Dodany: 27.04.2024 12:03|Autor: Literadar

"Rewolucja rocka. Semiotyczne wymiary elektronicznej ekstazy"


Rec. Michał Paweł Urbaniak
Ocena 4/6


Czy wnikliwe analizy naukowe powinny być zarezerwowane tylko dla tak zwanej kultury wysokiej? Albo czy - mówiąc szerzej - wszystko, co opatrzone etykietką "popularne", musi być niejako automatycznie traktowane jako gorsze? Otóż nie. Udowadnia to Marcin Rychlewski w swojej najnowszej książce "Rewolucja rocka. Semiotyczne wymiary elektronicznej ekstazy".

Ta specyficzna publikacja stanowi swoisty hołd złożony muzyce, która zmieniła oblicze świata, a obecnie (jak widać niesłusznie) przez niektórych uważana jest za martwą. Na pierwszy plan w tej publikacji wysuwa się - podkreślone już przez tytuł - semiotyczne spojrzenie na charakter rocka. Rychlewskiego interesują przede wszystkim skomplikowane relacje, jakie zachodzą na linii dźwięk-słowo-obraz, czyli, inaczej mówiąc, związki między muzyką rockową, tekstami piosenek i okładkami płyt czy wizerunkiem scenicznym danego artysty. Wydaje się, że to właśnie przez pryzmat tej specyficznej triady badacz analizuje rozmaite zjawiska muzyczne: dokonuje periodyzacji rocka i precyzuje terminologię, opowiada o jego korzeniach, opisuje doniosłą rolę nośników w muzyce rockowej (od singla przez płyty winylowe, albumy, płyty kompaktowe, aż po pliki mp3), wskazuje na rozmaite odniesienia kulturowe, podnosi kwestie ideologiczne, zwraca uwagę na złożoność gatunku, jego rozpięcie między początkowymi założeniami ideologicznymi a postępującą komercjalizacją. W swojej książce Rychlewski z wnikliwością godną najlepszych badaczy ukazuje temat w naprawdę szerokim kontekście, na tle zmiennych warunków historycznych, społecznych, technicznych czy artystycznych, i dzięki temu dochodzi do interesujących wniosków (jak choćby stwierdzenia, że kultura rocka jest rozpięta na zasadzie kontrastu między konserwatyzmem a awangardyzmem, między estetyzmem i egalitaryzmem a elitaryzmem, komercją i artystycznym natchnieniem), a swoje wywody popiera rozlicznymi przykładami. Nie pomija również - choć przedstawia raczej na marginesie - kwestii polskiego rocka, co wydaje się dobrym uzupełnieniem całości.

Jednak to, co w "Rewolucji rocka…"wydaje się najlepsze, to wcale nie szereg odważnych, zawsze dających się uzasadnić tez, rzetelne poparcie w odwołaniu do rozmaitych źródeł ani nawet wieloaspektowe spojrzenie na poruszaną tematykę. Te wszystkie czynniki choć bardzo istotne nie miałyby aż takiej siły wyrazu, gdyby nie były nasycone niewątpliwą pasją, z jaką Rychlewski przedstawia swoje spojrzenie na muzykę rockową. To właśnie owa zaraźliwa fascynacja sprawia, że książka z nudnej rozprawy naukowej (jaką z łatwością mogłaby się stać) przemienia się w niezwykłą czytelniczą przygodę.

Mimo wszystko publikacja nie jest pozbawiona wad (choć ze wszystkich niedociągnięć Rychlewski stara się wytłumaczyć). Pierwszym problemem wydaje się tu objętość - trudno zmieścić bogatą historię rocka na nieco ponad dwustu stronach w formacie zeszytowym. Z konieczności pewne ciekawe zjawiska muszą być omówione skrótowo, inne ledwie wzmiankowane (jednak trzeba przyznać, że autor świetnie odnajduje się w zwięzłym, rzeczowym opisie). Z tych ograniczeń wynika kolejny, chyba najpoważniejszy minus: "Rewolucja rocka…" nie jest książką dla wszystkich. Jeśli ktoś ma słabe pojęcie o muzyce rozrywkowej, pogubi się w namnożonych przykładach grup muzycznych, tytułów piosenek czy okładek płyt, które zostają tylko wymienione dla poparcia określonych tez, ale już nie omówione. Innymi słowy, publikacja ta powinna zostać wzbogacona o zdjęcia czy fragmenty tekstów piosenek, aby zjawiska czy metamorfozy, które opisuje Rychlewski dały się przekonująco uzasadnić. Przy takim oszczędnym ujęciu gubi gdzieś triadę dźwięk-słowo-obraz, do której ciągle powraca w swych rozważaniach.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 147
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: