Dodany: 23.10.2012 18:35|Autor: Malita

Książka: Biblioteka cieni
Birkegaard Mikkel

1 osoba poleca ten tekst.

Bibliotekarze-X-meni


Książki o książkach (tajemniczych rękopisach/manuskryptach etc.) zaliczają się do szczególnie bliskiego mojemu sercu typu literatury. „Biblioteka cieni” to powieść duńska, a że te rejony są dla mnie książkowo obce, byłam nastawiona bardzo pozytywnie.

A tu, ujmując rzecz dosadnie a dokładnie, lipa.

Do rzeczy. Cała intryga zasadza się na niezwykłych umiejętnościach członków tzw. Towarzystwa Bibliofilskiego. Potraktujcie je jako zrzeszenie bibliotekarzy-X-menów, i to dwojakiego sortu X-menów: są nadawcy, którzy potrafią poprzez głośne czytanie wpłynąć na słuchających, oraz odbiorcy, słyszący w swojej głowie każdy czytany w pobliżu tekst. Część bibliofilskich X-menów wykorzystuje swoje talenty na rzecz propagowania czytelnictwa, ale mroczny odłam (zwany oryginalnie, bo Organizacją Cieni) woli skupiać się na przejmowaniu władzy nad światem. W konflikt między nadawcami i odbiorcami oraz między dobrymi X-menami a złymi X-menami wplątuje się Jon Campelli, młody prawnik o traumatycznej przeszłości. Powieść zaczyna się, gdy ojciec Jona, właściciel antykwariatu Libri di Luca, zostaje znaleziony martwy pośród swoich ukochanych książek. W grę wchodzi tylko morderstwo – ale kto go dokonał? Tak, zgadliście, Organizacja Cieni. I w ten sposób Jon, który od lat nie miał kontaktu z rodzicielem, poznaje zupełnie nowy świat. Odkrywa swoje dziedzictwo i potężną moc nadawcy. Do tego będzie musiał się rozliczyć z duchami przeszłości, ocalić nowo poznaną miłość i uratować świat. Pestka.

Brzmi epicko, ale całokształt jest blady i naciągany. Sama koncepcja wpływania na ludzi poprzez książki (w inny niż tradycyjny sposób) wydaje się kuszącym punktem wyjścia, lecz realizacja nie powala. Konstrukcja postaci płytka, czarne charaktery nijakie, ani demoniczne, ani złożone. Rozwiązanie akcji bardzo mocno kojarzyło mi się z „Klubem Dumasa”, ale porównanie wypada na niekorzyść „Biblioteki Cieni” („Klub Dumasa” to klasa sama w sobie). Spokojnie można odpuścić.

PS. No i nie ma Wolverine’a.


[recenzja ukazała się także na moim blogu czytelniczo-literackim]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 971
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: