Dodany: 10.02.2011 10:17|Autor: Dernhelm

Trzech panów w aucie (nie licząc psa)


"Wszystko jest iluminacją" to historia młodego amerykańskiego Żyda - Jonathana, który przyjeżdża na Ukrainę w poszukiwaniu kobiety o imieniu Augustyna... Ale nie tylko. To także historia maleńkiej dziewczynki w tragicznych okolicznościach wyłowionej z rzeki 18 marca 1791 roku, autorki spisu sześciuset trzynastu smutków. To historia zafascynowanego Ameryką, a zwłaszcza Murzynami (choć doskonale wie, że nie powinien używać tego słowa na M) młodego Ukraińca, Aleksa. Historia jego dziadka - rzekomo niewidomego szofera, z jego nieodłączną suką-przewodniczką Sammy Davies Junior Junior. Historia małego sztetla Trachimbrod i poszczególne historie jego mieszkańców. Ta książka to w zasadzie historia wielu historii...

To powieść o poszukiwaniu swojej tożsamości i o stereotypach. To opowieść o marzeniach i poświęceniu, o przyjaźni i o tym, co wystawia ją na ciężką próbę, o Bogu i antysemityzmie, o miłości – tej fizycznej i tej platonicznej, a także o tej, która potrafi wiele znieść... O szczęściu w nieszczęściu i nieszczęściu w szczęściu.

I o pozorach. O tym, jak bardzo mogą mylić. O tym, jak słowa budują naszą wizję drugiej osoby, która w rzeczywistości okazuje się kimś zupełnie innym. To w pewnym sensie powieść drogi - historia podróży, która zmieni życie trójki mężczyzn poszukujących Augustyny.

Ciekawa jest konstrukcja powieści, w której przeplatają się trzy głosy, stanowiące w zasadzie korespondencję między dwójką głównych bohaterów. Pierwszy głos należy do Aleksa, na prośbę Jonathana zdającego relację z wizyty młodego Żyda na Ukrainie. Głos drugi stanowią listy Aleksa do Jonathana, w których poniekąd tłumaczy on i objaśnia to, co zawarł we wspomnianej już relacji. Głos trzeci to treść książki Jonathana – historia jego rodziny, począwszy od lat 90. XVIII stulecia. Te trzy płaszczyzny przenikają się nawzajem i uzupełniają, tak jak przeszłość i teraźniejszość, które opisują.

Książka jest wzruszająca, dobrze napisana i jak już wspomniałam, ciekawie skonstruowana. Jest dobra. Dlaczego tylko dobra? Dlatego, że najpierw widziałam film Lieva Schreibera. Film, w którym kompletnie się zakochałam. I jest to chyba pierwszy przypadek, kiedy ekranizacja podobała mi się o wiele bardziej niż literacki pierwowzór.

Film stanowi w zasadzie wycinek książki - zekranizowano tylko partie pisane przez Aleksa. Pominięto całą opowieść Jonathana, która z jednej strony momentami (w opisach codziennego życia mieszkańców sztetla) przywodziła na myśl opowieści Isaaca Bashevisa Singera, skrzyła się grą słów i konwencji, a z drugiej - bywała męcząca, zwłaszcza kiedy dotarła do historii dziadka Jonathana - Safrana, w zasadzie sprowadzająca się do jego seksualnych podbojów. Dodatkowo to, co zekranizowano dość mocno odbiega od wersji książkowej – w istotny sposób zmieniają się przede wszystkim historie postaci, m.in. obu dziadków.

Przyznam też, że o wiele większą sympatię budzi filmowa wersja Jonathana – nieco wystraszonego i kompletnie zagubionego w obcej sobie rzeczywistości. Jego nieporadność, wymoczkowatość czy granicząca wręcz z obsesją mania zbierania drobnych przedmiotów "żeby pamiętać" stanowiła kapitalny kontrast dla postaci wyluzowanego "gieroja" Aleksa. Książkowy Jonathan jest zdecydowanie bardziej amerykański.

Ekranizacja ma w sobie to coś, czego książce zabrakło. Pewną delikatność, pewną dozę poetyckości (choć akurat w tym wypadku można by polemizować – angielszczyzna Aleksa to czysta poezja ;)) i niesamowity, oniryczny klimat. Do dzisiaj na dźwięk słowa "iluminacja" momentalnie staje mi przed oczami morze słoneczników na tle najbardziej niebieskiego nieba, jakie tylko można sobie wyobrazić...

Rzadko udaje się adaptacji filmowej dorównać dobrej książce. To, czego dokonał Schreiber, zdarza się jeszcze rzadziej – z dobrej książki udało mu się stworzyć prawdziwe filmowe arcydzieło, doskonale wyważone i pod każdym względem spójne. Od rewelacyjnie przedstawionej historii, przez baśniową wręcz momentami scenografię (kolory!), fantastycznie dobraną obsadę (Elijah Wood jako Jonathan i genialny Eugene Hütz w roli Aleksa), aż po kapitalną ścieżkę dźwiękową (zwłaszcza kiedy do akcji wkracza Gogol Bordello). Schreiber zdecydowanie przerósł Foera.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1619
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: