Dodany: 05.02.2013 20:47|Autor: Literadar

Na szlaku I Brygady


Okładka

Rec. Dorota Tukaj
Ocena: 4/6

Za półtora roku - co w perspektywie dziejów oznacza: „prawie że zaraz” - będziemy obchodzili setną rocznicę wymarszu Pierwszej Kadrowej z krakowskich Oleandrów. Nie ma już na świecie ludzi, mogących osobiście opowiedzieć o tej chwili, gdy „z garścią małą ludzi, źle uzbrojonych i źle wyposażonych” ruszył do boju niegdysiejszy konspirator i zesłaniec, któremu wciąż marzyła się wolna Polska. Co gorsza, niewiele też jest źródeł pisanych, zawierających relacje z pierwszej ręki z działań frontowych z udziałem legionistów. W mało której bibliotece, a jeżeli już, to raczej uniwersyteckiej, niż miejskiej lub gminnej, uświadczyć można "Kartki z dziennika oficera I Brygady" Kasprzyckiego czy "Pamiętnik 1918-1922" Broniewskiego (ten ostatni zresztą, jak można się domyślić z tytułu, nie obejmuje okresu pierwszych czterech lat wojny). Tym cenniejsza jest więc każda inicjatywa wydawnicza, wydobywająca z mroków zapomnienia opowieści ludzi, którym pośrednio zawdzięczamy nasz dzisiejszy status quo.

Do kategorii tej należą wydane po raz pierwszy w roku 1937 "Cztery lata wojny w służbie Komendanta" Romana Starzyńskiego. Autor ich, późniejszy dyrektor Polskiej Agencji Telegraficznej i Polskiego Radia, już jako uczeń zaangażował się w działalność niepodległościową, a w chwili wybuchu wojny przygotowywał się do obrony pracy doktorskiej na wydziale filozofii (temat jej niewiele miał z filozofią wspólnego, świadczył za to wymownie o patriotycznych zainteresowaniach kandydata), studiując jednocześnie prawo. Pod koniec lipca roku 1914, jak wielu innych członków „Strzelca”, stawił się na rozkaz „w tymczasowych koszarach Szkoły Letniej w Oleandrach”. Niewiele brakowało, by się znalazł w składzie legendarnej Pierwszej Kadrowej, ostatecznie jednak przydzielono go do innej jednostki, która wkrótce trafiła pod komendę Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego (w tekście napotykamy pisownię „Karasiewicz”; to nie błąd, lecz pierwsza – zmieniona dopiero kilkanaście lat później - wersja pseudonimu bojowego tego dowódcy). Coś przy tym różniło go od większości towarzyszy broni, a była to świadoma chęć utrwalania dzieła, w którym weźmie udział. Po latach tak o tym pisał: „Wychodząc na wojnę wziąłem ze sobą notes, w którym codziennie zapisywałem ważniejsze zdarzenia życia żołnierskiego. Notatki te robiłem podczas pobytu w polu, a gdy znajdowałem się na tyłach, spisywałem na podstawie tych notatek pamiętniki”. Dzięki temu niezłomnemu postanowieniu czytelnik może dziś prześledzić w miarę dokładnie spory fragment szlaku bojowego I Brygady, poznać mnóstwo nazwisk, dat, szczegółów kolejnych zmian organizacyjnych. Autor z reporterskim zacięciem starał się rejestrować wszystko: rozkład dnia i menu żołnierzy, detale topograficzne terenu, nastroje wśród napotykanej ludności cywilnej, straty i zmiany personalne w składzie poszczególnych jednostek, a także i stan własnego zdrowia (nie najlepszego jak na dwudziestoparolatka, niejeden raz eliminującego go na parę tygodni z działań wojennych).

Najmniej w tym wszystkim, prawdę powiedziawszy, samego Komendanta i kto by, skuszony jego mianem w tytule i fotografią na okładce, sięgnął po książkę w nadziei znalezienia jakiejś obszerniejszej i bardziej osobistej o nim opowieści, musiałby się poczuć nieco zawiedziony.
Nie będzie też chyba głęboko usatysfakcjonowany ani czytelnik szukający czegoś podobnego do wspomnianego wcześniej "Pamiętnika" Broniewskiego, pełnego poufnych refleksji na temat wojny i własnych przeżyć autora, ani amator nasyconego emocjami reportażu frontowego w typie "Monte Cassino"Wańkowicza. Cóż, autor "Czterech lat wojny…" nie był ani poetą, ani dziennikarzem i choć posługiwał się ładną, poprawną polszczyzną, zabrakło mu „tego czegoś”, co powoduje, że człowiek zapomina o bożym świecie i całym sobą przenosi się w opisywane realia. To jednak nie umniejsza wartości dokumentalnej wspomnień Starzyńskiego, które mogą się okazać wręcz bezcenne dla czytelników zainteresowanych historią najnowszą Polski czy też polskiego oręża.

Więcej recenzji Doroty Tukaj znaleźć można na http://ksiazki.wp.pl/kuid,44,nick,Dorota-Tukaj,profil.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1261
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: