Dodany: 27.04.2024 11:19|Autor: Marioosh

Przyzwoite rzemiosło


Książką „Wycliffe i Beale'owie” wydawnictwo „Czytelnik” ostatecznie zakończyło serię „Jamnik”; ta powieść to 205. tytuł tej serii, a biorąc pod uwagę to, że 16 książek miało swoje drugie wydania, to można powiedzieć, że po 37 latach licznik „Jamnika” zatrzymał się na liczbie 221. A żeby dokończyć ten liczbowy wątek, to powiem, że „Wycliffe i Beale'owie” to 11. tom liczącej 22 części serii o kornwalijskim nadinspektorze Charlesie Wycliffie autorstwa Williama Johna Burleya (1914 – 2002).

Bunny Newcombe, czterdziestoczteroletni beztroski obibok i abnegat, zostaje zabity strzałem w głowę z bliskiej odległości w swojej zapadającej się chałupinie we wsi Washford; rudera jest splądrowana, ale wygląda to tak, jakby chciano stworzyć pozory dokonania rewizji. W rejonie jest zarejestrowany tylko jeden pistolet takiego typu, z jakiego został zastrzelony Newcombe i należy on do Nicholasa Beale'a, byłego żołnierza, kapitana i syna miejscowego bogacza; podczas wizyty w ich posiadłości okazuje się, że broń została skradziona. We wsi instaluje się policyjna przyczepa, a śledztwo nadzoruje nadinspektor Charles Wycliffe; dowiaduje się on, że Newcombe swego czasu interesował tym, skąd można otrzymać własną metrykę. Wkrótce zostają znalezione zwłoki identycznie zamordowanej Ruby Price, emerytowanej pielęgniarki i niemalże legendarnej akuszerki; atmosfera we wsi niebezpiecznie się więc zagęszcza.

To niczym specjalnym się nie wyróżniająca książka – śledztwo się toczy, nadinspektor przesłuchuje, akcja sobie płynie, ale rozwiązanie jest łatwe do przewidzenia i niczym nie zaskakuje. Ciekawsze wydaje mi się to, co dzieje się wokół tego śledztwa – i tu już wyraźnie widzimy, że autor był zafascynowany postacią komisarza Maigreta, o czym zresztą można przeczytać na internetowej stronie mu poświęconej. Widać to w postaci samego Wycliffe'a: pod wpływem wiejskiej atmosfery wspomina swoje dzieciństwo, często pali fajkę oraz ma wyrozumiałą i troskliwą żonę; poza tym w ostatnim czasie nie przyjął nominacji na stanowisko zastępcy okręgowego komendanta policji, gdyż funkcja ta obciążyłaby go zajęciami natury administracyjnej, których nie cierpiał – Maigret też w pewnym momencie otrzymał podobną propozycję. Intrygująca jest też otoczka tej historii – dzieje się ona w małej społeczności, gdzie „prawdopodobnie dla całej wsi nie tyle liczyły się fakty, ile to, w co chcieli wierzyć” [1]; z drugiej strony mamy posiadłość Simona Beale'a, w której jedna z postaci mówi: „my żyjemy na powierzchni i staramy się nie myśleć, co jest pod spodem” [2]. Książka powstała w 1983 roku i mamy w niej „zwykłe” morderstwa; nadinspektor Wycliffe zastanawia się „czy chodzi o abstrakcyjnego zabójcę, psychopatę, czy też zabójcę z motywem dającym się racjonalnie uzasadnić” [3] – czas pokaże, że dopiero przyjdą kryminały, w których racje morderców będą rozkładane na czynniki pierwsze, będzie analizowane ich dzieciństwo, a ich motywacje będą budziły współczucie. Całość sprawia wrażenie dobrego, solidnego rzemiosła, które dobrze się czyta ale na dłużej w pamięci nie pozostaje – krzywdy nie robi, więc można przeczytać, ale przymusu nie ma.

[1] William John Burley, „Wycliffe i Beale'owie”, tłum. Urszula Gutowska, wyd. Czytelnik, 1996, str. 36.
[2] Tamże, str. 177.
[3] Tamże, str. 92.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 31
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: