Dodany: 06.11.2012 16:35|Autor: Ruczek_

Nadchodzą zmiany...


"Dziedzictwo" jest czwartym tomem cyklu "Błękitwnokrwiści". Po tym, jak zginął Lawrence Van Alen, dziadek Schuyler, dziewczyna została oskarżona o jego zabójstwo. Nikt nie uwierzył w jej wersję wydarzeń i jedynym wyjściem, aby ratować życie, była ucieczka. Teraz Schuyler i Oliver już od roku uciekają i ukrywają się przed wysłannikami rady, venatorami. Jednak długo tak żyć nie można. Dwójka przyjaciół jest coraz bardziej tym wszystkim zmęczona, dlatego też postanawia udać się do hrabiny, Izabeli Orleańskiej, aby prosić ją o ochronę. Tutaj zaczynają się komplikacje.

Lewiatan usiłuje zabić Schuyler, czym potwierdza swój powrót do tego świata. Na ratunek przybywa jej Jack wraz z ojcem. Niespodziewane pojawienie się ukochanego powoduje, że stare uczucia odżywają. Poza tym Bliss, opętana przez Lucyfera, musi walczyć o odzyskanie swojej tożsamości, a także władzy nad swoim ciałem i życiem. Mimi wstąpiła do venatorów, teraz razem szukają zaginionej Obserwatorki, siostry Bliss - Jordan. Coraz więcej czasu spędza ona z Kingsleyem Martinem i z przestrachem zauważa, że zaczyna do niego coś czuć... Jednak niedługo ma nastąpić odnowienie więzi z Jackiem. Jak nasi bohaterowie tym razem poradzą sobie z nadmiarem wrażeń? Czy obowiązek wygra z miłością? I kto nagle wróci do żywych?

Poprzednie tomy czytałam już dość dawno temu i bardzo miło je wspominam. Sięgając po tę część, miałam pewne oczekiwania i muszę przyznać, że nie do końca zostały one spełnione. Ale po kolei. Tym razem fabułę poznajemy z punktu widzenia Schuyler, Mimi i Bliss. To one prowadzą nas przez wydarzenia, przy okazji odsłaniając przed nami swoje obawy i nadzieje. Możemy zauważyć, że bohaterowie dojrzewają. Mają oni teraz inne priorytety i zajęcia w wolnym czasie. Brak tutaj całonocnego imprezowania w klubach dla vipów. Brak beztroski i wcześniejszej lekkości w postępowaniu. Wydarzenia z poprzedniego tomu znacznie na nich wpłynęły; zmusiły do dorośnięcia nieco szybciej, jednak w obliczu obecnych wydarzeń jest to bardzo korzystna zmiana.

W tej części nie było wielu zaskakujących rzeczy, w sumie prawie nic mnie nie zdziwiło. Ponad połowę książki czytało mi się trochę opornie, jednak zakończenie w pełni to zrekompensowało. Po wielu żmudnych przeskokach od jednej bohaterki do drugiej, niemrawej akcji - chociaż jednak akcji - w końcu, po powrocie wszystkich do Nowego Jorku, zaczyna coś się dziać. Coś, co wywołuje u mnie przyspieszony oddech i chęć jak najszybszego poznania zakończenia tych wydarzeń. Jednak, moim zdaniem, odrobinę za szybko wszystko się skończyło. Ale za to jest na co czekać w następnym tomie...

Czy polecam tę część? Tak. Myślę, że warto ją przeczytać, jeśli mamy zamiar kontynuować naszą przygodę z "Błękitnokrwostymi". Mam nadzieję, że następne tomy zrobią na mnie większe wrażenie, jednak i tak muszę przyznać, że całość czytało mi się przyjemnie, a wprowadzone przez autorkę zmiany w fabule powodują, że cała historia staje się bardziej interesująca. Nie oczekujcie od tej pozycji zbyt wiele, a będzie naprawdę przyjemną i lekką lekturą na jesienne wieczory.

"Lucyfer, dawny Książę Niebios, Gwiazda Poranna. (...) Jego uroda oślepiała do tego stopnia, że trudno było mu się przyjrzeć. Raniła patrzącego jak nóż przecinający skórę. (...) Prawdziwy Niosący Światło emanował czystym, bezlitosnym blaskiem"*.



---
* Melissa de la Cruz, "Błękitnokrwiści. Dziedzictwo", przeł. Małgorzata Kaczorowska, wyd. Jaguar, Warszawa 2010, s. 333.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 825
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: