Dodany: 31.01.2013 20:11|Autor: AnnRK

Książka: Trzy połówki jabłka
Kozłowska Antonina

1 osoba poleca ten tekst.

O jedną połówkę za dużo


W "Uczcie" Platona Arystofanes snuje przypowieść o miłości, wedle której ludzie mieli być niegdyś istotami hermafrodytycznymi. W oczach bogów te idealne byty były zagrożeniem. By je osłabić, by człowiek dostrzegł, jak bardzo jest zależny od swych twórców i nie zapominał oddawać im należnej czci, Zeus rozciął każdą istotę na pół. Od tej pory po świecie pałętają się zagubione, niedoskonałe, wybrakowane stworzenia o dwóch nogach, dwóch rękach i jednym sercu. Wedle tej teorii, jest tylko jedna osoba, której serce może zabić w tym samym rytmie co nasze, która jest dopełnieniem nas samych; tylko przy niej niemożliwe staje się osiągalne: jeden plus jeden wciąż dawać będzie jeden. I podobno to jedność doskonała, jedność dusz i ciał. Znalezienie tej połówki niestety nie jest łatwe. Przykładów pełno nie tylko w literaturze czy filmie, ale przede wszystkim w życiu. Według popularnej "teorii owocowej" szukamy swojej drugiej połówki jabłka, pomarańczy itp. Co jednak, gdy jabłko jest zmutowane i połówki są trzy? (Wszystkich matematyków proszę o przymknięcie oka na tę teorię).

Teresa jest mężatką. Marcin ma żonę. Teresa urodziła dwójkę dzieci. Marcin właśnie oczekuje swego pierworodnego. Nie widzieli się od lat, ale to nie zmienia faktu, że niektóre uczucia budzą się, choćby człowiek zupełnie zapomniał o ich istnieniu.

Teresa i Marcin spotkali się przed laty. Oboje mieli partnerów i kochali ich, co nie przeszkodziło im zakochać się dodatkowo. W sobie nawzajem. Z codzienności wykradali godziny i minuty, by choć chwilę ze sobą pobyć. Ciążyła im zdrada, ale w swojej obecności zapominali o bożym świecie. Spotykali się ukradkiem. Mieszkali z rodzicami, trudno więc było o znalezienie dla siebie kąta. Ich pierwszy raz to był pośpieszny seks w suszarni, do której wymknęli się w trakcie jakiejś imprezy. W końcu oboje ułożyli sobie życie z innymi partnerami. "Wybierz tego, z którym masz o czym rozmawiać, nawet jeśli tego wieczoru nie idziecie do łóżka"[1] - radziła Teresie matka. I Teresa wybrała.

Trudno im było współczuć wtedy, gdy na nią czekał Krzysztof, na niego Agnieszka. Trudno im współczuć teraz, gdy na nią wciąż czeka Krzysztof, a na niego Paula.

Po latach ich drogi się krzyżują. Znów spotykają się ukradkiem, znów nie mają swojego miejsca. Jak para nastolatków cieszą się odkurzonym uczuciem. I pewnie byłaby to miłość piękna, godna pozazdroszczenia, gdyby nie wiszące nad nią widmo zdrady, gdyby nie ten paskudny zapaszek oszustwa, czyjejś krzywdy.

Powieść "Trzy połówki jabłka" Antoniny Kozłowskiej pokazuje losy bohaterów z dwóch perspektyw. Rozdziały opisujące teraźniejszość przeplatają się z tymi mówiącymi o początkach uczucia Teresy i Marcina. Retrospekcje pozwalają lepiej poznać relację łączącą ludzi, którym niezdecydowanie, strach i kłamstwa odebrały szanse na stworzenie szczęśliwego związku.

Nie wiem, czy można zranić ukochaną osobę mocniej, niż zdradzając ją z inną. Nie wiem, czy można zdradę wybaczyć, usprawiedliwić, przejść nad nią do porządku dziennego. Aż chce się krzyczeć, że jest ona złem, podłością, nożem wbitym w jedno z najczulszych miejsc. Ale trudno nie dostrzec w tej sytuacji dramatu czterech osób. Nie, nie chcę nikogo bronić. Zresztą Antonina Kozłowska też nie usprawiedliwia postępowania Teresy czy Marcina. A jednak sposób, w jaki opowiada historię czworga ludzi, każe zastanowić się nad tym, co czują nie tylko zdradzani, ale także ci, którzy za tę sytuację odpowiadają.

Choćby taka Teresa. Właściwie powinna być szczęśliwa. Ma pracę, dwójkę zdrowych dzieci, kochającego męża. A jednak czegoś jej brak. "Kiedy wracała do domu autobusem, jak nigdy uderzyło ją poczucie samotności. Niby chodziła do pracy, niby w domu czekali mąż i dzieci, a jednak zawsze czuła się jak za szybą: wieczory w autobusie, samotne siedzenie nad caffé macchiato w Mercer's w oczekiwaniu na kolejne zajęcia, przerwy wypełnione przemieszczaniem się z jednego punktu Warszawy w drugi. Krążyła sama jak wolny elektron, z dala od jądra atomu, oderwana..."[2]. Tę pustkę wypełnia Marcin. Świat pięknieje, nabiera kolorów. Na pewno dobrze wiecie, jak to jest, gdy wbrew wszystkiemu chce się śpiewać, tańczyć, a w radośnie bijącym sercu ma się wieczną wiosnę.

Można powiedzieć: kochasz, nie zdradzisz. Życie, serce, własna słabość zakpiły już z niejednego. Teresa i Marcin miotają się między uczuciem, które ich łączy, a tym, którym darzą swoich małżonków. Łatwo powiedzieć: podejmij decyzję, wybierz którąś stronę. Trudniej wykonać, gdy każda decyzja wywołuje ogromny ból. Lecz z drugiej strony, czy mają prawo swym niezdecydowaniem ranić bliskich? Co sądzić o kobiecie, która kochając się z mężem widzi twarz innego faceta? Co myśleć o mężczyźnie, który pędzi do kochanki pomiędzy pracą a wizytą w szpitalu u ciężarnej żony?

Przeraża mnie to, "jak łatwo zdradzić, jak dziecinnie prosto jest zawieść zaufanie człowieka, który niczego złego się nie spodziewa"[3]. Wystarczy, gdy życiową nudę, długoletni związek z kimś, kogo znamy od podszewki, szarą codzienność, rutynę zakłóci pojawienie się kogoś z innego świata, kto obudzi nas ze snu i pokaże inną stronę życia. Tak łatwo się wtedy zapomnieć.

"Trzy połówki jabłka" są debiutem powieściowym Antoniny Kozłowskiej i jest to debiut bardzo udany. To nie lekka literatura kobieca, a bardzo dobra powieść obyczajowa, która porusza temat trudny i wywołujący wiele emocji. Zmusza do myślenia. Chcąc nie chcąc, zaczynamy stawiać sobie pytanie o to, jak sami zachowalibyśmy się w takiej sytuacji. To moje drugie spotkanie z Kozłowską, i drugie bardzo udane. "Kukułka" jest najlepszą powieścią, jaką przeczytałam w ubiegłym roku. "Trzy połówki jabłka", choć nieco mniej wstrząsające i poruszające temat mocno już wyeksploatowany, są książką świetną, wciągającą i emocjonującą, w której autorka przedstawia historię, wnioski pozostawiając czytelnikom.

Nie twierdzę, że przeczytanie tej powieści jest równie ważne jak posiadanie w tym sezonie bluzki w geometryczne wzory i nie mogę nikomu obiecać, że zakocha się w pisarstwie Antoniny Kozłowskiej tak jak ja, ale z pewnością warto wziąć tę pisarkę pod uwagę w swoich czytelniczych planach.



---
[1] Antonina Kozłowska, "Trzy połówki jabłka", Wydawnictwo Otwarte, 2007, s. 196.
[2] Tamże, s. 15.
[3] Tamże, s. 159.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 747
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: