy odgórny prikaz wyłapania wszystkich protestujących, stąd to zagęszczenie. Poza tym mamy rzucić wszystko inne i ich przesłuchać, bo ujęcie byle zabójcy nie może być ważniejsze od ukarania faceta dzierżącego transparent z ośmioma gwiazdkami albo kobiety w koszulce z napisem »Strach kobiet«”[1]).

Ale, niestety, koncepcja fabularna i przejrzysta konstrukcja, z podaniem czasu i miejsca poszczególnych epizodów, oraz wiarygodnie przedstawione realia miejsc akcji i pracy policyjnej to tylko połowa sukcesu. Dość jednoznaczna polaryzacja postaci, za sprawą której od początku widać, kto jest w porządku, a po kim nie można się niczego dobrego spodziewać, wybredniejszym czytelnikom może nie odpowiadać, ale aż tak bardzo nie zaniża przyjemności z czytania, zwłaszcza, że jednak co nieco zostaje przed nami utajnione i odsłonięte dopiero w finale. Drobną niekonsekwencję fabularną ( Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu ) też spokojnie można strawić.
Dużo trudniejsze do przełknięcia są niedostatki warsztatowe: niepotrzebne powtarzanie pełnych personaliów postaci, której nie można z nikim pomylić (jeśli w całej powieści występuje tylko jeden człowiek o danym nazwisku, to przecież wystarczy powiedzieć „lubił Antonika”, albo, jeśli bohater zna się z nim bliżej, „lubił Gabriela”, zamiast „lubił Gabriela Antonika”[3]), niezręczne posługiwanie się nazwiskami („nie znalazła czasu na skontaktowanie się z przyjaciółką, choć wcześniej dzwoniła do Satali co najmniej trzy razy w tygodniu”[4] nie raziłoby może w raporcie śledczym, ale w opowieści o relacji między przyjaciółkami?) i innymi podmiotami zastępczymi („trzej policjanci znowu ryknęli śmiechem. Reakcji aspiranta nie poznała…”[5], gdy wszyscy obecni są policjantami; „z uwagą śledziła poczynania mężczyzny”[6], gdy bohaterce towarzyszy dwóch dobrze jej znanych panów; „Krzysztof Satala wyprowadzał go z równowagi swoim zachowaniem, mężczyzna bowiem…” [7], gdy w scenie biorą udział dwaj mężczyźni), używanie w narracji kolokwializmów („siedziały nad kubasami herbaty”[8]). Solidny redaktor, zanim odda tekst do druku, powinien dopilnować, by autor skorygował przynajmniej te najbardziej rzucające się w oczy usterki. Nie spisała się też korekta, puszczając parę irytujących literówek (najgorsza: „te dwanaście lat cholernie brudziło”[9]) i przekręcone nazwiska („Radlińska”[10] zamiast „Reglińska”, „Mirkowskim”[11] zamiast „Mirkowcem”). Niestety, takie niedoskonałości, choć drobne, porządnie psują satysfakcję z lektury.

[1] Hanna Greń, „Pięć i pół śmierci”, wyd. Czwarta Strona, 2023, s. 200.
[2] Tamże, s. 174.
[3] Tamże, s. 225.
[4] Tamże, s. 219.
[5] Tamże, s. 156.
[6] Tamże, s. 227.
[7] Tamże, s. 288.
[8] Tamże, s. 62.
[9] Tamże, s.105.
[10] Tamże, s. 81.
[11] Tamże, s. 153.

Ocena recenzenta: 3,5/6

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 288
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: