Eliade pisze o miłości
Książka piękna, ale i tak drażniła mnie od pierwszych stron – mężczyźni nie kochają tak, jak opisał to Eliade... A już na pewno o tym nie mówią! Na tym polega jedyne, ale za to ogromne „kłamstwo” tej przepięknej opowieści.
Bohaterów tej książki jest troje – dwóch mężczyzn i kobieta, o której mówią. Kobieta niezwykle tajemnicza, i choć oboje nie opowiadają o nikim innym jak o niej, to i tak nie dowiadujemy się o jej życiu wszystkiego. Fabuła nie jest skomplikowana – i bardzo dobrze. Służy ona autorowi tylko jako pretekst, by mógł napisać książkę o miłości – tej prawdziwej, najwznioślejszej, takiej, która zdarza się raz na jakiś czas. Cała powieść jest niczym innym, jak próbą opisania tego uczucia, analizą zachowań, myśli i uczuć dwojga zakochanych ludzi. I pytanie – czy prawdziwa miłość – wielki cud, jak nazywa to Eliade – może się powtórzyć? Autor twierdzi, że nie, ale nie musimy mu wierzyć...
„Wesele w niebie” jest z pewnością książką ponadczasową – tak jak ponadczasowa jest miłość. Eliade dotyka najwrażliwszych strun w duszy czytelnika, wzbudza jego tęsknoty do przeżywania największych i najwznioślejszych uczuć – i choćby dlatego warto ją znać.
Oprócz porywającego tematu opowieści zachwyca też jej język. Eliade był świetnym eseistą i widać to w „Weselu...” na pierwszy rzut oka. I rzecz ciekawa – przynajmniej dla mnie: nie mam zwyczaju wypisywania z książek zdań, które mogą być ważnymi w naszym życiu sentencjami, a jednak pierwszy raz od naprawdę długiego czasu uczyniłam właśnie takie notatki.
Eliade udowadnia, iż powieść o miłości nie musi być tożsama z tanim romansidłem, że można w naprawdę piękny i rzetelny sposób opisać to uczucie, paradoksalnie – uczucie, którego właściwie nie da się przelać na papier. Trzeba przeżyć je samemu.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.