Dodany: 25.03.2006 22:04|Autor: Cintryjka

Recenzja nagrodzona!

Książka: Chłopaki Anansiego
Gaiman Neil

Pieśń ujdzie cało, a wraz z nią śpiewak


Bo z Neilem Gaimanem to jest specyficzna sprawa. W "Nigdziebądź", do której to pozycji dotychczas ograniczała się moja znajomość jego twórczości, nie byłoby nic nadzwyczajnego, gdyby nie jedno ALE. Niesamowity, jedyny w swoim rodzaju (i jeśli się nad tym zastanowić, całe szczęście :P) duet stworzony przez panów Vandemara i Croupa. Gdyby nie oni, byłaby to tylko kolejna wersja oklepanej opowieści "jak w trybie przyspieszonym przejść od zera do bohatera, odkrywając po drodze coś w rodzaju Matrixa". A tak - włącza się magia. Tak jest i tym razem. Jak zwykle u Gaimana, jego nowa powieść to arcydzieło stylu, kopalnia tak zwanych "perełek" - filozoficznych, dowcipnych i celnych tekstów. A zarazem coś więcej niż fantastyka - dogłębna i prawdziwa analiza socjologiczno-społeczna, ważny głos w zawsze aktualnej i nigdy niekończącej się dyskusji o jedynie słusznej hierarchii wartości. Źródło znakomitej rozrywki, emanujące pogodą i humorem najwyższej próby, a zarazem niezauważalnie, lecz skutecznie skłaniające do refleksji o sprawach trudnych, lecz ważnych.

"Chłopaki Anansiego" to opowieść o opowieściach (swoją drogą coś z Pratchetta chyba trwale na Gaimana przelazło - w tym punkcie wyczuwam inspirację "Wyprawą czarownic"...). A także o tym, dlaczego rodzina nie cieszy, gdy jest. Eufemistycznie rzecz ujmując.

Ćwiczenie z wyobraźni: musisz zaprosić na ślub ojca, który od najmłodszych lat był dla ciebie źródłem w najlepszym razie zakłopotania, a w najgorszym hańby. W przypadkach pośrednich zwykłego, palącego wstydu. Ale po prostu nie wypada go nie zaprosić. Co oznacza kompromitującą opowieść z dzieciństwa o tym, jak łyknąłeś ściemę o Dniu Prezydenckim i poszedłeś do szkoły przebrany za najmniej znanego z Nich. A zamiast słodyczy cukierków zakosztowałeś goryczy poniżenia.

Czego pragniesz? Żeby ten stary pierdziel umarł. A z życzeniami tego rodzaju trzeba uważać, bo często się spełniają. Ojciec umiera. Jest ci na tyle głupio, że po pijaku zaczynasz gadać z pająkiem i prosisz go, żeby skontaktował cię z bratem, o którego istnieniu nie miałeś pojęcia. I nadal trwałbyś w błogosławionej niewiedzy, gdyby nie nierozważna paplanina obłąkanej staruszki, niegdysiejszego postrachu twojego dzieciństwa. A teraz machina ruszyła.

Brat pojawia się i pierwsze, co robi, to odbicie twojej narzeczonej. W dalszej kolejności pozbawia cię pracy i umieszcza w więzieniu. To się nazywa - zręcznie wymanewrowany. Jakbyś nie wiedział. I ani myśli odchodzić. Wszyscy wierzą, że jest tobą.

Co robić? Niczym Makbet udajesz się po pomoc do czarownic (cztery zamiast kanonicznych trzech i sherry z ziołami prowansalskimi zamiast jadów i gadów w proszku). A potem do bogów. W końcu jesteś cholernym półbogiem, tylko niewydarzonym. Tą lepszą połówką jest twój po stokroć przeklęty brat. A wasz dziwaczny ojciec to bóg Anansi - władca pająków i pajęczyny, na którą składają się wszystkie opowieści ludzkości. Zawsze wiedziałeś, że był nienormalny. Ale w obecnej sytuacji to licha pociecha. Ponieważ jesteś tylko głupiutkim grubasem, próbujesz dobić targu z boginią i nierozważnie obiecujesz zdecydowanie zbyt wiele. Choć cię ostrzegano. Niebawem pożałujesz swojej lekkomyślności. Niemalże za późno.

Historia, rzecz prosta, skończy się szczęśliwie. Brat będzie po słowie z twoją byłą narzeczoną i szybko zapomni o traumatycznych przejściach, które pozwoliły mu zrozumieć mit o Prometeuszu o wiele bardziej obrazowo i dogłębnie, niżby sobie tego kiedykolwiek życzył. Ty też będziesz z kimś po słowie. A co najważniejsze, odkryjesz siłę słów. I melodii. Pogodzisz się z ojcem i bratem, bo to jedyny sposób, by pogodzić się z samym sobą. I zaakceptować nowego siebie, w śmiesznym, zielonym kapeluszu. Nigdy więcej nie bać się publicznych występów wokalnych. Być bogiem to trudna i odpowiedzialna rola. Ale gdzie jej tam do roli ojca? Tej przede wszystkim nie spartol, teraz, kiedy już wiesz, że, tak jak w piosence: "rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest,/ lecz kiedy jej nie ma, samotnyś jak pies".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 5593
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: