Dodany: 30.09.2005 20:29|Autor: dot59
Tak pięknie pan opowiadał, Maestro...
„Wędrówki pamięci” wciągnęły mnie jak każda opowieść o prawdziwym życiu. Tym razem życie to mamy możność obejrzeć dwukrotnie: oczami małego chłopca – i powtórnie, po latach, z perspektywy człowieka z bagażem gorzkich doświadczeń. Towarzyszymy dojrzewaniu emocjonalnemu i intelektualnemu bohatera (alter ego autora), jesteśmy świadkami znanych nam tylko z podręczników historii zjawisk społeczno-politycznych: zacierania różnic etnicznych i kulturowych przez sztuczną, wymuszoną obyczajowość bolszewicką; powszechnego zastraszenia i upodlenia, spowodowanego kolejnymi niszczycielskimi posunięciami totalitarnych rządów; stopniowej utraty gruntu pod nogami przez ludzi naiwnie zapatrzonych w system oraz bezsilnej rezygnacji lub bezładnego oporu tych, którzy weń uwierzyć nie zdołali. Ileż trzeba było hartu, ile siły, żeby z tego piekła wyjść nie poranionym – a przecież dla Okudżawy opisane w powieści wydarzenia to zaledwie początek trudnej drogi, akcja bowiem kończy się w roku 1938 aresztowaniem matki; jak przeżył trzy lata, dzielące ten moment od wybuchu wojny, jak – siedemnastoletni – trafił na front, jak stamtąd wrócił, kiedy i od czego zaczął swoją przygodę z gitarą i piórem – tego możemy się tylko pobieżnie domyślać, znając notki biograficzne zamieszczane po jego śmierci w naszej prasie. Tego brakuje, bo część druga wspomnień – „Jeszcze wszystko przed nami” – składa się z paru zaledwie krótkich opowiadań, reminiscencji z czasów dojrzałości poety, z etapu, gdy już zaczynał być sławny. Jedne z nich – jak te o królowej Szwecji czy o domniemanym sobowtórze – są utrzymane w tonacji humorystycznej, inne – o myszce, o ostatnim spotkaniu z Wiktorem Niekrasowem – smutno-nostalgicznej, całość jednak wyraźnie uboższa niż opowieść o dzieciństwie, pisana językiem bardziej lakonicznym, mniej nasyconym emocjami, nieledwie suchym.
Część pierwsza spokojnie mogłaby posłużyć za kanwę scenariusza filmowego, w klimacie zbliżonego do „Spalonych słońcem” Michałkowa. Słoneczne pejzaże Gruzji i zapachy nieznanych gdzie indziej egzotycznych potraw; Moskwa, z której podwórek „niosło zaduchem i pleśnią, zapachem takim kochanym i szlachetnym”*; zgrzebne realia uralskiej budowy, dzieci w walonkach skupione wokół pieca opalanego brzozową korą – wszystko to podczas lektury widzi się i czuje niemal tak plastycznie, jakby te sceny pochodziły z naszych własnych wspomnień. Są lepsze, bogatsze powieści autobiograficzne – ale niewiele jest takich, które w równym stopniu napełniają nas emocjami.
---
* Bułat Okudżawa: "Wędrówki pamięci. Jeszcze wszystko przed nami" w przekładzie Ireny Lewandowskiej, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2003.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.