Dodany: 08.11.2010 20:07|Autor: sulla

Książka: Cudnów - Słobodyszcze 1660
Ossoliński Łukasz

2 osoby polecają ten tekst.

Cudnów - chwalebne dni polskiego oręża


Ostatnio została wydana pewna liczba książek opisujących zmagania polsko–rosyjskie w roku 1660 na Ukrainie. „Cudnów – Słobodyszcze 1660” wydawnictwa Inforteditions należy do ciekawszych na ten temat. Autor książki, Łukasz Ossoliński w interesujący sposób przybliża nam te tak dla oręża polskiego chwalebne dni.

Książka zaczyna się tradycyjnie: przybliżeniem czytającemu sytuacji na arenie wojny polsko-rosyjskiej. Autor kładzie tutaj nacisk na sytuację, która panuje na Ukrainie. Dochodzi jeszcze do tego problem polsko–ukraiński. Zaskakuje bezpośredniość ujęcia tematu i nutka humoru. W tym stylu utrzymana jest praktycznie cała książka i to trochę żołnierskie podejście znacznie wzbogaca treść.

„Koncentracja sił” - to bardzo ważny rozdział, w którym autor krytykuje zasadniczy błąd popełniony po stronie rosyjsko–kozackiej, a mianowicie niedostateczne rozpoznanie i zła ocena sił polskich. Miało to zasadnicze znaczenie w zbliżających się starciach oraz zdecydowało o wyniku tej kampanii.

Ossoliński zabawił się w rachmistrza. W rozdziale „Porównanie sił” zbija fantastycznie liczby podawane przez innych „twórców” - żyjących ówcześnie i późniejszych. Mozolna i żmudna praca z wyliczaniem stawek etatowych, rzeczywistych i „ślepych”, nie należała na pewno do prostych. Wiarygodność podanego przez niego stanu osobowego obu stojących naprzeciw siebie wojsk nie budzi żadnych zastrzeżeń.

Następne rozdziały przyciągają dobrze budowanym napięciem i szybkim przebiegiem wydarzeń. Początek kampanii. Zaskakujące dla Rosjan i ich wodza Szeremietiewa spotkanie armii polskiej pod Lubarem, pierwsze starcia i ofiary w ludziach. Plany i założenia obu stron nie dochodzą do skutku. Polska strona pragnęła walnej rozprawy, a Rosjanie - wykrwawienia polskich sił mających nacierać na rosyjski obwarowany obóz. Krytykowany Szeremietiew odzyskuje częściowo uznanie za sprytne opuszczenie strzeżonego przez polską stronę obozu, jednocześnie nie wystawia to dobrego świadectwa dowództwu polskiemu.

W początkowej fazie Cudnów zostaje w pamięci jako miejsce nieudanej próby zaatakowania obozu rosyjskiego. Szczególnie nie popisali się Tatarzy. Autor bardzo trafnie określa to, co się działo, jako „radosną bijatykę”. Ale pojawia się inna miejscowość o symbolicznym znaczeniu dla Polaków i Kozaków – Słobodyszcze. Miejscowość, która była miejscem spotkania oddziałów polskich Lubomirskiego z nadciągającą odsieczą Kozaków pod dowództwem syna Bogdana Chmielnickiego, jak go trochę z ironią nazywa autor - Jurasiem.

Rozdział ten szczególnie dobitnie pokazuje, jak duże zdolności ma Łukasz Ossoliński, jeżeli chodzi o kojarzenie faktów, a zwłaszcza korzystanie z informacji innych osób piszących o tych wydarzeniach. Krytycznie podchodzi do wszelkich historyjek, szczególnie jeżeli są bzdurne i nierealne; bardzo przekonała mnie wersja Ossolińskiego dotycząca postawy Kozaków zaatakowanych przez polskie oddziały wspomagane przez Tatarów. Bierze też pod uwagę topografię terenu i warunki atmosferyczne. Złożony na pozór obraz tamtych wydarzeń, skonstruowany przez autora, jest bardzo przekonujący.

Także teza o sprzyjaniu pewnej części Kozaczyzny sprawie polskiej nie jest tylko jakimś zwariowanym pomysłem. Autor książki rzeczowo powiązał wszystkie fakty dotyczące tamtego okresu, które niezbicie dowodzą, że istniała możliwość zmiany polityki kozackiej na propolską. Krótkie biografie paru wybitnych Kozaków z omawianego okresu wzbogacają ten rozdział. Ossoliński jest przekonany, że Kozacy nie mieli najmniejszej ochoty wspomagać Szeremietiewa i tę zabawę w „kotka i myszkę” obie strony siedzące w Słobodyszczach rozegrały bardzo przekonująco.

Trochę blado wypadł rozdział dotyczący decydującego starcia pod Cudnowem. Trudno je było nazwać szeroko zakrojoną batalią. Sam autor przyznaje, że ta nieudana próba przerwania polskiej blokady była bardzo krwawym bojem i dlatego używanie sformułowania bitwa jest tutaj jak najbardziej na miejscu. Ossoliński nie oszczędza nam makabrycznych scen życia obozowego, głodu, chorób, walki o przetrwanie i wprost beznadziejnej sytuacji rannych, zdanych wyłącznie na siebie.

Miejscowość Cudnów stała się dla wielu interesujących się historią, i nie tylko dla nich, tym miejscem, gdzie znowu oręż polski przysporzył sławy Rzeczypospolitej.

Końcowe strony książki to już polityka, rozejmy i układy. Tzw. „Ugoda z Kozakami” jest właściwie logiczną konsekwencją zbliżenia polsko-kozackiego. Triumfalnie brzmi też tytuł rozdziału „Kapitulacja Szeremietiewa”. Kapitulacja ta zmusiła stronę rosyjską do pewnych ustępstw. Były one w realizacji o wiele mniejsze - jak zawsze, nie zostały wykorzystane zwycięstwa militarne. Dawały jednak stronie polskiej na dłuższy czas pokój i spokój ze strony jej wschodniego sąsiada.

Na następny sukces nad armiami rosyjskimi musieliśmy czekać prawie 260 lat, jak ironicznie kończy Ossoliński swoją bardzo dobrze napisaną pracę.

Książka ta, jak i inne z serii Pola Bitew, jest bogato ilustrowana i wzbogacona dokładnymi mapkami. Końcowe aneksy zawierają stany liczbowe armii koronnej i częściowo armii rosyjskiej.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1275
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: