Dodany: 28.02.2007 23:56|Autor: misiak297

Książka: Biały oleander
Fitch Janet

2 osoby polecają ten tekst.

Ponad 400 stron gniotu w czystej postaci


Na okładce książki Janet Fitch "Biały oleander" czytamy:

"Światowy bestseller 1999 roku - ponad milion sprzedanych egzemplarzy w ciągu sześciu miesięcy"*.

Ciekawa sprawa z tymi bestsellerami. Ludzie je kupują, licząc, że ich nie zawiodą. Potem nadzieje okazują się płonne, a licha książka trafia na szczyty. Większe ryzyko pojawia się, gdy pióra danego pisarza nie można sprawdzić na podstawie innej pozycji, bo po prostu albo ich w ogóle nie ma, albo są niedostępne na naszym rynku. Cóż, mogę się jedynie cieszyć, że żadna inna książka pani Fitch nie wpadnie mi w ręce.

Z omawianą powieścią uporałem się w dwa dni, mimo jej znacznej objętości. Tak mnie wciągnęła? O, nie, nie. Po prostu chciałem ją jak najszybciej skończyć, odrzucić od siebie, wylać żale i zapomnieć. Tyle.

Temat, nie przeczę, ciekawy. Wielka poetka, wizjonerka-artystka trafia do więzienia za morderstwo, a jej córka Astrid zaczyna kilkuletnią tułaczkę po domach zastępczych. Jak się można spodziewać, spotyka na swej drodze wielu ludzi, dzięki którym dojrzeje, zrozumie życie i uwolni się od toksycznej miłości swej rodzicielki.

Zachęcające? Owszem. Niestety, na zarysie fabularnym plusy się kończą. Wiem, że powieść Fitch porusza ciężkie tematy - rozdarcie, narkomania, poszukiwanie swego miejsca w życiu, rozczarowania... no, ale nie przesadzajmy! Sama podniosła tematyka nie czyni od razu dzieła wybitnym!

No bo właśnie wykonanie kuleje i ujawnia podstawowe braki warsztatowe Autorki. Pierwsze, co uderza, to niespotykana rozwlekłość. Długie, tasiemcowate zdania, w zasadzie o niczym, zapychające jak hamburgery w restauracjach szybkiej obsługi. Żenada.

Za tym idzie niespotykana ilość zbędnych przydawek. Koszmarny manieryzm do kwadratu. Lanie wody i to mętnej, maskowane pozorami głębi i intelektualizmu głównych bohaterek. Z jednej strony mamy arcybogate użycie środków stylistycznych. Prawdziwa kopalnia! Wydobędzie się z niej stare, dawno znane porównania, tandetne metafory, przesyt epitetów, nadmiar kolorów. Najbardziej zaś nadużywa Autorka uosobienia. U niej byle ekskrement na ulicy zdaje się mieć bogate życie wewnętrzne i świadomość bezsensu istnienia.

Poza powtórzeniami językowymi mamy parę błędów logicznych oraz dowody na brak wyobraźni pani Fitch. Tam nikt nic nie ma własnego - każdy nosi ciuchy, buty, okulary, zegarki à la Pan Jakiśtam w filmie Jakimśtam. Wystarczy sobie na przykład przypomnieć kreacje Grace Kelly, Marleny Dietrich czy Vivien Leigh, żeby wyobrazić sobie bohaterkę.

Całość zdaje się być okraszona całkiem wyszukanymi cytatami, aczkolwiek to nie ratuje całej powieści. Te złote myśli są tak znikome, że niemal gubią się w ogólnym absurdzie językowym "Białego oleandra". U mnie nie dostała ona jedynki tylko za kilka ciekawych i ładnie opisanych scen. Zostawiła po sobie jedną refleksję. Kiedy intelektualizm (którym do nieprzyzwoitości epatują Czytelnika Ingrid i jej córka) przestaje być godny podziwu, a staje się śmieszny i żałosny?

Nie polecam tej książki - mimo iż prawdopodobnie będę osamotniony w swoich pretensjach. Aż dziw, że z takiego gniota można było zrobić całkiem interesujący film.


---
* Janet Fitch, "Biały oleander", tłum. Tomasz Bieroń, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2001, seria Kameleon, tekst z okładki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 13951
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 31
Użytkownik: norge 03.03.2007 09:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Na okładce książki Janet ... | misiak297
Misiaku, nie jesteś osamotniony. Mam na temat tej książki dokładnie takie zdanie. Gniot nad gnioty i totalny przerost formy nad treścią. Nie oceniłam, bo dobrnęłam zaledwie do połowy i oddałam czym prędzej do biblioteki. Całe szczęscie, że nie skusiłam się wcześniej na jej kupienie.
Bardzo się cieszę (choć lektury nie zazdroszczę :-), że ty ją tak dzielnie przeczytałeś i napisałeś tą recenzję.
Użytkownik: verdiana 03.03.2007 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Na okładce książki Janet ... | misiak297
Misiaku, bo to tak jest, że zazwyczaj z gniotów powstają świetne filmy, a ze świetnych książek - filmy gniotowate. :-)
Użytkownik: norge 03.03.2007 11:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, bo to tak jest, ... | verdiana
Filmu nie oglądałam, ale jesli mówicie, że dobry to pewnie się skuszę.
Nie wiem, czy jest tak jak piszesz Verdiano, bo ostatnio mam szczęście do oglądania świetnych filmów nakręconych na podstawie świetnych książek np. Kroniki portowe czy Rzeka tajemnic. Moze to wyjątki potwierdzające regułę :-)
Użytkownik: verdiana 03.03.2007 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Filmu nie oglądałam, ale ... | norge
Ja znam takich filmów bardzo, bardzo mało... i większość nie jest ekranizacją. Np. "Nieznośna lekkość bytu". Gdybym na ten film patrzyła jak na ekranizację, musiałabym uznać, że jest słaby. Ale sam w sobie, w oderwaniu od książki, jest przecież świetny! Podobnie "A Scanner Darkly". :-) Film "Kroniki portowe" lubię bardzo, ale książki nie byłam w stanie doczytać do końca. :(

"Biały oleander" obejrzyj koniecznie!

Użytkownik: misiak297 03.03.2007 12:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, bo to tak jest, ... | verdiana
Najgorzej jest jak ze wspaniałych filmów powstają głupie książki (vide: Stowarzyszenie umarłych poetów).

Napisz mi koniecznie parę słów jak tam wrażenia po prszeczytaniu Zawrocia??:)
Użytkownik: verdiana 03.03.2007 12:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Najgorzej jest jak ze wsp... | misiak297
Zachwyciłam się! Uwielbiam takie książki! Czytam teraz "Górę śpiących węży". To są książki, w których nieustannie coś się dzieje, tam ani na pół sekundy nie opada napięcie.
Czekam na pierwszokwietniową promocję u Zyska - może się obłowię. :>
Użytkownik: jakozak 03.03.2007 12:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Zachwyciłam się! Uwielbia... | verdiana
Do schowka!!! Nie czytałam ani jednej książki Kowalewskiej. Mam żałować, prawda? :-)
Użytkownik: verdiana 03.03.2007 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Do schowka!!! Nie czytała... | jakozak
Tak! Sama żałuję, że tak późno zaczęłam... Już rozumiem wszystkie zachwyty. Takie książki pisać najtrudniej, ale jeśli się to zrobi dobrze, to są perełkami. Ciągle się nie mogę otrząsnąć, jak sobie uświadamiam sytuację Matyldy, narratorki. Obca i samotna we własnej wyrodnej rodzinie.
Użytkownik: norge 20.06.2007 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak! Sama żałuję, że tak ... | verdiana
Verdiano, wpadłam w świat Kowalewskiej jak śliwka w kompot! Cieszę się, że ciebie też oczarował. Poleciłam tą autorkę jako "absolutną konieczność" Veverice, kiedy rozmawiałyśmy wczoraj w Krakowie. Aha, ma ona ci do przekazania malutką niespodziankę ode mnie. Nie książkę :-)
Użytkownik: verdiana 20.06.2007 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Verdiano, wpadłam w świat... | norge
Ojej, dziękuję! I już się nie mogę doczekać. Oczywiście nic nie zdradzicie...? :>
Bardzo dobrze zrobiłaś, polecając Kowalewską! Mnie jeszcze intrygują jej wiersze. Ciekawa jestem, jakie wiersze pisze ktoś piszący taką prozę.
Użytkownik: misiak297 03.03.2007 13:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Do schowka!!! Nie czytała... | jakozak
Jolu, Verdiano, myślę, że mogę Wam obu polecić również rewelacyjną "Julitę i huśtawki". To książka o PRL-u, z którym zmaga się szereg rodzin. Wszystko poprowadzone od lat pięćdziesiątych po późne dziewięćdziesiate. Wspaniała, wyśmienita lektura!
Użytkownik: verdiana 03.03.2007 13:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Jolu, Verdiano, myślę, że... | misiak297
Mam w schowku. :-) Czy ta książka jest w jakiś sposób podobna do "Wiórów" Kofty, pomijając umiejscowienie w czasie?
Użytkownik: misiak297 03.03.2007 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam w schowku. :-) Czy ta... | verdiana
Nie czytałem Kofty, ale coś Ci o Julicie napiszę. Narracja jest jakby dwutorowa. Prowadzi ją jeden z bohaterów. W jednym aspekcie analizuje swoją miłość do bohaterki (to jest we wstępach do kolejnych rozdziałów), a potem następuje powrót do przeszłości i seria małych zatytułowanych podrozdziałów (wszystko przez to jest bardzo łatwe w odbiorze). Każdy z tych podrozdziałów zaczyna się w mniej więcej w ten sposób: X Czerwca 19** roku. Świat żyje niedawnym ślubem Karola i Diany, a Anita postanawia odwiedzić swój rodzinny dom... itd., **lipiec 19** Czesław Niemen śpiewa w Opolu "Dziwny jest ten świat". Bazyli słyszy tę piosenkę z ulicy, bo ojciec znów wyrzucił go z domu... itp.

Książka jest poprowadzona w ten sposób aż do lat 90. Chyba w zamyśle autorki było raczej pokazać dojrzewanie Bazylego, Metki, Ulki, Anity, Róży, Medyka, Bąka i Karoliny, gdyż ich przyszłość jest potraktowana lakonicznie. Np. pani X wychodzi za mąż na końcu i jest tylko parę zdań poświęconych jej małżeństwu. Na tym urywa się jej wątek.

Równie ciekawie odmalowane są portrety rodziców bohaterów. Komunistyczni, patologiczni, kochający, ambitni, religijni przy czym Kowalewskiej udało się (wielki plus) potraktować każdego bohatera poważnie - to znaczy nie są jedynie tłem. Są równie istotni. Przez to pojawia się tam cała plejada bohaterów, ale sprawne pióro Kowalewskiej sprawia, że się nie mylą czytelnikowi.
Użytkownik: verdiana 03.03.2007 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie czytałem Kofty, ale c... | misiak297
Dziękuję Ci bardzo! To jest to, co lubię... Już się nie mogę doczekać 1 kwietnia!
Użytkownik: Gusia_78 03.03.2007 16:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję Ci bardzo! To je... | verdiana
Napisz proszę coś więcej o tej wyprzedaży. Gdzie ma się odbyć? Niestety ich strona www nie działa.
Użytkownik: verdiana 03.03.2007 17:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Napisz proszę coś więcej ... | Gusia_78
To nie wyprzedaż, to coroczna rocznicowa promocja u Zyska. Trudno powiedzieć, jak będzie wyglądała w tym roku, ale pamiętając poprzednie, obiecuję sobie dużo. :-)
U mnie ich strona działa bez zarzutów. :-)
Użytkownik: jakozak 03.03.2007 15:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jolu, Verdiano, myślę, że... | misiak297
Spróbuję. Może...
Użytkownik: norge 03.03.2007 16:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Jolu, Verdiano, myślę, że... | misiak297
Mam nadzieję, że zapomniałeś mi moją głupawą odpowiedź sprzed miesiąca (przepraszam za nią) i nie żywisz urazy. Bo kilka dni temu zamówilam sobie własnie "Julitę i huśtawki" i też bym chciała, zebyś mi ją polecił :-)
Użytkownik: misiak297 03.03.2007 18:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam nadzieję, że zapomnia... | norge
Jejciu Diano jaka głupawa wypowiedź?:) Ja naprawdę nie mogę żywić urazy, tym bardziej, że nic nie pamiętam:) Teraz pytam Cię o tą wypowiedź jedynie z mojej nieuleczalnej ciekawości:)
A co do Julity - osobiście nie znam osoby, która by się zawiodła.
Użytkownik: verdiana 03.03.2007 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Jejciu Diano jaka głupawa... | misiak297
Ja tak trochę OT. Z żarliwością neofitki wgłębiam się w Zawrocie i przy okazji googlam sobie. Przeczytałam czat z Kowalewską na WP bodajże. Autorka powiedziała, że pisze IV część Zawrocia. I że jej ulubioną bohaterką jest babka Aleksandra. Mnie chyba najbliższa jest Matylda, ale babka jest postacią niezwykłą! Przecież jej w ogóle nie ma, a przenika wszystko, wszystko! :-)
Użytkownik: verdiana 06.03.2007 16:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jejciu Diano jaka głupawa... | misiak297
Autorka o swoich książkach, odpowiadając na pytanie, dla kogo pisze:
"Chyba dla tych, którzy lubią czytać o uczuciach, emocjach, wewnętrznych rozterkach, porządkowaniu życia, odbijaniu się od dna, tajemnicach, interesujących ludziach..."
Użytkownik: Agis 03.03.2007 16:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Na okładce książki Janet ... | misiak297
Oj, to ja ją wyrzucam ze schowka, bo po obejrzeniu filmu obiecywałam sobie po niej niewiadomo co.
Użytkownik: exilvia 03.03.2007 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, to ja ją wyrzucam ze ... | Agis
No ja też sobie obiecywałam :) I chociaż książka kiepska - nie zawiodłam się :) To nie jest jakaś ambitna literatura, ale ja znalazłam tam dużo dla siebie ważnych rzeczy. Jeśli tak bardzo podobał Ci się film, nie odrzucaj też książki zbyt pospiesznie. Kto wie, kto wie..
Użytkownik: reniferze 20.06.2007 21:30 napisał(a):
Odpowiedź na: No ja też sobie obiecywał... | exilvia
Dobrze to ujęłaś: dużo ważnych dla mnie rzeczy. Nie pamiętam czy "Biały oleander" był napisany dobrym stylem, czy nie, ale pamiętam za to, że zrobił na mnie duże wrażenie, właśnie dlatego, że odebrałam go bardzo osobiście (jakie niezręczne sformułowanie, to przez tę późną porę, powinnam już spać). A film rzeczywiście był swietny :).
Użytkownik: norge 06.01.2010 11:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, to ja ją wyrzucam ze ... | Agis
Właśnie obejrzałam! Film nakręcony na podstawie powieści jest doskonały. PIękna gra aktorów, ciekawa akcja, chwytające za serce sceny, żadnej cukierkowatości ani taniego sentymentaizmu. Aż pożałowałam, że nie okazałam więcej cierpliwości w czytaniu pierwowzoru :-)
Użytkownik: mazalova 11.03.2007 18:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Na okładce książki Janet ... | misiak297
Zdecydowanie za mało niesmaku w Twojej recenzji, Misiak, jest ;-)
Użytkownik: AnnRK 06.08.2010 14:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Na okładce książki Janet ... | misiak297
Musiałabym przeczytać książkę drugi raz, żeby odpowiedzieć na Twoje zarzuty. W każdym razie z pewnością nie zwróciłam uwagi na "podstawowe braki warsztatowe Autorki". Książkę czytało mi się dobrze, szybko i lekko. Nie oczekiwałam wielkiej literatury, tylko niezłej historii i taką historię dostałam. Żeby zwrócić uwagę na styl, musiałabym raz jeszcze zasiąść do lektury, a takie powtórki zdarzają mi się rzadko, w końcu tyle jest książek do przeczytania przed śmiercią, z listy Twojej, innych czy Wirtualnej Polski. ;-)
Pozostanę więc przy moim przyjemnym wspomnieniu z czytania "Białego oleandra".
Użytkownik: misiak297 06.08.2010 15:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Musiałabym przeczytać ksi... | AnnRK
Ależ ja nie chcę Ci wcale zabierać przyjemnych wspomnień:) Pozostań sobie spokojnie przy nim:) Ile głów, tyle gustów czytelniczych.
Użytkownik: jakozak 04.06.2011 15:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Musiałabym przeczytać ksi... | AnnRK
Nie jesteś sama. :-) Ja też.
Bo Misiak ma skrzywienie zawodowe. On wyszukuje szczegóły warsztatowe, o których ja nie mam pojęcia. I to chyba lepiej, bo się dobrze bawię czytając.
Użytkownik: AnnRK 05.06.2011 18:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie jesteś sama. :-) Ja t... | jakozak
Ja bym może i czasem chciała znać się na tych warsztatowych szczegółach, ale może masz rację, gdy się nie widzi różnych wpadek technicznych, lepiej się człowiek bawi przy lekturze. Mniej wtedy zgrzyta i przeszkadza, zwłaszcza, gdy czyta się wyłącznie dla rozrywki.
Użytkownik: jakozak 05.06.2011 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bym może i czasem chci... | AnnRK
Ja czytam głównie dla rozrywki. Szeroko pojętej. :-)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: